Do rozdania było 2,5 mld zł. Miały iść na renowację zabytków, jak tłumaczył minister Piotr Gliński, takich, które są blisko ludzi. I poszły. Ale tak, że część miast i gmin nie może otrząsnąć się ze zdumienia. Gołym okiem widać, ile środków poszło na kościoły. A ile miast nie dostało nic. – Z punktu widzenia kraju to jakiś program oszukańczy pod nazwą wprowadzającą w błąd – komentuje Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia. W całej Polsce zawrzało.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków trafiło do gmin ponad 2,5 mld zł.
Ogromna część została przeznaczona m.in. na renowację kościołów i kaplic
Wsparcie otrzymało 4808 projektów w całej Polski.
Z Rządowego Programu Odbudowy Zabytków Inowrocław nie dostał nic. Zero złotych. Tak jak np. Tarnów nazywany perłą renesansu. Albo Toruń przesiąknięty zabytkami, któremu na 10 wniosków, uwzględniono tylko jeden. Zresztą podobne jak Warszawa, Lublin, czy Białystok. Wszędzie wokół tych dotacji czuć emocje i oburzenie.
– Z punktu widzenia kraju to jakiś program oszukańczy pod nazwą wprowadzającą w błąd. Bo jak to program na zabytki, skoro miasta, w których znajduje się najwięcej obiektów zabytkowych wpisanych do rejestru zabytków lub w strefach ochrony konserwatorskiej, otrzymały zero środków finansowych? – reaguje Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.
Jest w kontakcie z kolegami, prezydentami innych miast. Wymieniają się informacjami. – Właściwie od pierwszej sekundy, od opublikowania wyników tego tzw. konkursu, ogarnął nas pusty śmiech. My nie dostaliśmy środków. Zostaliśmy oszukani. A tak naprawdę zostali oszukani mieszkańcy – mówi.
Prezydent Torunia tak to komentował: "Toruń z pewnością jest miastem z pierwszej dziesiątki samorządów pod względem ilości zabytków, dlatego nie zgadzamy się z decyzją komisji i zgodnie z przysługującym nam prawem, będziemy składać odwołanie ws. pozostałych wniosków. Liczymy na pozytywną zmianę decyzji".
Prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski, zwołał konferencję prasową. – To nasz głośny i dobitny protest przeciwko arbitralnemu, pozbawionemu kryteriów podziałowi środków na ratowanie polskich zabytków. Rząd PiS okradł białostoczan z prawie 20 mln zł. Taka kwota według najprostszych wyliczeń powinna trafić do naszego miasta. Uważam, że te środki należą się mieszkańcom Białegostoku, a to, że ich nie ma, to jest skandal, o którym trzeba głośno mówić – mówił
"Ten program powinien nazywać się "Kapliczka Plus"
Wyniki rządowego programu ogłoszono 14 lipca. – Program Odbudowy Zabytków, który dzisiaj zatwierdzamy, to program absolutnie bez precedensu; to wysiłek na miarę odbudowy starówek kilku miast razem. Program już wchodzi w fazę realizacji – mówił Mateusz Morawiecki.
Minęło już parę dni, ale program do dziś budzi emocje w różnych częściach kraju. Raz, że niektóre gminy czy miasta zostały w nim ewidentnie zignorowane. A dwa, w regulaminie nie ma mowy o kategoriach zabytków, a jak zauważają dziś wszyscy – najwięcej dotacji poszło na kościoły, ołtarze, organy, elewacje świątyń, ich dachy, czy kapliczki.
– Skala jest olbrzymia. Zaskakująca. Rozumiem, że wsparcia wymagają obiekty kultu religijnego, a w szczególności te, które są zabytkowe, które stanowią dziedzictwo kulturowe. Nie kwestionuję tego, trzeba dotować renowacje miejsca kultu religijnego. Ale nie w takiej skali. Ta skala w porównaniu do obecnych potrzeb jest całkowicie przewartościowana – reaguje burmistrz Kłodzka Michał Piszko.
Gmina Miejska Kłodzko złożyła 10 wniosków o renowację zabytków na łączną kwotę 25 863 770,69 zł. Otrzymali dofinansowanie na jeden wniosek, dla parafii w wysokości 482 182,11 zł. Na "zabezpieczenie kościoła Parafii Rzymskokatolickiej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przed wodami gruntowymi i opadowymi".
– Odrzucony został m.in. nasz wniosek o renowację kłodzkiego domu kultury, o remont zabytkowych kamienic mieszczańskich, w których występuje zagrożenie katastrofy budowlanej, o remont elewacji budynku dawnych koszar magazynowych u podnóża Twierdzy Kłodzko... Żaden wniosek gminy w szczególności na kamienice zarządzane przez miejską spółkę nie otrzymał dofinansowania. Ważniejsze okazały są mury – wymienia Michał Piszko.
