Życie Tomasza Komendy po wyjściu z więzienia niestety nie układa się jak w bajce. Dziś wiadomo, że niesłusznie skazany mężczyzna toczy walkę z nowotworem, co sam potwierdził. Nie krył także, że ma już dosyć tego, że nie może spokojnie żyć.
Reklama.
Reklama.
Doniesienia na temat stanu zdrowia Tomasza Komendykrążyły od dawna. O tym, że ma on być chory na nowotwór, powiedział między innymi w jednym z wywiadów dziennikarz Grzegorz Głuszak, który nagłośnił jego sprawę, co pomogło we wznowieniu procesu.
Swoimi kanałami dowiedziałem się, że ma raka i przechodzi radioterapię – powiedział w rozmowie z "Newsweekiem", a podobne informacje przekazała także w oświadczeniu była partnerka mężczyzny, Anna Walter.
"W sądzie przedstawił, że ma nowotwór z przerzutami i brak szans. Nie chciałam mu niszczyć ostatnich dni życia, prosiłam go i błagałam tysiąc razy, żebyśmy się polubownie dogadali" – napisała.
Komenda potwierdza, że choruje na raka
Informację o stanie zdrowia Tomasza Komendy udało się uzyskać Ewie Wilczyńskiej, która jest autorką książki o zbrodni miłoszyckiej. Skontaktowała się ona osobiście z Komendą, który powiedział jej, że jest w trakcie leczenia.
– Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju – powiedział.
Co się dzieje z Tomaszem Komendą? Kolejny raz zabrał głos w swojej sprawie
To już kolejna wypowiedź z rozmowy z dziennikarką, która została opublikowana w ostatnim czasie. Jak informowaliśmy w naTemat, Komenda powiedział Wilczyńskiej także, że żałuje, że zabierał niedawno głos w swojej sprawie.
– Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, pod górkę. Niepotrzebnie się zgodziłem na tę wypowiedź do "Super Expressu". Tyle czasu byłem nieaktywny i nie wiem, co mi teraz odbiło. Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi, bo bardziej wierzą internetowi niż mnie – zacytowano słowa Komendy w nowym artykule na łamach gazety.
Komenda odniósł się tymi słowami do wypowiedzi, w której stwierdził, że zasądzona kwota alimentów, która wynosi 4,5 tys. zł., jest zbyt wysoka. – Mam je (pieniądze – przyp. red.) z uwagi na krzywdy, których doznałem – mówił "Super Expressowi". Dodał też, że jego była partnerka Anna Walter "utrudnia mu kontakt z synem, co zresztą było odpowiedzią na jej zarzuty, że mężczyzna bardzo się zmienił.
– Wszystko zmieniło się, kiedy Tomek dostał te miliony. Całymi dniami nie było go w domu. Kiedy przychodził, kończyło się kłótnią. Zaczęły się krzyki, wyzwiska. Sąsiedzi zaczęli wzywać policję. Moje dzieci zobaczyły zupełnie innego Tomka, niż ten, którego poznały i do którego jedno z nich mówiło "tato" – powiedziała.
Do sprawy syna odniosła się także matka Komendy Teresa Klemańska. Teresa Klemańska miała powiedzieć dla Onetu: – Przecież ja dla niego już umarłam.
Jak informowaliśmy w naTemat, kobieta nie ma już nadziei, że coś się zmieni. "Nie dam złego słowa na Tomka powiedzieć, ale z nim nie wygram, on mnie nie słucha. Wiem, że nie jest szczęśliwy, ale nie mam już nadziei. To koniec, zamknięty rozdział. Muszę zacząć żyć od nowa" – wyznała w książce Ewy Wilczyńskiej "Dziewczyna w czarnej sukience", która ukazała się na początku września 2023 roku.