Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński kiedyś stali ramię w ramię. Dziś coraz szybciej oddalają się od siebie. Okazuje się, że elementem łączącym Prawo i Sprawiedliwość z Solidarną Polską nie jest ani współpraca przedwyborcza, ani chęć wspólnego działania. Element wspólny jest jeden- wspólny wróg- Platforma Obywatelska.
W poniedziałkowym Kontrwywiadzie RMF FM Rafał Grupiński powiedział, że wniosek o postawienie przed TS Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę być może pogodzi obu polityków. Nie trzeba jednak być wnikliwym obserwatorem polskiej sceny politycznej, aby dostrzec, że słowa przewodniczącego klubu PO o zgodzie między PIS i SP nie tyle były powiedziane pół żartem, pół serio, co zdecydowanie miały charakter żartu.
Wystarczyło posłuchać dzisiejszych wypowiedzi przedstawicieli PiS i Solidarnej Polski, aby się o tym w pełni przekonać.
Joachim Brudziński z PiS w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu ZET określa Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobrę mianem "obciachowców, którzy stali się ulubieńcami telewizji śniadaniowych". Trzeba przyznać, że zdecydowanie nie jest to pojednawczy ton.
Zbigniew Ziobro w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie "Jeden na jeden" mówiąc "Nie ma mowy o wspólnej liście wyborczej PiS i Solidarnej Polski" również zaznaczył, że nie na współpracę Solidarnej Polski z Prawem i Sprawiedliwością nie można liczyć.
Pozostaje jednak kwestia wyborów prezydenckich, w których startować nie zamierza Jarosław Kaczyński. Zbigniew Ziobro wykorzystując tę sytuację chce być kandydatem całej prawicy.
"Nie może być kandydatem ktoś, kto wykazuje się w działaniach naiwnością, ktoś kto rozbija prawicę"- mówił o Ziobrze Joachim Brudziński. Tym samym po raz kolejny PiS daje do zrozumienia, że w wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość nie poprze lidera Solidarnej Polski, co więcej wystawi swojego kandydata. Kogo? Prawdopodobnie ostatecznie Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS póki co twardo utrzymuje, że kandydować nie zamierza, ale politycy skupieni wokół Kaczyńskiego widzą możliwość zmiany decyzji prezesa. "Pracujemy nad tym. Jestem głęboko przekonany, że zdanie zmieni"- mówił Brudziński.
Jedno, co się na pewno w najbliższym czasie nie zmieni, to chłód na linii PiS-Solidarna Polska.
Zbigniew Ziobro w takim stanie rzeczy dostrzega winę Jarosława Kaczyńskiego- "O braku współpracy między ugrupowaniami zdecydował sam Jarosław Kaczyński i wracanie do przeszłości nie ma sensu"- zaznacza lider Solidarnej Polski.
Zdaniem polityków PiS, były minister sprawiedliwości jest niewdzięczny i powinien pamiętać, że gdyby nie Jarosław Kaczyński, to nikt by o Ziobrze nie słyszał. "Bracia Kaczyńscy są jego politycznymi patronami"- mówi Brudziński.
Jest jednak jedna rzecz , która może połączyć Kaczyńskiego i jego niedawnego delfina. Chodzi o Trybunał Stanu, przed który obu polityków chce postawić Platforma Obywatelska. Rafał Grupiński zapowiadał wczoraj w RMF FM, że oba wnioski o Trybunał Stanu są już praktycznie gotowe.
"To są śmieszne oskarżenia"- ocenia wniosek Zbigniew Ziobro.
Wniosek Platformy daje, jedną z niewielu w ostatnim czasie, możliwość współpracy między PiS i Solidarną Polską. Chodzi o wytłumaczenie motywów działania PO.
"Wnioski są wyrazem słabości Platformy, która nie radzi sobie z sytuacją w Polsce"- mówi Ziobro. Wtóruje mu Joachim Brudziński, który w tym samym tonie dodaje, że dla Platformy zaczęły się schody i teraz szukane są tematy zastępcze.
Wniosek z dzisiejszych wypowiedzi polityków PiS i Solidarnej Polski jest jeden, stary jak polityka,- żadna polityczna koncepcja nie łączy tak trwale, jak wspólny wróg.