Nie dopuścić do nielegalnej imigracji i nie dopuścić do władzy tych, którzy tego chcą – oto cele, które Mateusz Morawiecki zaprezentował jako działania rządu w najbliższym czasie. Do niech ma z kolei doprowadzić zapowiadana w porannym spocie PiS uchwała. Polski rząd ma zamiar kolejny raz sprzeciwić się unijnym regulacjom.
Reklama.
Reklama.
Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki zapowiedzieli to, co ogłoszono w porannym spocie Prawa i Sprawiedliwości. Konferencję zaczął prezes PiS – technicznie podwładny Morawieckiego – który wskazywał, że zapowiadane przez Ursulę von der Leyen działania prowadzą do tego, że sytuacja w Polsce będzie "jak na Lampedusie". Rząd PiS ma jednak się na to nie godzić.
Uchwała ws. imigrantów podjęta
– Rada Ministrów podjęła uchwałę, która odnosi się do tego wszystkiego, co wiąże się z obecną sytuacją na Lampedusie, ale ta Lampedusa jest tylko i wyłącznie pewnego rodzaju symbolem sytuacji, która zagraża całej Europie, w tym także Polsce. Uchwała stwierdza, że w dokumencie, który ma być przesłany UE, powinniśmy postawić sprawę w sposób następujący – stwierdził Jarosław Kaczyński i wymieniał:
Jak dodał, Rada Ministrów wskazuje także na to, że wszelkiego rodzaju zapowiedzi decyzji o relokacji czy te 10 punktów, które ogłosiła von der Leyen, to "zachęta dla przemysłu handlu ludźmi".
– Dla tych, którzy chcą skorzystać z okazji, żeby nielegalnie dostać się do Europy, to są decyzje z punktu widzenia deklarowanego celu przeciwskuteczne, to trzeba sobie jasno powiedzieć i stąd, to już mówię poza uchwałą, nasze zdumienie, że są podejmowane – mówił Kaczyński.
– Cała Unia Europejska może wyglądać jak Lampedusa – kontynuował jego myśl Mateusz Morawiecki. – Nawet ten ostatni plan (ogłoszony przez KE - red. ) zakłada w jednym z punktów przyjmowanie nielegalnej imigracji – dodał.
Spot PiS, czyli "obrona Polski przed Tuskiem"
Konferencja była wypadkową spotu PiS, który opublikowano 19 września rano. Mateusz Morawiecki opowiada w nim o tym, jak wspaniale żyje się w Polsce, a jak źle wyglądałaby sytuacja, gdyby rządził Donald Tusk.
– Donald Tusk to groźny człowiek. Trzeba ochronić Polskę przed Donaldem Tuskiem – grzmi w spocie premier rządu, co zilustrowane jest kadrami z Lampedusy.
Jednocześnie warto przypomnieć, że Prawo i Sprawiedliwość boryka się z poważnym kryzysem wizerunkowym, do którego doprowadziła afera wizowa. Chodzi o wyciek informacji o tym, że polskie wizy miały być przydzielane między innymi obywatelom Afryki i Azji, którzy zapłacili za nie łapówkę.
Co więcej, z ustaleń Dziennika Gazety Prawnej wynika, że wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk miał nawet lobbować u konsulów, by ci nie sprawdzali, czy osoby, które ubiegają się o pozwolenie na przyjazd do Polski, były karane. Zbuntować się przeciwko temu miał jednak dyplomata z Indii, który poprosił o wniosek na piśmie. MSZ odstąpił od prośby, ale konsulowi uniemożliwiono za to ścieżkę awansu.
Gdyby okazało się, że proceder był realizowany w przypadku obywateli innych krajów, mogłoby to oznaczać, że w Polsce mogą przebywać obywatele innych krajów, którzy mają na koncie wyroki skazujące ich za przestępstwa nieznanego kalibru.
Po pierwsze, odrzucić rezygnację z kompromisu, który został zawarty w 2018 roku, a który zakładał, że sprawa relokacji już jest sprawą niebyłą, bo proszę pamiętać, że w tej chwili wraca się do czegoś, co zostało już ostatecznie postanowione i że jedyną metodą realnej walki z tym – trzeba to tak określić – swego rodzaju najazdem, jest rzeczywiste, realne uszczelnienie granic i podejmowanie decyzji dotyczących odwożenia tych, którzy przedostali się przez granicę do ich państw macierzystych, ewentualnie jakiegoś innego rozwiązania, ale zawsze związanego z pozbywaniem się ich z własnego terytorium, w tym wypadku UE.