Air Show w Radomiu i tłumy czekające w upale w kolejkach. Co mogło pójść nie tak?
Air Show w Radomiu i tłumy czekające w upale w kolejkach. Co mogło pójść nie tak? Fot. Piotr Molecki/East News

W ten weekend w Radomiu odbywają się Międzynarodowe Pokazy Lotnicze AIR SHOW 2023. Organizatorem jest Agencja Mienia Wojskowego, która podlega MON oraz Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Resort Mariusza Błaszczaka chwalił się imprezą, traktując ją jako propagandowy pokaz uzbrojenia wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Jak co roku impreza przyciągnęła na błonia pod miastem całe rzesze miłośników maszyn latających. Niestety wiele osób narzeka na organizację show. W mediach społecznościowych posypały się gromy. Organizatorzy odpowiadają.

REKLAMA

"Organizacja poniżej dna, chociaż muł to też za mało powiedziane. W sobotę gdzie było wiadomo, iż temp. będzie powyżej 32 stopni i będzie bardzo słonecznie, było można wnieść 0,5 l na osobę, zgodnie z zapewnieniami organizatora i Waszym wody miało być po czubek głowy, beczkowozy, punkty, dodatkowo można było kupić SUPER. Tymczasem w punktów było bodajże 3 ludzie stali po 1,5 h, uwaga, aby napełnić swoją jedyną 0,5 l butelkę" – czytamy w jednym z krytycznych komentarzy na Facebooku Air Show Radom.

logo

"W punktach można było kupić wodę na początku butelka 0,5 l kosztowała 8 zł w kolejce należało odczekać ok. 0,5 h i cena zmieniała się na 15 zł. Potem to już było z górki cena wody 0,5 l zmieniała się systematycznie na 20 zł i 30 zł Nie wiedzieć czemu nie wydawali paragonów za zakup wody?" – pyta zdenerwowany mężczyzna.

"Kolejna sprawa kolejka po zakup biletu słyszałem, że ludzie czekali po 4 h (podziwiam) ja zakupiłem online. Druga kolejka do wejścia przez bramki tutaj należało odczekać od 1 do nawet 2 h - kolejna porażka, bramki nie były oznakowane więc należało się domyślać, przy której bramce jesteśmy. Brawo dla ratowników medycznych mieli co robić, bo ludzie byli na max odwodnieni" – dodał.

logo

Niestety jego opinia nie była odosobniona. Pod postami Air Show w Radomiu zaroiło się od podobnych, bardzo krytycznych opinii. Wszyscy zwracali uwagę na problem z wodą i krytykowali organizatorów.

"Wczoraj straciłem wiele ciekawych pokazów, bo musiałem stać w kolejkach. Teraz mogę sobie przynajmniej zdjęcia obejrzeć. Jak można zabronić ludziom wnoszenia wody (powyżej 0,5l) w taki upał, a jednocześnie ograniczyć jej dostępność - godzinę stania w kolejce, żeby znów napełnić małą butelkę. Jest mi zwyczajnie szkoda, bo było wiele fajnych pokazów, ale nie dało się nimi nacieszyć" – pisze inny mężczyzna.

"Pokazy może i piękne, ale organizacja do niczego. Żeby wejść już z kupionym biletem 1,5 godz. w ścisku i upale. Po wodę do picia, której pozwolili wnieść tylko pół litra przy upale 33 stopni, kolejka na godzinę stania. Masakra jakaś!" – wtóruje mu inny.

Strażacy otworzyli hydrant, ratownicy mieli pełne ręce roboty

Jak relacjonował lokalny oddział "Gazety Wyborczej" na pomoc osobom spragnionym i tym, którym doskwierał upał, ruszyli strażacy. Otworzyli hydrant, który posłużył jako źródło do napełniania wody. Nie każdy jednak był przekonany, czy jest to higieniczne i bezpieczne, więc część zrezygnowała.

