– Niektórzy z gorlickich notabli PiS patrzyli zdziwieni: "Co się dzieje? Co się dzieje?". Po stronie przeciwników politycznych było niesamowite zaskoczenie – opowiada Jarosław Konopka, jeden ze współorganizatorów akcji, która gwizdami powitała Mateusza Morawieckiego w Gorlicach. Tu, w mieście, gdzie zawsze wygrywał PiS, chyba nikt się tego nie spodziewał. – Samych nas zaskoczyła liczba osób, które przyszły. Myślę, że oni przyjechali tutaj na pewniaka. Że chyba kwiaty będziemy im rzucać pod nogi i wiwatować – mówi gorlicka kandydatka KO w wyborach do Sejmu. Tak ze strony przeciwników PiS wygląda słynne spotkanie z premierem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Premier Mateusz Morawiecki 18 sierpnia odwiedził Gorlice w Małopolsce
Spotkanie triumfalnie zainaugurował przedwyborczy objazd PiS-busa po Polsce
Skończyło się wygwizdaniem premiera
Kto gwizdał? Jak wyglądała akcja? Czy Gorlice, bastion PiS, się budzi?
Cała Polska widziała, jak Gorlice powitały Morawieckiego, zmieniając początek kampanii PiS w falstart. – Złodzieje! Będziesz siedział! Tłuste koty! – skandowali ludzie, gdy w ubiegły piątek Mateusz Morawiecki przyjechał do ich miasta. Był to pierwszy jego przystanek na trasie objazdu PiS-busa po Polsce i od razu cios.
W dodatku w gminie, gdzie w niektórych miejscowościach PiS, jak słychać, miał nawet 70-80 proc. poparcia. W samych Gorlicach w 2019 roku zdobył ponad 65 proc. głosów, a KO mniej niż 14 proc.
– Myślę, że oni przyjechali tutaj na pewniaka. Że chyba kwiaty będziemy im rzucać pod nogi i wiwatować. A tu się okazało, że zwolenników PiS nie przyszło prawie w ogóle, z wyjątkiem tych, których, jak przypuszczamy, przywieźli – mówi naTemat Magdalena Kurzawa, gorlicka kandydatka KO w wyborach do Sejmu.
Dodaje: – Plotka głosi, że w poprzednią niedzielę wszyscy księża w okolicznych parafiach zapraszali na głównej mszy na spotkanie z premierem. I chyba nie zadziałało, bo było bardzo mało ludzi. Myślę, że Gorlice wyraźnie pokazały, że mają już dość rządów PiS i manipulacji. Że chcą zmiany i że już wystarczy bycia bezczelnym. Jestem dumna z Gorlic.
– To jest największa porażka posłanki Barbary Bartuś w regionie. Ona pochodzi z naszych stron, występuje tu na wszystkich regionalnych imprezach i zachwala PiS. Być może to był jej pomysł, żeby w Gorlicach zorganizować otwarcie kampanii. Wszyscy przy każdej okazji jej przyklaskują, a tu taka wielka porażka i wstyd – mówi naTemat Jarosław Konopka, jeden ze współorganizatorów akcji powitania Morawieckiego.
Na profilu Sympatyków Komitetu Obrony Demokracji zamieszczał relacje na żywo. I z rynku, i spod budynku Sokoła, gdzie potem przeniesiono spotkanie, o czym za chwilę.
Reakcje w komentarzach? M.in.: "Brawo Gorlice!", "Szacunek".
– Bardzo mi się podobała jedna scena na nagraniu innej osoby na TikToku, jak po spotkaniu odjeżdża autobus, ludzie krzyczą, a za autobusem idzie biedny Terlecki, sam bez żadnego towarzystwa. I pomyślałem: Ale masz facet przechlapane – mówi.
Na nagraniach słychać gwizdy, piski, trąbki. Ludzie obstawili ulice, emocje aż buzują. – Tu jedzie! Z tyłu go masz! – słychać, jak wąską ulicą przejeżdża kolumna samochodów z Morawieckim. Na plakatach napisy: "Kłamca oszust", "Gdzie nasze 770 mld".
– Przeciwna strona była niesamowicie zaskoczona. Niektórzy z gorlickich notabli PiS dosłownie chodzili z opuszczoną szczęką i patrzyli zdziwieni: "Co się dzieje? Co się dzieje?" – opowiada Jarosław Konopka.
Choć być może mogli podejrzewać już coś wcześniej.
Posłanka Bartuś została wybuczana
W poprzedni weekend w Gorlicach odbywały się lokalne imprezy.
