"Kokainowe rekiny" grasują u wybrzeży USA. Pożerają towar handlarzy narkotykami
redakcja naTemat
24 lipca 2023, 13:34·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 lipca 2023, 13:34
Dziwnie zachowujące się rekiny żyjące u wybrzeży Florydy mogą znajdować się... pod wpływem narkotyków. Do takich zaskakujących wniosków doszli badacze z USA i Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że "kokainowe rekiny" są najprawdopodobniej ofiarami działających w tym regionie gangów narkotykowych.
Reklama.
Reklama.
"Kokainowe rekiny" na Florydzie
Floryda to jeden z głównych punktów, przez które do Stanów Zjednoczonych przemycane są ogromne ilości narkotyków z Ameryki Południowej. Gangi przemycają swój towar na pokładach statków, jednak pokaźna ilość paczek z narkotykami trafia do wód oceanicznych. Chodzi tutaj zarówno o paczki po prostu zgubione, jak i celowo wyrzucone po tym, jak przemytnicy orientują się, że są na celowniku straży przybrzeżnej.
Okazuje się jednak, że ofiarami takiego działania stają się zwierzęta żyjące w wodach, po których przemytnicy transportują narkotyki. Amerykańska inspektor środowiskowa dr Tracy Fanara i brytyjski biolog morski Tom Hird prowadzili przez sześć dni badania w pobliżu archipelagu Florida Keys na południu Florydy. Jak relacjonują w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian", podczas swoich badań zaobserwowali bardzo nietypowe zachowanie różnych gatunków rekinów.
Zazwyczaj unikający ludzi rekin młot podpłynął w pewnym momencie prosto do nurków, poruszając się "w chaotyczny sposób". Badacze opowiadają również o rekinie piaskowym, który pływał w kółko, "skupiony na wyimaginowanym obiekcie".
Eksperyment badaczy
Aby przetestować hipotezę o tym, że rekiny znajdują się pod wpływem środków odurzających, naukowcy wrzucali do wody atrapy paczek z narkotykami. Zapakowano do nich kulki ze skoncentrowanym proszkiem rybnym, który miał symulować skok dopaminy wywoływany przez narkotyk, dając podobny efekt, jak... kocimiętka u kotów.
Jak się okazało, rekiny natychmiast podpływały do paczek i próbowały je rozgryzać. – To dosłownie rozpaliło ich mózgi, zachowywały się jak szalone – relacjonuje Tom Hird.
Badacze ochrzcili to zjawisko mianem "kokainowych rekinów", ale podkreślają, że ma to zwrócić uwagę na poważny problem. – To chwytliwa nazwa, która rzuca światło na prawdziwy problem, że wszystko, czego używamy, co produkujemy, co wkładamy do naszych ciał, trafia do naszych strumieni ścieków i naturalnych zbiorników wodnych, a te wodne organizmy, od których zależy nasze przetrwanie, są następnie na to narażone – powiedziała dr Tracy Fanara.