Policja udostępniła w internecie filmy z kamerki policyjnej, przedstawiające interwencję wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej. Na tych nagraniach tylko wyraźniej widać, że policja... nie dała polityczce szansy na pokazanie legitymacji poselskiej, tylko od razu zaczęła siłą prowadzić ją w kierunku radiowozu.
Reklama.
Reklama.
Policja opublikowała w mediach społecznościowych trzy nagrania z interwencji wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, która miała miejsce w Otwocku. "Jesteśmy transparentni. Nagranie pełne, bez cenzury, dzięki kamerom nasobnym, w które systematycznie wyposażamy policjantów. Policjanci nie mają obowiązku znać każdego z 460 posłów i 100 senatorów" – takim komentarzem opatrzono każdy z postów.
Wcześniej policja tłumaczyła, że funkcjonariusze "podejmując interwencję w Otwocku wobec jednej z osób, nie mieli świadomości, że mają do czynienia z panią poseł". A co pokazują nagrania, które opublikowano?
Zatrzymanie Gajewskiej na kamerkach policji
– Nie można używać urządzeń takich nagłaśniających, bo nie ma zgromadzenia zgłoszonego. Doskonale pani o tym wie, tak? Pani przejdzie z policjantami – słyszymy funkcjonariusza. Jego słowa zdają się przy tym sugerować wiedzę na temat tego, że interwencja przeprowadzana jest wobec osoby na tyle ważnej, że ma ona świadomość przepisów dot. zgromadzeń publicznych.
Na nagraniach widać, że Gajewska jest od razu kierowana "na bok", a policjanci zaczynają dotykać jej rąk, zanim polityczka ma nawet szansę na to, żeby się wylegitymować.
– Proszę wykonywać polecenie, dobrze? Żebym nie musiał używać siły – oznajmia następnie jeden z policjantów.
Dopiero po tej wypowiedzi Gajewska oddaje trzymany przez cały czas w prawej ręce megafon, jednak nie ma czasu na to, żeby sięgnąć po legitymację poselską, gdyż policjanci w tym momencie chwytają ją za ręce i zaczynają ciągnąć w kierunku radiowozu. Gajewska oznajmia w tym momencie, że jest posłem, ale policja nie daje jej możliwości udowodnienia tego, tylko cały czas prowadzi.
Na drugim nagraniu widzimy moment, w którym Gajewska wprowadzana jest do radiowozu. Jego początek znany jest z innych nagrań, które wcześniej trafiły do sieci: wyraźnie słychać tam posła Pawła Zalewskiego z Polski 2050, który krzyczy, że kobieta, którą policjanci właśnie zatrzymują, jest posłanką.
Już w radiowozie widzimy, jak wchodzi do środka dowódca policjantów i żąda od Gajewskiej pokazania legitymacji poselskiej. Polityczka odpowiada, że chciała ją wcześniej pokazać, ale była trzymana i szarpana przez policjantów. Dowódca natychmiast ją zakrzykuje, stwierdzając, że nie pokazała legitymacji i teraz ma to zrobić.
Na ostatnim nagraniu dowódca policji kontynuuje kłótnię z Gajewską, zamiast dać posłance chwilę na znalezienie legitymacji, której ta szukała w telefonie, w aplikacji mObywatel. W pewnym momencie policjant oznajmia, że "Tak się poseł nie zachowuje" i zadaje dalsze pytania Gajewskiej, oskarżając ją o to, że nie chciała się wylegitymować i próbuje powstrzymać ich interwencję. "Jest pani posłanką, to pani się wylegitymuje" – stwierdza.
Nagle Gajewska odwraca swój telefon i pokazuje go policjantom. "Co to jest?" – pyta ją to dowódca. "To jest legitymacja poselska, panie policjancie" – odpowiada mu Gajewska. Dopiero teraz dowódca informuje ją, że nie była wcale zatrzymana, próbuje ją też zatrzymać w radiowozie na spisanie danych.