Według niego najważniejszy i najpilniejszy wniosek dotyczył remontu zabytkowych kamienic, w których mieszkają ludzie. A w kościele problem istnieje od dziesiątek lat i mógł jeszcze poczekać. – Myślę, że to jest przede wszystkim spłacanie pewnego rodzaju długu politycznego przez obecnie rządzących. To jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe – podsumowuje.
Posłanka KO Marta Wcisło wręcz stwierdziła w Lublinie, że ten program powinien nazywać się "Kapliczka Plus". – Środki otrzymały prawie wyłącznie kapliczki, kościoły i inne obiekty sztuki sakralnej. W ministerialnym rozdaniu pominięto samorząd, który nie działa po linii partii rządzącej. To jest propaganda i cynizm partii rządzącej, która traktuje państwo jak własny folwark – grzmiała. Jej słowa cytowały lokalne media.
Tak w ostatnim czasie rozdysponowano ponad 2,5 mld zł. Otrzymało je 4808 projektów w całej Polsce.
"Dziwny sposób rozdzielania publicznych pieniędzy"
W regulaminie czarno na białym napisano, że program kierowany jest do gmin, powiatów oraz województw i polega na bezzwrotnym wparciu inwestycji dot. renowacji i odbudowy zabytków. Dofinansowanie może pokryć do 98 proc. kosztów inwestycji, udział własny samorządu to minimum 2 proc. Można było wnioskować w sprawie 10 zabytków, każdy do kwoty 3,5 mln zł.
Kto pomyślał, że może chodzić głównie o zabytki kościelne?
Podkreślmy, nie tylko. Na liście są też obiekty jak szpital, budynki oświatowe, jest stary budynek Urzędu Gminy w Jarczowie, jest dach zabytkowej hali targowej w Parczewie, czy zabytkowy wiatrak w gminie Wyryty.
Ale podobne cele na liście z wynikami naboru raczej giną w zalewie innych. Posłowie PiS sami się tym chwalą.
Modernizacja kościoła p.w. Świętej Trójcy w Złotym Stoku, pierwszy etap konserwacji, restauracji i rekonstrukcji organów w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej w Białołęce, Wymiana stolarki okiennej wraz z witrażami w kościele parafialnym pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Bogatyni, remont, konserwacja elewacji i ścian prezbiterium Kościoła p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Domaszczynie, odnowienie elewacji zabytkowego budynku plebanii i wyburzenie piwnicy wystającej poza obrys budynku w Lewinie Kłodzkim – to tylko kilka, pierwszych z brzegu, inwestycji.
Albo: restauracja i konserwacja pięciu kościołów z terenu gminy Domaniów wpisanych do rejestru zabytków wraz z ich otoczeniem, zabytkowe cmentarze na terenie gminy Przemków - wykonanie i remont ogrodzeń i alejek głównych, czy modernizacja kapliczki w Moszowicach. Itp. Itd.
Dla wielu musiało to być zaskoczeniem.
– Zrobiliśmy listę poważnych zabytków, które domagają się renowacji. Zgłosiliśmy 10 wniosków. Tarnów nie otrzymał ani złotówki na żaden ze zgłoszonych projektów. Jak to się stało, że miasto uchodzące za perłę renesansu zostało pominięte w podziale? Niestety nie wiadomo, nieznane są kryteria przyznawania dotacji. Kto rozdzielał te pieniądze? Jakie były kryteria? Zero informacji – reaguje Ireneusz Kutrzuba, rzecznik prezydenta Tarnowa.
"Jawna dyskryminacja Tarnowa"
Tu na liście znalazł się m.in. stary cmentarz w Tarnowie, jedna z najstarszych nekropolii w Polsce, bazylika katedralna, budynek dawnych koszar wojskowych, czy zabytkowa kamienica. Nic nie znalazło uznania u rządzących.
Rozczarowanie jest duże. Prezydent Roman Ciepiela wręcz nazwał to "jawną dyskryminacji Tarnowa".
– Zabytki Tarnowa zostały docenione przez CNN Travel, które uznało miasto za jedno z 15 najpiękniejszych mniejszych miast Europy. To o czymś świadczy. Ale jak się okazuje dla decydentów tajemniczego gremium, które przyznawało rządowe dotacje, nic to nie znaczy. Co to pokazuje? Dziwny sposób rozdzielania publicznych pieniędzy – mówi.
Ale jeszcze w dziwniejszy sposób w Tarnowie "dostało" za brak dotacji.
