Największy szał na emigrację skończył się już dawno temu, jednak nasi rodacy nadal się na to decydują. Kim są najczęściej ci ludzie i czy spełniają tam swój american dream? Czy Polacy są traktowani jak pracownicy drugiej kategorii? Na te oraz wiele innych pytań odpowiada Sylvia Gorajek, założycielka społeczności wspierającej się podczas procesu emigracji do USA oraz portalu TajnikiAmeryki.pl
Reklama.
Reklama.
Czy to prawda, że można mieszkać w Ameryce przez dziesiątki lat i nie nauczyć się mówić po angielsku?
Tak. Taka sytuacja może się zdarzyć. Szczególnie że istnieją ekosystemy, w których praktycznie wszystko możemy załatwić w gronie Polaków i w języku polskim. Takich miejsc jest kilka. Na pewno największe skupiska Polonii są Nowym Jorku i Chicago. Może w Kalifornii, tu gdzie mieszkam, byłoby to trudniejsze, bo mamy kłopot nawet z polskimi sklepami, ale w wielu stanach jest to jak najbardziej możliwe.
Polacy, którzy wolą taki styl życia, wybierają po prostu te rejony, w których jest to znacznie ułatwione. Często dzieje się to naturalnie, bo migrują do swoich rodzin, które ich zaprosiły. Nawet podczas mojej pracy zdarza się, że klienci chcą mieć kontakt wyłącznie z polskimi ekspertami, bo czują się bardziej komfortowo.
Jest to jednak zrozumiałe, bo jeśli nie do końca dobrze znają jeszcze język, to chcą być pewni, że sprawa będzie załatwiona w sposób, jaki sobie życzą, bez nieporozumień powstałych przez barierę językową.
Czy nadal istnieją całe polskie osiedla i dzielnice?
Tak, najbardziej znaną z nich była nowojorska Greenpoint, jednak w ostatnich latach przeszła mocną przemianę, znacznie podrożała i zaczęły mieszać się tam różne narodowości. Od paru lat nie jest już enklawą Polaków w NY.
Inną bardzo znaną okolicą jest w New Britain Connecticut. Tam praktycznie od drzwi do drzwi możemy trafić do polskich sklepów. Kolejnym takim miejscem jest słynne Jackowo w Chicago, które oryginalnie nazywa się Avondale, jednak i tam powoli już to zanika.
W tej chwili najczęściej spotkamy polskie osiedla i dzielnice na wschodzie kraju.
Kto emigruje najczęściej?
Według moich obserwacji emigruje najwięcej ludzi młodych, przed 30 i świeżo po.
W Stanach chcą rozwijać swoją karierę, możliwości i umiejętności. Wciąż nie jest to tak proste, jak byśmy chcieli, ponieważ ograniczają nas wizy. Osoby w okolicy 40-50 lat również emigrują, ale jest to dużo mniejszy odsetek.
Tak jak wspominałam, młode osoby chcą spełnić tu swój american dream. I w tej chwili jest im to zrobić o wiele łatwiej niż kiedyś, ponieważ dzięki odpowiednim społecznościom mają dostęp do ogromnych zasobów wiedzy i kontaktów.
Kiedy my migrowaliśmy 12 lat temu, to chociaż wydaje się, że było to stosunkowo nie tak dawno temu, to dostęp do wiedzy był wtedy znacznie mniejszy. Jechaliśmy trochę na ‘hura’.
Wtedy american dream był czymś bardziej mistycznym i nieodkrytym. Taką przygodą. Teraz wiedza i wskazówki co robić są podane na tacy, wystarczy po nie sięgnąć, a czy uda się coś z tym zrobić, to już kolejne pytanie.
Czy Polacy są traktowani jak pracownicy drugiej kategorii?
Myślę, że to jest nasz kompleks, który często się objawia i powtarza. Moim zdaniem zupełnie nieuzasadniony. Na początku sama miałam swego rodzaju kompleks imigranta, trochę też akcentu i wydawało mi się, że mam dosłownie na czole napisane, że nie jestem stąd.
A w pracy liczą się tu kwalifikacje, nie narodowość. Amerykanie lubią wąskie kwalifikacje i jeśli mamy umiejętności i dotychczasową ścieżkę kariery, którą możemy łatwo udowodnić, to nie będziemy mieć problemu z zatrudnieniem. Warto na początku szukać pracy w mniejszych firmach, a nie w wielkich korporacjach. Panuje tam mniejsza konkurencja.
Na jaki szok kulturowy muszą przygotowywać się Polacy? Co z brakiem ubezpieczenia zdrowotnego i brakiem urlopów? Na pewno jest to dla nich wielka zmiana.
Opieka zdrowotna z pewnością jest ogromnym szokiem i to nawet nie kulturowym, a życiowym. Jest ona bardzo skomplikowana i często zajmuje to kilka lat, żeby pojąć, jak ona w ogóle funkcjonuje.
O dziwo, największym szokiem kulturowym może okazać się to, że wszyscy są ogromnie przyjaźni i otwarci. Wiem, że jest to coś, o czym mówią wszyscy, ale jest to po prostu prawdą. Inną sprawą jest to, że często ta przyjaźń jest zwykłą uprzejmością. Ludzie są uprzejmi, ale nie możemy tego od razu odbierać jako zaproszenie do bliższej relacji.