– Wystąpiła tam pani Barbara Bartuś, nasza posłanka z Gorlic, która zapowiedziała wizytę Mateusza Morawieckiego. I została wtedy wybuczana. W poniedziałek na naszych lokalnych portalach zaczęły pojawiać się informacje, że w piątek przyjedzie Morawiecki i dosłownie były same negatywne komentarze. Nie widziałam nic pozytywnego. Dużo ludzi zaczęło się do nas odzywać, czy coś organizujemy – mówi nam Weronika Nadzieja Wąsowska, mieszkanka Gorlic, również w lokalnym KOD.
Faktycznie, wystarczy cofnąć się parę dni wstecz. Na Facebooku ludzie pisali: "Trzeba go przywitać tak, jak na to zasłużył", "Ja go tu nie chcę", "Co robimy?" itp.
Dlatego postanowili spotkać się w piątek na rynku.
– Umówiliśmy się w czwartek. Było nas z sześć osób. Informacja o akcji była przekazywana w internecie. Samych nas zaskoczyła liczba osób, które w ciągu jednego dnia samoczynnie się zmobilizowały i przygotowały. To było zaskakujące, że wieść tak szybko się rozeszła i ludzie tak się skrzyknęli, przygotowali kartony z napisami i przyszli – opowiada Magdalena Kurzawa.
"Nas było więcej niż zwolenników PiS"
Sam przebieg spotkania był kuriozalny. O tym też było głośno w Polsce. Przypomnijmy, początkowo miało się odbyć na rynku i być otwarte. Miało rozpocząć się o godz. 16.00.
– Staliśmy tam już od godz. 14., bo baliśmy się jak będzie z miejscami. Wejście na plac rynku zostało otoczone barierkami. Aby móc wejść trzeba było przejść kontrolę jak na lotnisku. Ale była też wielka tablica informacyjna, że wchodzą tylko osoby, które dostały zaproszenie. O 15.40 nadal było tam bardzo mało ludzi. Praktycznie był pusty plac – mówi Magdalena Kurzawa.
W ostatniej chwili spotkanie przeniesiono do budynku dawnego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, kilkaset metrów dalej, i zamknięto je dla chętnych. Jak podano, z powodu pogody, do Gorlic miała zbliżać się burza.
Ale przeciwnicy PiS w to nie wierzą.
Jarosław Konopka: – Nieprawdą jest, że to spotkanie zostało przeniesione z rynku do budynku Sokoła, ponieważ była niesprzyjająca pogoda. Burza może była gdzieś blisko, ale nie w Gorlicach. Decyzja o przeniesieniu spotkania została podjęta dużo, dużo wcześniej przez posłankę Bartuś. Zdecydowali o tym, widząc, że na rynku było więcej przeciwników partii obecnie rządzącej niż zwolenników, nawet tych, którzy przyjechali autobusami. Ogólnie wizerunkowo na rynku nie wyglądało to dla nich dobrze. Nas było więcej.
Bardzo podkreśla szczególnie jedną rzecz:
Frekwencja na wiecu PiS
To, ilu zwolenników PiS z Gorlic przyszło na spotkanie z premierem, to dodatkowe tło tej historii. Choć posłanka Bartuś informowała potem na Facebooku: "Znakomita frekwencja i wspaniała atmosfera towarzyszyły nam przez całe wydarzenie".
Weronika Nadzieja Wąsowska: – Na początku na rynku było ok. 50 osób. Niby zbliżała się burza i wtedy jak zobaczyli nas, zdecydowali o przeniesieniu spotkania na salę zamkniętą bez możliwości naszego uczestnictwa. Przeszliśmy więc za panią Barbarą Bartuś, bo ona poprowadziła całą grupę.
Lokalny portal Gorlice24.pl także zwrócił uwagę na frekwencję i tak relacjonował: "Jako strefę spotkania wyznaczono jedną z płyt Rynku, co być może wskazywało, że organizatorzy liczyli na bardzo dużą frekwencję. Chociaż z każdą chwilą przybywało osób, płyta jednak się nie zapełniła".
A potem cała Polska mogła zobaczyć ścisk na wypełnionej po brzegi hali Sokoła. Taki przekaz trafił więc do wyborców PiS.
– Było to bardzo słabo i źle zorganizowane. Z rynku do tej sali jest ok. 500 metrów. Prowadzi tam bardzo wąska uliczka, gdzie praktycznie sami siebie nagle zablokowali. Przenieśli się do bardzo małej salki, która może pomieścić ze 30 osób – mówi Magdalena Kurzawa.