– Według regulaminu można było wnioskować o 10 zabytków i każdy do kwoty 3,5 mln zł. I dokładnie tak zrobiliśmy. Tymczasem wicewojewoda małopolski, tarnowianin, stwierdził w oficjalnym komentarzu dla mediów, że Tarnów zgubiła zachłanność, bo poszli na maksimum. Jeżeli ktoś buduje regulamin i podaje, że tak można, to dlaczego mamy się ograniczać? A on mówi, że jak inne rady gmin czy miasta zawnioskowały o mniejsze kwoty, to dostały. Czyli jest regulamin i maksymalna kwota, czy nie ma regulaminu? – pyta retorycznie rzecznik.
"To wszystko zmierza w kierunku, żeby zlikwidować samorząd"
Wszyscy mówią o uznaniowości, dokładnie tak jak wcześniej z innymi dotacjami w ramach Polskiego Ładu. Znamy to nie od dziś.
– Przyznanie tych dotacji pokazuje, że to już jest system klientelistyczny, jeśli chodzi o relacje samorządu z rządem. Większe dotacje otrzymują gminy, które albo mocno współpracują z parlamentarzystami opcji rządzącej. Albo przynajmniej nie przeszkadzają i nie okazują publicznie innych poglądów. To jest uznaniowe widzimisię. Nawet nie wiem, kto ocenia te wnioski. A przecież w całym kraju były ich tysiące – mówi burmistrz Kłodzka.
Michał Piszko dodaje: – To wszystko zmierza w kierunku, żeby zlikwidować samorząd. Żeby burmistrzowie i wójtowie, którzy są wybierani w wyborach bezpośrednich, stawali się w przyszłości partyjnymi nominatami jak kiedyś sekretarz gminy wybierany przez partię. Jesteś z nami, dostajesz pieniądze. Nie jesteś z nami, a nie daj Boże, pokaż się na jakimś proteście, to jesteś spalony. A przecież to są nasze wspólne pieniądze. Powinny być rozdysponowywane w sposób transparentny – komentuje burmistrz Kłodzka.
Prezydent Inowrocławia nawet nie był zaskoczony, że jego miasto w programie wsparcia dla zabytków, nie otrzymało nic. Ma już podobne doświadczenie z Polskim Ładem.
– Bez żadnego uzasadnienia rząd rozdziela nasze pieniądze, które bierze z naszych podatków, również mieszkańców Inowrocławia. Rozdziela je bez jakiegokolwiek uzasadnienia i bez kryteriów. To rzecz niespotykana w cywilizowanym świecie. Niespotykana w państwach demokratycznych, żeby pieniądze publiczne można było dzielić w woluntarystyczny sposób "jak mi się podoba". Ty mi się podobasz, to dostaniesz. A ty mi się nie podobasz, nie dostaniesz. Inowrocław jest miastem buntowniczym, to dostaje albo 0 zł we wszystkich edycjach Polskiego Ładu, albo najmniejszą kwotę, jaką można było otrzymać – mówi Ryszard Brejza.
W Inowrocławiu porównali, ile dotacji otrzymała ich gmina w stosunku do innych gmin w powiecie inowrocławskim oraz w stosunku do miast prezydenckich w województwie kujawsko pomorskim.
– Otrzymaliśmy 80 proc. mniej niż gminy rolnicze i dwa razy mniej w stosunku do innych miast prezydenckich w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Jesteśmy na przysłowiowym widelcu, bardzo niechciani. Nielubiani. I obijani. Wszystko po to, żebyśmy byli przykładem dla innych w Polsce: "Będziecie niezależni, niepokorni, to spotka was ten los". To prawo zbójeckie wprowadzone przez PiS, które ma wykazać nieskuteczność władz samorządowych. Bo jak jest mniej inwestycji, to czyja jest wina? Prezydenta, radnych – wskazuje.
Ryszard Brejza przyznaje, że do Rządowego Programu Odbudowy Zabytków nie zgłaszał żadnych sakralnych zabytków. Zrobił to powiat inowrocławski i dostał dofinansowanie dla bazyliki pw. Najświętszej Marii Panny w mieście.
– Niewątpliwie środki są potrzebne na remont dachu, który przeciekał, nie podważam tego. Ale uczciwiej byłoby nazwać to programem wsparcia na obiekty sakralne. Jednym by się to podobało, innym nie. Ja bym to rozumiał. Wiedziałbym, jaki wniosek złożyć. Nie na kamienice rozpadające się w Inowrocławiu, które mogą być teraz wykorzystane w kampanii wyborczej. Przeciwnicy z PiS będą przyjeżdżali i wskazywali na ruiny w centrum miasta i kto jest winny? Prezydent. A jak przychodzi do wsparcia finansowego, to chowają się po krzakach i dają swoim. Domagam się uczciwości i przyzwoitości – mówi.