Ciosem w przedsiębiorców rząd zaczyna realizować obietnice z expose premiera. Koszty pracy wzrosną o ponad 6 miliardów złotych. Pracodawcy część kosztów przerzucą na pracowników.
Od dzisiaj przedsiębiorcy w całej Polsce zapłacą wyższą składkę rentową za swoich pracowników. Zgodnie z zapowiedziami premiera Donalda Tuska z expose, pracodawcy będą odprowadzać 6,5 procent pensji pracownika na fundusz rentowy. Do tej pory było to 4,5 procent. Sami pracownicy zaś przekazują tam 1,5 procent pensji – Rząd wolał skonfliktować się z przedsiębiorcami, których jest w Polsce półtora miliona, niż z pracownikami, których jest ponad 10 milionów - powiedział NaTemat Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Obciążenia przedsiębiorców wzrosną w tym roku o ponad 6 miliardów złotych – Średnio każdy pracownik będzie kosztował 80 złotych miesięcznie więcej - powiedział nam Ryszard Petru, partner w PwC i jeden z naszych blogerów. Jego zdaniem podniesienie składki nie powinno wpłynąć na poziom bezrobocia, ale może ograniczyć zatrudnienie – głównie na ścianie wschodniej. - Rozumiem, że decyzja w sprawie składki rentowej to korekta błędów minister Zyty Gilowskiej – która obniżyła składkę o 5 pkt. proc. po stronie pracowników i 2 pkt. proc. po stronie pracodawców – w sumie budżet stracił około 20 miliardów złotych.
Nasi rozmówcy są zgodni, że w czasach spowolnienia gospodarczego nie powinno się zwiększać kosztów pracy, tylko skupić się na ich obniżaniu. Oszczędności należy szukać gdzie indziej – Przede wszystkim przyspieszyć podniesienie wieku emerytalnego, reformować KRUS i ograniczać wypłacanie zasiłków chorobowych – bo ludzie po prostu oszukują. Z kolei Jeremi Mordasewicz do listy oszczędności dodaje renty rodzinne – Nie ma powodu, by kobieta, która ma 50 lat, dostawała rentę po mężu i nie pracowała. 50-letnia kobieta ma przed sobą jeszcze 15 lat pracy. Pracodawcy rozumieją potrzebę równoważenia wpływów i wydatków z funduszu rentowego, w którym w tej chwili brakuje 16 miliardów złotych. Niewypłacanie zasiłków osobom w wieku produkcyjnym pozwoliłoby zaoszczędzić około 2 miliardów złotych rocznie.
Rozbój, nie reforma
Nie można podwyżki podatków nazywać reformą. Reformą jest oszczędzanie – zdaniem Ryszarda Petru zmiany uderzą w najsłabszych, bo to ich nie będzie stać na pokrycie takich kosztów. Pomysł krytykuje też Jan Kościuszko, właściciel sieci restauracji Polskie Jadło. Jego zdaniem system jest niesprawiedliwy i bardziej niż odpowiedzialną politykę społeczną, przypomina wymuszenie rozbójnicze – To krok w złym kierunku. Kolejne podwyższenie kosztów prowadzenia działalności powiększy szarą strefę – pracodawcy będą „zatrudniać” pracowników na czarno, nie płacąc za nich składek i podatków. Budżet paradoksalnie na decyzji może stracić.
Podwyżki kontra pracodawcy
Gdyby przedsiębiorcy nie zareagowali i przyjęli podwyżkę z pokorą, kosztowałoby to ich ponad 6 miliardów złotych – o tyle, zdaniem Jeremiego Mordasewicza, wzrosną w Polsce koszty pracy – Rząd może regulować płace w sektorze publicznym, ale nie w sektorze prywatnym - rząd może się więc spodziewać, że pracodawcy będą się starali ograniczyć straty związane z wyższą składką – Ci, którzy nie mają jeszcze podpisanych umów i układów zbiorowych na ten rok, dadzą pracownikom mniejsze podwyżki.
Gorzej sytuacja wygląda na wschodzie Polski – w tym roku wzrosła też płaca minimalna – do półtora tysiąca złotych brutto. Zdaniem Mordasewicza w najbiedniejszych regionach przedsiębiorcy nie mogą podnosić cen, będą więc zwalniać pracowników i zatrudniać ich na czarno – nie odprowadzając składek. - To niezgodne z prawem, ale nie do powstrzymania – Na Podlasiu płaca minimalna to ponad 60 procent przeciętnego wynagrodzenia, w Warszawie tylko jedna trzecia, więc o ile w Warszawie skutki nie będą duże, podwyżkę odczują najsłabsi. Pracodawcy są zawiedzeni decyzją rządu, który, ich zdaniem, nadmiernie ich obciąża – Gdy gospodarka hamuje, trzeba zwiększać konkurencyjność i obniżać koszty pracy - powiedział Mordasewicz. Sprawiedliwie powinno się podnieść składkę zarówno pracodawcom, jak i pracownikom.
Każdy Rolnik Unika Składek
Nie tylko pracodawcy zapłacą więcej – zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, rolnicy będą musieli płacić składki zdrowotne. Ich wysokość będzie jednak symboliczna, ale to dopiero początek drogi. - To pozytywna zmiana, choć nie ma wielkiego znaczenia. Krawiec, czy szewc z małej miejscowości zarabia mniej niż rolnik, a płaci dużo wyższe podatki. – powiedział Mordasewicz. Jego zdaniem od przyszłego roku powinno się wprowadzić rolników do systemu powszechnego. Wtedy każdy sam mógłby wybrać sobie formę opodatkowania i odpisać od podatku wysokość zapłaconych składek.
W tej chwili rolnicy płacą do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego od 345 do niecałych 1400 złotych raz na kwartał – dla porównania, osoba samozatrudniona odprowadza do ZUS około 900 złotych miesięcznie.