Też uważa, że to w 100 proc. nie przez pogodę. – Ledwo pan, który na rynku miał coś zapowiadać, zaczął mówić, ludzie zaczęli buczeć. Potem pani poseł Bartuś zaczęła mówić i ją również wybuczano. Pan poseł Terlecki dobrze na plac nie wszedł, a już był wybuczany. Myślę, że oni się wystraszyli, że jest bardzo mało osób pro-PiS, a przyszło bardzo dużo przeciwników – opowiada Magdalena Kurzawa.
Dlaczego PiS postawił na Gorlice?
Gorlice leżą ok. 40 minut na wschód od Nowego Sącza. Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość właśnie tu postanowiło rozpocząć swoją kampanię?
– To jednak bastion PiS. Wydaje mi się, że to przez to. Plus to, że posłanka Bartuś prężnie tu działała. Była na każdym otwarciu drogi, jest na uroczystościach kościelnych, wszędzie ją widać. Pomagała samorządom, urzędowi miasta, przekazywała czeki. Niedawno była z Terleckim, mieli z pięć-sześć wizyt po różnych wsiach w gminie Gorlice. Jeździli, rozdawali pieniądze – mówi Weronika Nadzieja Wąsowska.
Wszyscy zauważają, że w czuć zmiany i ludzie się budzą. – Pod postami na temat tych czeków widziałam bardzo dużo negatywnych komentarzy. Sama posłanka Bartuś przegięła już swoimi tekstami o in vitro – zauważa działaczka.
W komentarzach internetowych ludzie piszą: "Cyrk przyjechał do Gorlic", "Gorlice po raz kolejny zadały kłam mitowi, że Małopolska i Podkarpacie to nienaruszalna strefa wpływów PiS-u. Przeciwników wizyty Morawieckiego było wcale nie mniej niż zwolenników".
– Ludzie się obudzili. Widzimy, że nastroje mocno się zmieniają. Różne sondaże wskazują też, że w Gorlicach rośnie znaczące poparcie dla partii opozycyjnych. Co ciekawe, ludziom chodzi o to, żeby PiS odsunąć od władzy, a jaka partia opozycyjna, ma już mniejsze znaczenie. W sklepie, na ulicy, sami zaczynają rozmawiać: – Mamy dość tej władzy – mówi kandydatka na posłankę.
Gdy stała w tłumie podczas wizyty Morawieckiego, słyszała, jak ludzi mówili, żeby nie dać się sprowokować. – Wszyscy mówili, że to jest skandal, jak oni robią kampanię. Rząd myśli, że Polacy są głupcami i nie załapią, że to jest totalna manipulacja? – dodaje.
Również Jarosław Konopka obserwuje, że coś się zmienia.
– W Gorlicach jest dużo uśpionych przeciwników obecnie rządzących. Boją się pokazać sprzeciw, bo żyjemy w małej społeczności. Często jesteśmy wytykani, dyskryminowani w pracy, czy w szkole, bo są z nami również ludzie młodzi, którzy doświadczali tego, że byli prześladowani w szkole – tłumaczy.
A teraz? – Znam grono osób, które wcześniej było zatwardziałymi zwolennikami PiS, którzy teraz zmieniają swój sposób patrzenia na to wszystko. Widzą, że coś jest nie tak. Że jest coraz gorzej. Coś się zmienia i łatwej jest nam kogoś zmobilizować, czy poprosić, o udział w naszych akcjach – mówi.
Mówi, że dziś czuje satysfakcję: – Tylko żeby to w dobry sposób wykorzystać. Wiece rozpoczynające kampanię obecnie rządzących są organizowane w różnych regionach. Fajnie by było, gdyby tam też mogli się tak zorganizować, jak u nas.
W najbliższy piątek Mateusz Morawiecki odwiedzi Kolbuszową.
Wszyscy, którzy byli po naszej stronie, to mieszkańcy Gorlic i okolic. Nikogo nie było z zewnątrz. I to niesamowicie cieszy. Praktycznie wszystkie barierki wokół rynku były obstawione przez przeciwników, bo nie zostaliśmy wpuszczeni do środka. Na płycie rynku prawdziwych Gorliczan było niewielu. Tam były osoby, które przyjechały z zewnątrz. Do Gorlic przyjechały trzy autobusy: z Krosna, z Jasła, z Podhala. A i tak zwolenników obecnej władzy było niewielu.