Według ustaleń RMF FM koalicja Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 jest u progu rozpadu. Już w tę sobotę podczas Rady Naczelnej ludowcy mają przesądzić o starcie w wyborach pod własnym szyldem, czego jeszcze tydzień temu nie chciał przesądzać Władysław Kosiniak-Kamysz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władysław Kosiniak-Kamysz już tydzień temu zdradził, co zrobi, jeśli koalicja z Hołownią nie przekroczy 8 proc.– Nie jesteśmy oderwani od rzeczywistości, gdyby średnia sondażowa wskazywała na ryzyko nieprzekroczenia progu wyborczego dla koalicji, czyli 8 proc. Wtedy będziemy podejmować odpowiednie decyzje – powiedział portalowi Wprost.pl lider PSL.
Prezes PSL zapytany o plan B i ewentualny samodzielny start jego partii w wyborach parlamentarnych, odpowiedział: – Na dzisiaj takiego ryzyka nie widzę – jest stabilne poparcie rzędu 10-11 procent – dodał.
Czego nie chciał przyznać przed tygodniem już w ten weekend może stać się rzeczywistością, bowiem jak ustaliło RMF FM w sobotę podczas Rady Naczelnej ludowcy zdecydują najpewniej o starcie w wyborach pod własnym szyldem.
Sondaże są bezlitosne i oscylują w granicach 10 punktów procentowych, co jest bardzo niewygodną sytuacją, gdyż błąd statystyczny wynosi przy takich badaniach 2-3 proc. A uzyskanie mniej niż 8 proc. poparcia oznacza, że obie partie nie znajdą się w przyszłym Sejmie. Obaj koalicjanci doskonale to rozumieją i boją się powtórki porażki sojuszu lewicowych partii w 2015 roku.
I chociaż Polska 2050 na każdym kroku powtarza, że liczy na poparcie około 15 proc. w te liczby nie wierzą ludowcy. Największe naciski na "rozstanie" mają wywierać szczególnie działacze w regionach, gdzie najciężej jest o znalezienie reprezentantów na listy dla partii Szymona Hołowni. Zgodnie z umową koalicyjną podział ma bowiem wynosić 50 na 50, a nie od dzisiaj wiadomo, że PSL silny jest szczególnie w regionie.
Dlatego też "lepiej iść po bezpieczne 5 procent i przyciągać do siebie inne ugrupowania i ruchy niż ponosić konsekwencje porażki całej opozycji" – wyjaśnia motywacje jeden z ludowców, którego cytuje RMF FM. Co ta to Polska 2050? Jej przedstawiciele mówią stacji, że to tchórzostwo ludowców.
"Nieustannie mierzymy się z blokowaniem działań na poziomie centralnym, nie ma koordynacji działań. Po prostu: nie ma chemii"– powiedział nieoficjalnie polityk Polski 2050.
Sondaż IBRiS
Przypomnijmy, że z nowego sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, że gdyby wybory parlamentarne 2023 odbyły się pod koniec zeszłego tygodnia, ich zwycięzcą byłoby Prawo i Sprawiedliwość. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego może liczyć na 33,4 proc. głosów – co stanowi lekki spadek w porównaniu do poprzedniego badania tej pracowni, w którym PiS miało poparcie na poziomie 35,1 proc.
Podobny spadek zalicza Koalicja Obywatelska, na którą głosować chce 26,2 proc. ankietowanych (27,4 proc. w poprzednim badaniu). Trzecią siłą polityczną pozostaje Konfederacja z wynikiem 12,7 proc. (15,7 proc. w zeszłym miesiącu), a w Sejmie znalazłyby się jeszcze Trzecia Droga z wynikiem 10,8 proc. (taki sam wynik, jak poprzednio) oraz Lewica, dysponująca 10,7 proc. poparcia (wzrost z 9,4 proc.).