
Salezjanin ks. Piotra Z. nie żyje. Duchowny, co potwierdziła policja, dokonał na plaży w Świnoujściu "czynu nieobyczajnego”. Sprawą jego śmierci zajmuje się obecnie prokuratura w Stargardzie, a Prokuratura Okręgowa w Szczecinie nie wklucza, że ją przejmie. Śledczy ze Szczecina przekazał mediom, jakie wątki są obecnie badane.
Portal i.pl zapytał Piotra Wieczorkiewicza z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, czy prowadzi postępowanie w sprawie śmierci salezjanina księdza Piotra Z.
Śmierć księdza od incydentu na plaży. Prokuratura zabrała głos
– I tak, i nie, bo śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura w Stargardzie, niemniej jednak nosimy się z przejęciem tej sprawy do prowadzenia na szczeblu Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Decyzja jeszcze nie zapadła do końca – wyjaśnił Wieczorkiewicz, który obecnie zastępuje w obowiązkach rzeczniczkę prasową tej prokuratury.
Duchowny zginął potrącony przez pociąg w Reptowie (woj. zachodniopomorskie). Prokuratura sprawdza teraz, co się tam dokładnie wydarzyło.
– Prokuratura w Stargardzie przyjęła kwalifikację prawną czynu na podstawie artykułu 177 paragraf 2, a więc wypadek komunikacyjny ze skutkiem śmiertelnym. Niemniej jednak w naszym postępowaniu najprawdopodobniej będą badane też inne wątki, związane ze sprawą – przekazał i.pl Wieczorkiewicz. Potwierdził też, że chodzi o możliwość popełnienia przez księdza samobójstwa.
Podsumowujmy: w zeszłym tygodniu doszło na plaży w Świnoujściu do incydentu. Za "nieobyczajny wybryk" ukarany mandatem został duchowny ze Szczecina, który był katechetą. Policja zaprzeczyła, że świadkiem czynów, które były przyczyną ukarania go mandatem, były dzieci.
Incydent w Świnoujściu. Fala komentarzy po śmierci duchownego
Sprawa została opisana w mediach społecznościowych i udostępniono w nich zdjęcie duchownego. Wpis udostępniła w swoich mediach społecznościowych szczecińska radna miejska Dominika Jackowski, która zapewniła, że jest w kontakcie z kobietą, której dziecko miało być świadkiem zajścia. Potem radna wydała oświadczenie, której szerzej opisaliśmy tutaj. Sprawą zajęły się też media.
Zdarzenie skomentowała także Magdalena Filiks, której rodzina sama padła ofiarą zaszczucia. Nie broniła bezpośrednio szczecińskiej radnej, ale napisała na Twitterze:
"Zestawianie historii zaszczutego przez media niewinnego dziecka z księdzem, który się onanizuje w miejscu publicznym, przekracza już wszelkie granice, które już dawno temu zostały przekroczone" – czytamy.
A Tomasz Terlikowski dodał do tego: Ujawnienie jego danych, zdjęcia i częściowo nieprawdziwej historii nie powinno mieć miejsca, bo każdy - nawet gdy popełnia błąd - zachowuje swoje prawa".
Dziennikarz zauważył jednak, że niektórzy wykorzystują tę historię przeciwko osobom walczącym z nadużyciami duchownych wobec dzieci. "Ta historia nie jest jednak przeciwko tym, którzy zajmują się obroną małoletnich" – podkreślił.
Zobacz także