Kevin Smith poszedł na protest... przeciw niemu samemu. Tak artyści obchodzą się ze swoimi hejterami

Kevin Smith ma na swoim koncie m.in. kultowych "Sprzedawców" czy "Jaya i Cichego Boba", które nie tylko wyreżyserował, ale także w nich zagrał. W 1999 roku nakręcił jednak film, który wywołał w Stanach Zjednoczonych spore kontrowersje. Mowa o produkcji "Dogma", gdzie głównymi bohaterami są upadłe anioły, które próbują znaleźć sposób na powrót do Nieba.

Podejście do tematu religii nie spodobało się jednak niektórym katolikom, którzy postanowili zrobić uliczny protest przed kinem, gdzie wyświetlano seans. Kiedy Smith dowiedział się o grupie przeciwników jego filmu... postanowił do nich dołączyć.

– Słyszałem, że może protestujących może być mnóstwo, między 50, a 100 osób. Kiedy jednak razem ze znajomymi dojechaliśmy na miejsce było raptem z 15 ludzi. Początkowo myślałem, że oni jedynie obserwują protest, a nie że są protestem – wspominał Kevin Smith podczas jednego ze swoich występów na żywo.

Warto też wspomnieć, że Smith przygotował na tę okazję własnoręcznie zrobiony transparent. Na dużym kartonie widniał napis "Dogma is Dogshit" ("Dogma to psie g*wno). Udzielił nawet krótkiej wypowiedzi dla lokalnej telewizji, gdzie stwierdził, że co prawda nie widział "Dogmy", ale słyszał, że ten film nie reprezentuje nic dobrego, więc jest mu przeciwny.

W 2010 roku aktorka Sandra Bullock dokonała niecodziennej rzeczy – jednego dnia odebrała nagrodę dla "najgorszej aktorki" za rolę w komedii "Wszystko o Stevenie", a dzień później otrzymała statuetkę Oscara dla "najlepszej aktorki pierwszoplanowej" w "Wielkim Mike'u".

To jeszcze nie wszystko. Podczas ceremonii rozdania Złotych Malin, które uważa się za anty-Oscary, aktorka postanowiła wręczyć kopię DVD "Wszystko o Stevenie" każdej osobie, która była wtedy na sali – mowa o kilkuset uczestnikach imprezy. Zażartowała wtedy, że jej zdaniem nikt tak naprawdę nie widział filmu, który zebrał tak dużą krytykę.

Chciała też przeczytać na żywo scenariusz tej produkcji, czym rozbawiła wszystkich zebranych – przekuwając jednocześnie "porażkę" w swój triumf.

Iskra Lawrence to modelka, która nie ma zamiaru przyjmować obelg od obcych ludzi w internecie. W 2016 roku Lawrence została oskarżona przez jednego z internautów o promowanie otyłości. "Ludzie tacy jak ona pożerają za dużo chipsów" – tak brzmiał komentarz na temat wyglądu modelki.

Nawiązując do tego Lawrence postanowiła udostępnić na swoim Instagramie wideo, w którym widać, jak bardzo powoli zjada chipsy.

"To dla każdej osoby, która została kiedyś nazwaną GRUBĄ [...] Nie pochwalam objadania się. Jem, co chcę, ale z umiarem. Będę jeść chipsy, ale będę też przygotowywać zdrowe domowe posiłki i regularnie ćwiczyć. Zostawiam was z przesłaniem, że kogo tak naprawdę obchodzi, co inni o tobie myślą. TY jesteś jedyną osobą, która decyduje o swojej wartości" – napisała pod swoim filmikiem, w którym przy okazji pokazała też internetowym trollom środkowy palec.

Nie trzeba słuchać hip-hopu, by wiedzieć, że w tej muzyce nie brakuje dosadnych i wulgarnych tekstów. Rap to nie tylko umiejętność składania rymów, ale także często ciągła napinka i przekonywanie słuchaczy, że dany artysta jest "samcem alfa".

Jak podaje strona nettv4u.com, na początku lat 00. Eminem został oskarżony o bycie homofobem przez używanie obraźliwych słów nawiązujących do społeczności LGBT.

Raper postanowił jednak pokazać, że takie zarzuty nie mają przełożenia do prawdziwego życia. W 2001 roku wystąpił na jednej scenie z Eltonem Johnem podczas 43. gali rozdania Grammy, gdzie wykonał swój utwór "Stan".

Co ciekawe, temat rzekomej homofobii rapera powrócił jeszcze po latach po wydaniu jego płyty "Kamikaze". Użył na niej słowa "pe*ał" w celu obrażenia innego artysty, którym był Tyler, The Creator.

Eminem przyznał jednak w jednym z wywiadów, że później tego żałował.

"Myślę, że słowo, którym nazwałem go w tej piosence, było jedną z rzeczy, kiedy poczułem, że posunąłem się za daleko. Zrozumiałem, że w moim dążeniu do zranienia go, tak naprawdę zraniłem wiele innych osób" – stwierdził Slim Shady cytowany przez "Billboard".

Nie jest tajemnicą, że popkulturowe fandomy potrafią być bardzo toksyczne. Wie o tym dobrze Chace Crawford, aktor występujący w serialu "The Boys", który jest doskonałą satyrą historii o superbohaterach.

Crawford wciela się tam w postać Kevina Moskowitza (Głębokiego), który w pewnym sensie jest parodią innego herosa z kart komiksów DC Comics – Aquamana. Aktor przyznał, że z tego powodu dostaje mnóstwo wulgarnych wiadomości od fanów komiksowej postaci.

Okazuje się jednak, że Crawford uwielbia złościć swoich hejterów i nic sobie nie robi z ich gniewnych wiadomości.

"Od czasu do czasu na Instagramie dostaję »Pie*dol się rybaku. Myślisz, że to zabawne nabijać się z Aquamana?«. Myślę sobie wtedy: doskonale. Dokładnie tego chcę!" – przyznał aktor w wywiadzie w czasopiśmie "GQ".

To świetny przykład tego, że nie należy przejmować się hejterami w sieci. Zamiast tego lepiej po prostu wkurzać ich swoim spokojem.

Piers Morgan to brytyjski dziennikarz, który ma na koncie słynną wymianę uszczypliwości z Rihanną, jaka miała miejsce przed laty na Twitterze. Przypomniał o tym przy okazji, gdy piosenkarka pochwaliła się w mediach społecznościowych, że wystąpi w 2023 roku na Super Bowl.

"To będzie genialne... o ile zadba o swoją fryzurę. #SuperBowl." – napisał wtedy Morgan, wprowadzając przy tym w dezorientację sporą część internautów. Dlaczego Brytyjczyk wspomniał w ogóle o fryzurze Rihanny? Powód jest prosty.

Nawiązał w ten sposób do słynnego twitta Rhianny z 2012 roku, kiedy też postanowił skomentować jej fryzurę i dość szybko otrzymał od niej ciętą ripostę.

"@piersmorgan: Myślę, że Rihanna musi zapuścić włosy. Szybko. Zapuścić sobie ku*asa..... SZYBKO!!!!" – tak brzmiał komentarz Rhianny, który pokazał, że lepiej z nią nie zadzierać.