– To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, bo nie sądzę bym kiedykolwiek jeszcze miał okazję coś takiego dla Polski zrobić. Większej satysfakcji nie można chyba odczuwać. Jesteśmy szczęściarzami, że to nam przypadło w udziale wielkie przedsięwzięcie – mówił premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej po uchwaleniu budżetu UE.
– Wyglądamy pewnie trochę na zmęczonych, jesteśmy wczorajsi w sensie dosłownym. Jak wstaliśmy wczoraj o 8 rano i zaczęliśmy pracę, tak jesteśmy dalej na nogach – zaczął swoją konferencję po uchwaleniu budżetu UE Donald Tusk.
– Ale nie mówię o tym, by wzbudzić współczucie. Jesteśmy zmęczeni i bardzo szczęśliwi. To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu, bo nie sądzę bym kiedykolwiek jeszcze miał okazję coś takiego dla Polski zrobić. Większej satysfakcji nie można chyba odczuwać, jesteśmy szczęściarzami, że to nam przypadło w udziale
wielkie przedsięwzięcie – mówił premier. Podkreślił, że ma świadomość, że to nie koniec pracy – teraz bowiem Radę Europejską, która uchwala budżet, czekają negocjacje z Parlamentem Europejskim, który może zawetować budżet. Co wcale nie jest tak nieprawdopodobne, jak się wydaje.
Obok Tuska na konferencji stał duży "tort" ułożony z imitacji banknotów euro. Jak podkreślał premier, tort ten jest przeznaczony dla wszystkich osób, które walczyły o budżet, szczególnie tych niewidocznych. Donald Tusk podkreślił też rolę komisarza ds. budżetu w Komisji Europejskiej Janusza Lewandowskiego. – Czasem słyszeliśmy drwiny, czasem słowa niedowierzania, ja sam słyszałem, że to komisarz najmniej istotny, techniczny. A my od początku byliśmy zdeterminowani by ze szczególną troską i determinacją patrzeć na to co się dzieje z pracami nad budżetem, bo wiedzieliśmy że trudno będzie uchwalić taki korzystny dla Polski – wyjaśniał Tusk.
Szef rządu podkreślał, że obecny budżet UE (na lata 2007-2013) był większy od nowego. Wynosił bowiem ponad bilion euro, a teraz cały budżet to 997 miliardów euro. – Tymczasem środki dla Polski w budżecie są o 4 mld euro większe. Mieliśmy 102 mld, teraz mamy 106. Ze względu na oszczędności i kryzys cała Europa ma budżet mniejszy o 38 mld euro, Polska w tym czasie uzyskuje budżet o 4 mld większy – wykazywał Tusk. I dodał, że teraz z całą pewnością otrzymamy 300 miliardów euro, które obiecał Polakom.
Premier informował też, że środki dla nas w ramach polityki spójności są imponujące, bo urosły z 69 mld euro do 73 mld. – Mimo że polityka spójności podczas negocjacji uległa cięciom – zaznaczył. Podobnie było z pieniędzmi z polityki rolnej: choć ogólnie fundusz ten uległ cięciom, to Polska otrzyma 28,5 mld euro, czyli o 1 miliard i 600 milionów euro więcej niż w latach 2007-2013.
– Chcę powiedzieć, że w sytuacji, w której Europa postanowiła na budżecie oszczędzać, my postulowaliśmy budżet odważniejszy i fakt, że Polska uzyskała wyraźnie większy budżet, jest naszym największym sukcesem – mówił Tusk. Przypomniał też, że Polska jest największym beneficjentem unijnego budżetu z 27 państw Unii Europejskiej.
Szef rządu zauważył też, że "każdy chciałby więcej", ale należy się cieszyć z faktu uchwalenia budżetu, bo do ostatniej chwili wisiało to na włosku. A Tusk "zdawał sobie sprawę z tego, że dla Polski istotne jest, by w ogóle uzyskać kompromis w Europie", bo bez uchwalonego budżetu nic byśmy przecież nie dostali.
– W tych ostatnich godzinach toczyliśmy także bój o warunki wykorzystywania budżetu. Różne państwa stawiały różne cele, bój o dodatkowe bonusy, co jeszcze uda się wytargować – mówił Donald Tusk. Co udało nam się wynegocjować? By tzw.
Budżet UE uchwalony. 106 mld euro dla Polski, ale możemy nie otrzymać całych pieniędzy
Pomimo wielkiego entuzjazmu, na uchwalony budżet musimy patrzeć z dystansem. Istnieje bowiem spora szansa, że Parlament Europejski go odrzuci. Powód? Nowy budżet zakłada deficyt na poziomie 50 miliardów euro, na który PE może się nie zgodzić. CZYTAJ WIĘCEJ
kwalifikowalność VAT-u dotyczyła także samorządów, a nie tylko organizacji pozarządowych. Dzięki temu mechanizm ten obejmie także inwestorów i wykonawców dróg. Ma to przynieść według premiera około 7 miliardów euro oszczędności.
Nie obyło się też bez zmian w kwestii polityki rolnej. Państwo nie będzie mogło już dokładać do dopłat bezpośrednich dla rolników (nikt w UE nie dostał na to zgody), ale uzyskaliśmy takie ustalenia, że pieniądze z Funduszu Spójności będą mogły trafiać też na rozwój terenów wiejskich. Dzięki temu, podkreślił Tusk, będzie można utrzymać "bezpieczny poziom dopłat bezpośrednich".
Donald Tusk odniósł się też do głosów, które wskazywały, że Polska powinna lepiej walczyć o inne dziedziny funduszy, np. na walkę z bezrobociem. – Pojawiły się też dodatkowe środki, typu środki dla młodych bezrobotnych na obszary gdzie bezrobocie przewyższa 25 proc., ale my walczyliśmy o te główne koperty, bo te 300 mld na spójność, ale też pieniądze z polityki rolnej i innych dziedzin, wszystko służyć będzie polskiemu rynkowi pracy – przekonywał premier. – Jestem głęboko przekonany, że nie ma lepszego sposobu na tworzenie miejsc pracy, jak inwestowanie wielkich środków na cele rozwojowe.
– Kiedy wiemy, że bezrobocie staje się problemem nr 1, te pieniądze dedykuję wszystkim, którzy czekają na pracę i nie mogą jej znaleźć. Dzięki naszym wysiłkom i tym pieniądzom doprowadzimy do szybkiej poprawy na rynku pracy – obiecał Tusk.
Cieszmy się z tego, co osiągnęliśmy, ale to tylko pierwsza połowa meczu
Polska wygrała dzisiejszą bitwę o budżet na unijnym szczycie.Teraz uzgodnienia musi zatwierdzić Parlament Europejski. Nie wiadomo, jak sytuacja się rozwinie, ale jedno jest pewne - nie służy ona dobrze budowie wspólnej Europy.