Były prezydent USA Donald Trump najpewniej pod koniec września usłyszy kolejne zarzuty. Mają one dotyczyć próby fałszerstwa wyniku wyborów w stanie Georgia. Republikański polityk domagał się, aby sekretarz tego stanu "znalazł" mu ponad 11,7 tys. głosów. Joe Biden wygrał w tym stanie przewagą mniejszą niż...12 tys. głosów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Amerykańskie media, w tym CNN, podają, że prokuratorka ze stanu Georgia w nadchodzącym czasie wystąpi z aktem oskarżenia ws. wysiłków Donalda Trumpa i jego republikańskich sojuszników, aby sfałszować wynik wyborów w 2020 roku w tym stanie.
Trump ma kolejne kłopoty. Tak chciał sfałszować wybory
Prokuratorka okręgowa hrabstwa Fulton, Fani Willis, rozpoczęła dochodzenie ponad dwa lata temu, wkrótce po opublikowaniu nagrania rozmowy telefonicznej Trumpa z sekretarzem stanu Georgii ze stycznia 2021 roku. Jego efekt potwierdziła właśnie w rozmowie z m.in. CNN.
– Praca została zakończona. Pracowaliśmy nad tym przez dwa i pół roku. Jesteśmy gotowi do startu – powiedziała Willis w wywiadzie dla CNN. Przekazała też, że prokuratura ogłosi zarzuty przed końcem września.
O co dokładnie chodzi z tymi zarzutami? Otóż, dochodzenie w tej sprawie zostało zainicjowane przez rozmowę telefoniczną Trumpa z sekretarzem stanu Georgii Bradem Raffenspergerem (to też oczywiście Republikanin-red.) z 2 stycznia 2021 roku. Trump zasugerował, że ten przedstawiciel władz stanowych mógłby mu pomóc "znaleźć" głosy potrzebne do wyprzedzenia Demokraty Joe Bidena.
– Chcę zrobić tylko to: chcę tylko znaleźć 11 780 głosów – mówił Trump na nagraniu rozmowy, które wyciekło do serwisów informacyjnych. I dodał: – Ponieważ wygraliśmy w tym stanie. Ale to Biden odniósł zwycięstwo w tym stanie przewagą mniejszą niż 12 tys. głosów.
To niejedyny telefon, który Trump wykonał w tej sprawie. Zadzwonił on również do innych ważnych urzędników państwowych ws. przegranej w wyborach w 2020 roku. Lista jest całkiem długa i zawiera m.in. gubernatora Briana Kempa, ówczesnego marszałka Izby Reprezentantów Davida Ralstona, prokuratora generalnego Chrisa Carra i głównego śledczego w biurze sekretarza stanu.
Trump ma jednak więcej problemów z prawem. Ostatnio usłyszał też kolejne zarzuty w dochodzeniu w sprawie ukrywania tajnych dokumentów w willi Mar-a-Lago na Florydzie.
Na Trumpie ciąży coraz więcej zarzutów
CNN donosiło pod koniec ubiegłego tygodnia, że Donald Trump jest teraz też oskarżony o naciskanie na pracownika, aby usunął nagrania z monitoringu w domu na Florydzie. Chodzi o to, że asystent Trumpa Walt Nauta oraz pracownik willi byłego prezydenta, Carlos De Oliveira, mieli kazać innemu pracownikowi, aby "skasował nagranie z kamer monitoringu w Mar-a-Lago, aby nie dopuścić, by zostało przekazane federalnej wielkiej ławie przysięgłych".
De Oliveira, po tym jak dostał nakaz z sądu, aby przekazać nagrania z monitoringu, miał powiedzieć temu drugiemu pracownikowi, że "szef chce, żeby serwer był skasowany". Były prezydent USA zaprzecza jakimkolwiek wykroczeniom i nazwał prokuratora "obłąkanym". Tym sposobem Trump ma w tej sprawie już 40 zarzutów.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.