18-letni Polak został zgwałcony w Monachium. Podejrzanym jest Afgańczyk, który szybko został zatrzymany. Tymczasem PiS postanowił wykorzystać dramat naszego rodaka politycznie – najpierw premier przekazał, że Polska zwróci się do strony niemieckiej o włączenie ludzi Zbigniewa Ziobry do śledztwa, a następnie MSZ wezwało na tzw. dywanik przedstawiciela RFN w Polsce. Zwykle w takich sytuacjach chodzi o ambasadora, ale z tym pojawił się pewien problem...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Otóż na Alei Szucha w Warszawie nie mógł pojawić się Thomas Bagger, gdyż on zakończył swoją misję w lipcu tego roku, a jego następcy – Viktora Elblinga nie ma jeszcze w Warszawie. Najpewniej MSZ musiał zadowolić się wezwaniemministra pełnomocnego, którym obecnie jest Robert Rohde.
Dramat Polaka w Niemczech. Bezprecedensowa reakcja MSZ
Po spotkaniu polska strona wydała komunikat. "Podczas rozmowy przekazano stronie niemieckiej, że sytuacje tego rodzaju mogą powtórzyć się w przyszłości. W tym kontekście podkreślono pilną potrzebę przeprowadzenia skutecznej kampanii informacyjnej, która zwróci uwagę na potencjalne niebezpieczeństwo bycia ofiarą podobnych przestępczych czynów, w tym wobec obywateli polskich" – czytamy.
Przedstawiciela niemieckiej placówki poinformowano też, że "w przypadku trudności w zorganizowaniu takiej akcji informacyjnej, władze RP deklarują gotowość wsparcia w tym zakresie".
"Przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych zwrócił się także do strony niemieckiej o przekazanie prośby do właściwych służb i organów Republiki Federalnej Niemiec o podjęcie współpracy z polskimi służbami konsularnymi w Monachium w celu umożliwienia udzielenia wszechstronnej pomocy poszkodowanemu obywatelowi polskiemu" – przekazało polskie MSZ.
Morawiecki wykorzystuje tragedię Polaka w kampanii wyborczej PiS
W tej sprawie głos zabrał też premier Mateusz Morawiecki, który zapowiedział, że Polska zwróci się do Niemiec o włączenie polskich prokuratorów do śledztwa. Przy okazji włączył dramat młodego Polaka w trwającą kampanię wyborczą poprzez nawiązanie do kryzysu z imigrantami w Europie.
"Jesteśmy jednym z najbezpieczniejszych krajów na kontynencie i dbamy o bezpieczeństwo Polaków" – czytamy w jego poście, do którego dołączono grafikę muru na granicy z Białorusią. Na niej jest napis: "Dopóki rządzi PiS, nie pozwolimy na relokację nielegalnych imigrantów do Polski".
Nasz kraj, zgodnie z zapowiedzią przedstawicieli KE, nie zostanie objęty mechanizmem relokacji, gdyż w Polsce są już uchodźcy wojenni z Ukrainy.
Należy też podkreślić, że dużym problem dla władz Niemiec są nielegalni imigranci, którzy przedostają się tam z Polski. Jednocześnie rząd PiS przekonuje, że bariera na granicy z Białorusią spełnia swoją funkcję, czyli chroni Polskę przed nielegalną imigracją.
Przeczą temu dane w sprawie imigrantów, których chcą Polsce oddać Niemcy. Tylko w tym roku zawnioskowali ws. oddania 3377 cudzoziemców, a 495 osób już wróciło do naszego kraju. U naszego zachodniego sąsiada byli oni nieleganie, gdyż to Polska była ich pierwszym krajem unijnym, w którym zostali zarejestrowani.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.