Ci, którzy nie wytrzymali bez wody w upale trafiali w ręce medyków, którzy mieli pełne ręce roboty. Jak podała "GW" zasłabnięć było bardzo dużo, a po terenie lotniska kursowali medycy na quadach i udzielali pomocy na miejscu. Ci, którzy wymagali dłuższej opieki trafiali do namiotu medycznego, ale i ten szybko się zapełnił.

Ktoś w mediach społecznościowych podał oficjalne dane pogotowia ratunkowego. "Wczoraj 339 interwencji na lotnisku, 8 hospitalizacji, 2 zawały. Dzisiaj do 13.30 - 79 interwencji" – napisał pod jednym z postów Air Show w Radomiu.

Organizatorzy odpowiadają

– Bilety sprzedawaliśmy już od 27 maja. Bilety online przez trzy miesiące, do samych pokazów. I do tej formy przede wszystkim zachęcaliśmy. Kolejki do kas wynikały z tego, że część osób nie zdecydowała się na tą formę i postanowiła je kupić na ostatnią chwilę. Chociaż był też punkt sprzedaży w CIT w Radomiu, żeby mieszkańcy miasta mieli blisko. Niestety nie wszyscy z tej formy skorzystali, chociaż zachęcaliśmy, bo pamiętaliśmy frekwencję z poprzednich pokazów – powiedziała w rozmowie z portalem Cozadzien.pl Małgorzata Weber, rzecznik prasowa Agencji Mienia Wojskowego.

Przedstawicielka organizatorów wyjaśniła, że długie kolejki na bramkach przed wejściem na imprezę wynikały także z sytuacji geopolitycznej i konieczności weryfikacji danych osobowych.

– Ze względu na sytuację geopolityczną i to, co się dzieje, że naszą wschodnią granicą dostaliśmy polecenie, jako Agencja Mienia Wojskowego, żeby bilety w tym roku były imienne. Głównie ze względu na to, że jest to duża impreza masowa. Oznaczało to, że każdą wpuszczaną osobę musieliśmy zweryfikować. Taka sama procedura obowiązywała w momencie zakupu biletu. To na pewno wydłużyło moment wchodzenia na teren lotniska – wyjaśniła Weber i dodała.

– Poza tym zmienił się właściciel lotniska, to już nie jest wojsko, tylko Port Lotniczy Warszawa -Radom. Ma on swoją infrastrukturę. Nie mieliśmy możliwości wybudowania choćby większej ilości bram. Musieliśmy polegać na tym, co tutaj było. Niestety mamy świadomość tego, że wejść mogłoby być więcej.

A co z problemem z wodą? Okazuje się, że organizatorzy już wcześniej ostrzegali o limicie związanym z wodą. Nie mniej odpowiadające za dostęp do wody na evencie miejskie wodociągi w Radomiu robiły wszystko, żeby dostarczyć kranówkę wszystkim chętnym.

– Wodociągi Miejskie, które są jednym z partnerem tego wydarzenia zorganizowały 6 darmowych punktów, w których widzowie mogli sobie nabierać wodę do butelek. Zdajemy sobie sprawę, że pogoda była bardzo uciążliwa. Wody każdy potrzebował bardzo dużo. Reagowaliśmy na bieżąco – powiedziała portalowi Cozadzien.pl Katarzyna Piechota-Kaim, kierownik biura prasowego UM w Radomiu.

– Dziś od rana wodociągi dystrybuują wodę w woreczkach wśród widzów. Mamy nadzieję, że tej wody nie zabraknie. Ponadto zniesiony został limit. Trzeba też wziąć pod uwagę, że istnieją pewne uwarunkowania techniczne. To nie jest tak, że na lotnisku jest wiele punktów, do których mówiąc kolokwialnie, można było się podpiąć. Wodociągi wykorzystały maksymalną ilość takich punktów. Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby ten brak wody nie był tak bardzo dotkliwy dla widzów – dodała Piechota-Kaim.

Czytaj także: