Nikt na świecie nie mówi o polskiej policji, że jest ostra. Wręcz przeciwnie, czasem słychać narzekania, że policja interweniuje zbyt miękko – stwierdził Andrzej Duda podczas centralnych obchodów święta policji w Warszawie. Słowa te prezydent wypowiedział w obliczu wciąż niewyjaśnionego oficjalnie skandalu związanego z poniżaniem kobiety w Krakowie przez policjantów.
Reklama.
Reklama.
Duda do policjantów. "Drobna kobieta nagle wyciągnie nóż"
- Każdy inteligenty człowiek, który się zastanowi, wie, że nie ma bezpieczniej interwencji, dopóki funkcjonariusze nie siedzą bezpiecznie na komendzie po jej zakończeniu – oznajmił wyraźnie zaaferowany Andrzej Duda na Placu Zamkowym, przemawiając do policjantów. Stwierdził przy tym, że dla niego najważniejsze jest to, żeby policjant interweniował "adekwatnie".
– "Adekwatnie" – czyli tak, żeby interwencję tę bezpiecznie zakończył policjant i interwencję tę w miarę możliwości bezpiecznie zakończył ten, wobec którego ona następuje i aby była bezpieczna dla osób trzecich – oznajmił prezydent.
Podnosząc coraz bardziej głos, Andrzej Duda stwierdził, że dopóki się nie zakończy, każda interwencja policjanta jest potencjalnie niebezpieczna.
– Znakomicie państwo wiecie, że najspokojniej wyglądająca drobna kobieta nagle wyciągnie nóż i uderzy na policjanta – wykrzykiwał Duda. – Znakomicie wiecie, że może się zdarzyć taka tragiczna sytuacja, że nagle dziecko wyciągnie pistolet, choćby taki niezabezpieczony przez lekkomyślnego rodzica – kontynuował.
Prezydent dodał, że "każdy inteligentny człowiek wie, jak nieskończone jest spektrum trudnych sytuacji". – A niestety najczęściej jest tak, że policja nie jest wzywana na darmo. Że policja jest wzywana wtedy, kiedy rzeczywiście coś się dzieje – wołał Duda.
Sprawa Joanny z Krakowa
Słowa Dudy padły w momencie, w którym wciąż trwa skandal związany z poniżającym sposobem, w jaki miała zostać potraktowana przez policję pani Joanna z Krakowa. Kobieta miała być zmuszona przez funkcjonariuszy do rozebrania się w gabinecie lekarskim, wykonywania przysiadów i kaszlenia.
Interwencję policji w tej sprawie ostro skrytykował Piotr Caliński, były wicedyrektor Gabinetu Komendanta Głównego Policji oraz wieloletni komendant Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Jak mówił, na ujawnionych nagraniach widać, że "zmęczona i zmaltretowana fizycznie kobieta, która nie jest sprawcą żadnego przestępstwa" została "osaczona przez grupę policjantów, którzy przeszkadzają lekarzom" i grożą im kodeksem wykroczeń, a potem ściągają jeszcze dodatkowy patrol.
– Oznacza to, że chyba w Krakowie jest za dużo policjantów, jeśli do spacyfikowania jednej, drobnej, szczupłej kobiety wysyła się sześcioro policjantów. I to jest najlepszy dowód na to, że nie chodziło o próbę samobójstwa, tylko o to, aby wymusić na pani Joannie odpowiednie zeznania: kto dał jej tabletkę i gdzie ją znalazła – ocenił Piotr Caliński.
Tymczasem komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk stwierdził w niedzielę wieczorem w rozmowie z Polsat News, że z dostępnych obecnie materiałów nie wynika, że kontrola wewnętrzna policjantów interweniujących ws. pani Joanny z Krakowa zakończy się przedstawieniem wniosków dyscyplinarnych lub karnych.