W poniedziałek przed siedzibą TVP w Warszawie AgroUnia zorganizowała konferencję prasową. Jej tematem były ostatnie materiały, które Telewizja Polska publikowała na temat Michała Kołodziejczaka, między innymi przypomniano jego wypowiedzi o Rosji i sojuszu z USA. Lider AgroUnii twierdzi, że filmy są zmanipulowane. Innego zdania była obecna na konferencji pracownica TVP, dlatego między dwójką doszło do kłótni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiadomością ubiegłego tygodnia były nowe twarze na listach Koalicji Obywatelskiej, a wśród nich Michał Kołodziejczak. Nic więc dziwnego, że gdy padła wiadomość, że do wyborów AgroUnia idzie z KO, wspierająca obóz rządzący Telewizja Polska zaczęła atakować jej lidera.
Czytaj także:
Zaczęto przypominać jego archiwalne wypowiedzi na temat Rosji, która miała być "najlepszym klientem" polskich rolników oraz jego krytyczne opinie o sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego też po weekendzie Kołodziejczak zorganizował konferencję prasową przed siedzibą TVP w Warszawie i opowiedział o hejcie, jaki wylewa się w sieci pod jego adresem.
Kołodziejczak: Nie korzystam z pomocy psychologów
– Możecie mnie niszczyć i nigdy wam się to nie uda. Mogę stracić wszystko, ale nie pozwolę, żebyście stracili Polskę. (...) Michał Kołodziejczak się nie zmienił i nie zmienił zdania, bo broni polskich rolników – powiedział Kołodziejczak.
Dodał, że docierają do niego sygnały, iż "poszukiwani są ludzie, którzy zgodzą się publikować treści z jego telefonu", czym nawiązał do ustaleń zewnętrznych ekspertów, którzy stwierdzili, że telefon lidera AgroUnii miał zostać zainfekowany narzędziem szpiegowskim Pegasus użytkowanym przez polskie służby.
– Informacje, które wczoraj dostałem, są niesamowite. Jedne rzeczy widzimy w telewizji, a do mnie dzwonią dziennikarze i mówią tak: "panie Michale, poszukiwani są ludzie, którzy zgodzą się publikować treści z pańskiego telefonu". Czekam na pierwszych odważnych. Ten telefon to jest ciągłość – mówił Kołodziejczak.
Nie zabrakło oczywiście nawiązania do materiałów TVP. Kołodziejczak stwierdził, że są one zmanipulowane i zadeklarował, że jak opozycja przejmie władzę, to zostanie wprowadzona ustawa, która będzie nakazywała zamieszczanie dat w archiwalnych materiałach.
– Ja nie wierzę, że dziś młodzi ludzie, którzy pracują w telewizji chcą, aby ktoś dawał na nich nacisk – powiedział lider AgroUnii. – Nikt nie podważa, że sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, silna pozycja w UE to nasza racja stanu. I dlatego jesteśmy dzisiaj razem z Koalicją Obywatelską na listach – dodał, odnosząc się do materiałów TVP.
– Jestem silny, wytrwam, możecie wyciągać co się da. Wytrwam, dam radę, zapewniam też, bo było wiele pytań, nie korzystam z porad psychologów. Ja to znoszę, bo najbliżsi mi ludzie są razem ze mną – zaznaczył polityk.
Kłótnia z pracownicą TVP
Na konferencji była obecna pracownica TVP, która jako pierwsza zaczęła dopytywać Kołodziejczaka, co zostało zmanipulowane w materiałach i jakie przekonania ma na teraz Michał Kołodziejczak.
Lider AgroUnii starał się wyjaśnić, o co mu chodziło i przypomniał, że materiały te są archiwalne i że nie można kogoś winić teraz za to, co mówił kilka lat temu, przed wojną Rosji z Ukrainą.
– Sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest słuszny, dobry i musimy je rozbudowywać. Rosja napadła na Ukrainę, to barbarzyńcy, którzy wykorzystali swoją potężną pozycję do ataku na zwykłych ludzi – zaznaczył. To nie było jednak satysfakcjonujące dla pracownicy TVP, która jeszcze przez kilka minut przerywała Kołodziejczakowi.