
Gigantyczny potencjał marki "IO"
Wyrzucenie zapasów z IO nie jest jeszcze przesądzone, bo ostateczna decyzja zapadnie najprawdopodobniej na zgromadzeniu ogólnym MKOl.-u na wrześniowej, 125. sesji w Buenos Aires, ale już sam fakt rekomendacji takiego rozwiązania stawia zasadne pytanie: co dalej z igrzyskami? Szczególnie, że za chwilę z gry wypaść może także pięciobój nowoczesny, dyscyplina olimpijska od 100 lat! Czy rozpoczyna się więc era podobna do tej, jaka nastąpiła w piłce nożnej w latach 90.? Galopująca komercjalizacja sportu dopadła właśnie igrzyska, ostatnią ostoję coubertinowskej idei – sport i fair play ponad wszystko.
Proces zmian dyscyplin zachodzi od lat. Specom od reklamy chodzi tylko o jego odpowiednie nakierowanie. Co kilka miesięcy pojawiają się więc nowe dyscypliny pretendujące do miana olimpijskich, inne – jak strzelanie do żywych gołębi, pływanie po torze przeszkód czy jazda figurowa na koniu – wypadają z olimpijskiego kalendarza. I tak swojego miejsca na IO po latach zabiegów lobbystycznych doczekały się w końcu rugby siedmioosobowe i golf, które w Rio de Janeiro zadebiutują już za trzy i pół roku. W Londynie natomiast MKOl. wprowadził dwie inne, nowe dyscypliny: boks kobiet i tenisową grę mieszaną.
Czas uczynić z naszej dyscypliny sportu pokazowego na Igrzyskach Wspólnoty Narodów. To umożliwi podniesienie statusu strzyżenia owiec na najwyższy szczebel sportowej hierarchii. Strzyżenie owiec w Nowej Zelandii zostało uznane za sport narodowy już w 1994 roku.
Wśród pomysłów, które mogą przynieść MKOl. miliony dolarów zysku, pojawiają się także takie, które mogą co najwyżej zapewnić kupę śmiechu. Dokładnie rok temu Nowozelandczycy podjęli próbę włączeniem do programu olimpijskiego... strzyżenie owiec. Na początku chcieli wprowadzić tę dyscyplinę na Igrzyska Wspólnoty Narodów, jako pokazową. Jeanette Maxwell z nowozelandzkiej federacji zrzeszającej postrzygaczy owiec wyjaśniła, że ta oryginalna dyscyplina wymaga siły fizycznej, wytrzymałości i szybkości.
Niewiele brakowało także, aby w Rio zadebiutowali tancerki i tancerze… na rurze! Pole dance miał otrzymać status olimpijski. Argumentem miały być m.in. rozegrane niedawno mistrzostwa świata w Tokio, które wzbudziły spore zainteresowanie. Zasady? Cztery minuty i dwie rury (każda po 3 m), by pokazać swoje akrobatyczne umiejętności. W końcu pomysł uznano jednak za żart.
Zyski z IO w Londynie (netto, a więc realne) szacowano na… 3,7 miliarda dolarów! Na nich oraz zimowych igrzysk z 2010 roku w kanadyjskim Vancouver MKOl. miał zarobić ponad 6 mld dolarów. Poprzedni okres, a więc IO w Pekinie (2008) i zimowe IO w Turynie (2006) miały przynieść Komitetowi zysk na poziomie 5,5 mld dolarów. Gra toczy się więc o gigantyczne pieniądze i każdy sport, który może sprawić, że na kontach organizacji pojawią się kolejne zera, będzie rozpatrywany z dużą życzliwością.