Od wczoraj telewizje informacyjne bezustannie informują o sukcesie Krystyny Pałki, która zupełnie niespodziewanie zdobyła srebrny medal mistrzostw świata w dyscyplinie, która większości kibicom jest mało znana – biathlonie. Odżyła znów dyskusja o finansowaniu polskich związków sportowych przez Ministerstwo Sportu. Czy minister Joanna Mucha się pomyliła?
Po sukcesie Krystyny Pałki, która wczoraj w czeskim Novym Měscie zdobyła srebrny medal na biathlonowych mistrzostwach świata, odżyła dyskusja o finansowaniu polskich związków sportowych przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Czy warto łożyć pieniądze na związki, które albo nie mogą pochwalić się żadnymi sukcesami, albo tak jak Polski Związek Biathlonu mają jeden, dość niespodziewany medal?
Bo triumf Pałki ciężko nazwać oczekiwanym. Zawodniczka ma 30 lat, Polskę reprezentuje na zawodach międzynarodowych od 2003 roku, a do wczoraj jej największym sukcesem w karierze było złoto i srebro w mistrzostwach Europy juniorów z… 2004 roku. W bieżącym sezonie 2012/2013 na 15 zawodów pucharowych nasza reprezentantka do czołowej „piątki” awansowała tylko raz, natomiast do „dziesiątki” zaledwie czterokrotnie.
29 stycznia 2013 roku minister sportu Joanna Mucha zapowiedziała: „W polskim sporcie skończył się komunizm. Związki sportowe muszą odzwyczaić się od otrzymywania środków finansowych na obecnych zasadach”. Mówiąc w skrócie: polskie związki sportowe zostaną podzielone na te, które odnoszą sukcesy i na te, które medali nie przynoszą. Polski sport został zorganizowany w trzy grupy: złotą (kajakarstwo, kolarstwo, lekkoatletyka, narciarstwo, pływanie, podnoszenie ciężarów, wioślarstwo, zapasy i żeglarstwo), srebrną oraz brązową. Z wyjątkiem lekkoatletyki, kajakarstwa i wioślarstwa, których budżety zostaną obniżone o 10 proc., pozostałe „złote” dyscypliny będą finansowane na tym samym poziomie, co dotychczas. Związki z grupy srebrnej i brązowej stracą od 20 do 30 proc. budżetów. Sklasyfikowane zostały też dyscypliny zespołowe: w grupie strategicznej znalazły się koszykówka, piłka ręczna, siatkówka i piłka nożna. Reszta będzie musiała poszukać sobie sponsora.
Przy grupowaniu przez ministerstwo związków sportowych pod uwagę brano ich rolę w promocji Polski, liczbę możliwych do zdobycia medali oraz poziom wyszkolenia sportowców i szkoleniowców. Dlatego biathlon od początku nie miał szans, aby walczyć o obecność w grupie „złotej”, podobnie zresztą jak boks, gimnastyka, szermierka czy judo. Czy w takim razie po sukcesie Pałki sytuacja związku powinna się zmienić? Niekoniecznie. Analogicznym przykładem jak występ Pałki może być niezły wynik olimpijski osiągnięty podczas IO w Salt Lake City przez Jagnę Marczułajtis, która w slalomie równoległym na snowboardzie otarła się o brązowy medal i zajęła dobre, czwarte miejsce. Jednak po 2002 roku Marczułajtis praktycznie nie odnosiła sukcesów, nie liczyła się w mistrzostwach świata, a cztery lata po Salt Late City na IO w Turynie zajęła dopiero 17. miejsce.
W sporcie zawodowym czynnikami zapewniającymi sukces, także finansowy, jest ciągłość i regularność. Na Zachodzie świetnie wiodło się sportowcom, którzy sukcesy odnosili cyklicznie, a nie jednorazowo. Dlatego reklamodawcy pchali się drzwiami i oknami do Michaela Phelpsa, 22-krotnego medalisty olimpijskiego z Aten, Pekinu i Londynu. Dlatego też na czołówkach gazet i rankingów zarobkowych byli Michael Jordan, który w najlepszej koszykarskiej lidze świata NBA grał na najwyższym poziomie 10 lat, czy Wayne Gretzky, który czarował na taflach NHL przez 20 sezonów! W tej grupie można wymienić także golfistę Tigera Woodsa czy narciarkę Lindsey Vonn.
Najlepsi dadzą więc sobie radę. Nawet ci, uprawiający sporty niszowe, jeżeli tylko odnoszą sukcesy, bez większych problemów znajdują sobie hojnych sponsorów. Tak jest m.in. z medalistami olimpijskimi, czyli Tomaszem Majewskim (pchnięcie kulą), Piotrem Małachowskim (rzut dyskiem) i Anitą Włodarczyk (rzut młotem), którzy podpisali lukratywne kontrakty z PKN Orlen. Polska korporacja paliwowa pod swoje finansowe skrzydła wzięła nie tylko zdobywców krążków z Pekinu i Londynu. Kontrakty otrzymali także biegacze Marcina Lewandowski i Adam Kszczot (pierwszy to złoty, a drugi brązowy medalista z mistrzostw Europy z Barcelony w biegu na 800 m).
Dobrze wiedzie się także polskim sportsmenkom. Najlepsza z nich – Justyna Kowalczyk – od niedawna pojawia się w materiałach reklamowych austriackiego Raiffeisen Banku, który przejął Polbank – sponsora Kowalczyk od 2010 roku. Umowa będzie obowiązywać do czerwca 2014 i na jej mocy nasza najlepsza sportsmenka będzie inkasować szacunkowo milion złotych rocznie! Inna Polka, Maja Włoszczowska, była twarzą Mercedesa i CCC, Sylwia Gruchała została ambasadorką marki Almar, a Zofię Noceti-Klepacką sponsoruje Polska Grupa Energetyczna.
Jeżeli okaże się, że Krystyna Pałka rozpoczyna właśnie marsz, czy bieg do olimpijskiego Soczi po medal i zacznie odnosić kolejne sukcesy, sponsorzy przyjdą sami i chętnie złożą swoją ofertę. Podobnie będzie ze związkami. Te, które będą świętować triumfy, szybko znajdą chętnych do współpracy. Nie popadajmy w więc w skrajność wytykając palcem minister Musze pojedyńczy sukces twierdząc, że jej niedawna decyzja już okazała się niesłuszną. Bo jak słusznie zauważyła Joanna Mucha: "Komunizm w sporcie się skończył". A sport to przecież biznes.