Doda nie dość, że jest w trakcie przygotowań do trasy koncertowej i nagrywania reality-show dla Polsatu, to za kilka dni będzie promować linię swoich suplementów, które wejdą do sprzedaży. W tym zabieganym czasie znalazła jednak chwilę, by podzielić się z fanami swoimi przemyśleniami. Postanowiła odkryć karty i powiedzieć, jaki dziś ma stosunek do nieustannego "bycia na świeczniku". Padły gorzkie słowa.
Reklama.
Reklama.
Doda zwierzyła się fanom, że ma tego dość. "Czuję się dręczona"
Ostatnie półtora roku to najbardziej płodny okres w 20-letniej karierze Dody. Jej płyta "Aquaria" i niemal wszystkie numery, które z niej pochodzą, stały się radiowymi hitami. Niedawno wypuściła kawałek ze Smolastym, a on rozbił bank odsłon.
Rabczewska siedzi jak na szpilkach, bowiem już zaraz premierę będzie miał jej program w Polsacie. Pierwszy odcinek "Doda. Dream Show" już 4 września w poniedziałek o godz. 20:05. W poniedziałek (29 sierpnia) piosenkarka nagrała długą relację na InstaStory, w której zrobiła fanom małą aktualizację, z tego co dzieje się u niej w życiu. Jest mocno podekscytowana.
– Jestem na planie reality. Za tydzień już pierwszy odcinek. To jest niesamowite, że kręcimy to i na bieżąco jest emisja. Finał już za 40 dni. Na pierwszym koncercie w Warszawie (7 października - red.). Pamiętajcie też, że za tydzień rusza kolejna tura sprzedaży biletów. Oglądajcie Polsat i ten odcinek, bo tam na belce będzie wszystko napisane, gdzie, jak, jakie terminy i gdzie kupić bilety – powiedziała.
Doda skorzystała z okazji, aby porozmawiać o ważnej dla niej kwestii. Uważa, że sposób, w jaki media przedstawiają ją i jej wizerunek, jaki utrwalił się w opinii publicznej, utrudnia jej realizację pasji związanej z muzyką i tworzeniem projektów muzycznych.
Przypomniała o jednym ze swoich niedawnych wpisów, w którym wyjaśniła, że jest "introwertykiem i nie jest fanką imprez", w przeciwieństwie do powszechnych przekonań. Dodała, że ostatnim wydarzeniem, na którym się bawiła, była jej własna impreza z okazji rozwodu. Zastanawiała się też, jakie inne aspekty jej wizerunku mogą być mylące w oczach fanów. Jej wpis wywołał wiele reakcji - setki komentarzy i ponad 100 tysięcy odpowiedzi.
– To samo się tyczy mojego wizerunku scenicznego. Jest on seksowny, wyuzdany, drapieżny (...) Na scenie kocham przełamywać rzeczy tabu, których ludzie się wstydzą, boją i drażnią to mnie nakręca. Poza sceną mam totalnie wy*ebane. Nie maluję się, chodzę najchętniej na boso, najczęściej w jednej rzeczy, nie chce mi się stroić. Jestem raczej chłopczycą – zaznaczyła.
Rabczewska zaznaczyła, że jest bardzo lojalna i oddana, jeśli na jej drodze stanie prawdziwa miłość. To ona jest jej życiowym priorytetem. – Nie mająca nic wspólnego z jakimś przebieraniem w chłopach. Raczej jestem od zawsze dedykowana jednej osobie, której oddaje swoje serce – oznajmiła.
W dalszej części wywodu artystka przyznała, że wcale nie lubi swojej sławy. Nauczyła się jednak jak funkcjonować w tym świecie.
– Ja wiem, że to wygląda zupełnie inaczej i jest inaczej postrzegane. To jest część mojej pracy, ja umiem tym zarządzać, tym dobrze gospodarować. Umiem tak prosperować, by płynąć na fali a nie by fala zatopiła mnie, ale chyba jednym z większych stereotypów, które się utarły na mój temat to jest to, że ja to kocham, ja to uwielbiam, jestem bezwzględną zimną s*ką, która po prostu całe swoje życie dedykuje na jakieś PR-owe rozgrywki, podkręcanie, promowanie i tylko sława się dla mnie liczy. Ja pie*dole. Nie znam jednej osoby, która zna mnie bliżej, która nie umarłaby ze śmiechu słysząc to – zapewniła.
Gwiazda odniosła się też do swojego życia miłosnego i mediów, które od zawsze bardzo ochoczo relacjonowały jej związkowe zawirowania. Nie inaczej było przy jej ostatniej relacji z Dariuszem Pachutem. Doda przyznała, że już nie ma na to siły.
– Dla mnie najważniejsza jest miłość i żeby w moim sercu było wszystko poukładane. Coraz bardziej, im jestem starsza, czuję się jakaś taka dręczona tymi artykułami dotyczącymi mojego życia prywatnego – przyznała.
– Może z wiekiem mam mniejszą odporność na to, ale nie wiem to śledzenie, inwigilowanie, co 15 minut aktualizacje, te konspiracyjne teorie. Przeszkadza mi w realizowaniu mojej pracy, pasji, męczy mnie i bardzo mnie obciąża mnie i w ogóle nie pomaga mi w żadnej promocji a tym bardziej w nakręcaniu się zawodowym. To jest trzeci, największy bullshit na mój temat – skwitowała.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
W odpowiedzi na tego posta: trzy rzeczy, które totalnie różnią się od tego, co ludzie, media i cała napompowana show-biznesowa bańka od mojego poza zawodowego (...) oblicza. Pierwsza rzecz to totalnie nie jest prawdą, że jestem imprezową laską, która czerpie siłę od przebywania z ludźmi, atencjuszką, która wszędzie chce się rzucać w oczy, która uwielbia być na froncie i imprezy, szaleństwo, tłumy, hałas. To w ogóle nie jest tak. Ja czerpię siłę, regenerację i przyjemność, jak jestem sama. Uwielbiam ciszę, spokój, wtedy najwięcej wspaniałych pomysłów do mnie przychodzi. Jestem najbardziej płodna artystycznie, ale też wyciszona spokojna. Ale to jest dobry balans, moja praca i to kim jestem poza nią, bo tak to prawdopodobnie bym zdziczała. (...) Jestem introwertykiem i bardzo to lubię. Natomiast na scenie jest to coś zupełnie innego.