To znaczy, że są bardziej fałszywi, niż Polacy?
Niekoniecznie. Najlepiej być po prostu otwartym, na to, co się dzieje i co dają nam te relacje tu i teraz. Bo może się zdarzyć, że ktoś, kto jeszcze wczoraj się do nas uśmiechał i zdawał się nam przyjazny, nagle przestanie się do nas odzywać.
Co jest łatwiejsze w życiu w USA niż w życiu w Polsce?
Zakładając, że znamy język, to dużo łatwiejsze jest tu zrobienie kariery. Jest takie ogólne poczucie wzajemnego kibicowania, a nie zazdrości. Amerykanie mniej też kwestionują swoje umiejętności.
Mieszkając tu, nauczyłam się, aby przede wszystkim sobie nie umniejszać.
A co z kosztami życia?
W mojej branży medialnej było mi o wiele łatwiej niż w Polsce, mimo mieszkania w jednej z najdroższych okolic - Dolinie Krzemowej. Było to dla mnie dużym motywatorem na początku. Wydaje mi się, że mimo wzrastającej inflacji sytuacja jest tu dalej nieco lepsza, a dobra ogólne bardziej dostępne.
Sytuacja nie wygląda jednak dobrze, jeśli chodzi o nieruchomości. To, co jest uznawane za standard w wyposażeniach i stanie mieszkań w polskich miastach, tutaj uznawane jest za coś luksusowego i mało kogo na to stać.
Gdzie najczęściej emigrują Polacy?
Emigrują wokół korporacji, do których są ściągani. Sacramento, Północna Karolina - wielu Polaków było skierowanych właśnie tam, przynajmniej z tych, których ostatnio poznałam. Ci, którzy podejmują decyzję sami, nadal chętnie wyjeżdżają do Chicago, Nowego Jorku, czy Connecticut. Wschód jest bardziej popularny i tańszy, jeśli chodzi o początki.
Jeśli w tej chwili zdecydowałabym się, że chcę wyemigrować do Stanów, jak długo realnie zająłby mi cały proces?
Realnie byłby to około rok, a w trybie intensywnym około pół roku. Jeśli chcemy przyjechać już na zielonej karcie, dobrze jest mieć zapas takich dwóch lat. Jeżeli aplikujemy z Polski, proces jest wydłużony. Możemy jednak przyjechać do Ameryki na wizie tymczasowej i później już na miejscu próbować zmienić jej status.
Nie można tego jakoś przyspieszyć?
Na wizie studenckiej jesteśmy w stanie wyjechać nawet w miesiąc, a nie ma co do niej żadnych ograniczeń wiekowych. Studia można rozpocząć w każdej chwili.
W USA wiele osób żyje przez wiele lat mimo nieuregulowanego statusu prawnego. Jak to możliwe?
Ciekawe jest to, że rząd wcale nie karze z marszu takich ludzi, ani ich nie aresztuje. Mogą się oni nawet starać o zapomogi. Zwykle są to jednak ludzie, którzy są bardzo zorientowani w obowiązującym prawie i jak uniknąć konsekwencji. Zatrudniają się w miejscach, dzięki którym mają nieudokumentowany dochód, przez co mogą starać się o socjal.
Na ulicy nikt nie pyta o twój status imigracyjny. Niektórzy nawet prowadzą firmy, bo nie jest do tego potrzebny status imigranta.
Urzędy raczej nie szukają aktywnie takich ludzi, ale jeśli już się o nich dowiadują, to zajmują się sprawą i wyciągają konsekwencje.
Czy zdarzyło Ci się współpracować z kimś, kogo później nie wpuszczono do stanów mimo spełnienia wymogów?
O takich sytuacjach raczej się po prostu słyszy, ja sama nigdy nie miałam bezpośredniego kontaktu z takimi osobami. Jednak dwukrotnie doświadczyłam sytuacji, w której na wjeździe nie zostałam wpuszczona od razu, tylko zostałam zaprowadzona do osobnego pokoju, gdzie mnie przesłuchiwano.
Ostatecznie za każdym razem zostałam wpuszczona, ale było to bardzo nieprzyjemne doświadczenie, które może spotkać każdego wjeżdżającego do USA. Bywa i tak, że nie mamy nad tym żadnej kontroli, bo po prostu urzędnik wybierze sobie akurat nas do przepytania.
Zawsze jest stres, dopóki nie ma się zielonej karty.
Czy podają później powód, dla którego byliśmy przepytywani?
Za każdym razem wydawało mi się, że wszystko jest okej, po czym musiałam przejść do pokoju przesłuchań. Dopiero tam są zadawane pytania wykazujące podejrzliwość wobec nas, z których możemy domyślić się, o co chodzi.
Czy american dream nadal według ciebie istnieje? Szczególnie w dobie, kiedy zdaje się, że lepiej żyje nam się w Europie. Po co w takim razie przeprowadzać się do stanów?
Istnieje, a ludzie przeprowadzają się, żeby spróbować nowego życia miejscu, które znają z filmów i dobrze im się kojarzy. W samych Stanach możliwości są bardzo różne i wciąż można dobrać stan czy okolicę pod swoje kryteria.
My przez pierwsze 10 lat mieszkaliśmy w Dolinie Krzemowej, po czym przeprowadziliśmy się do Las Vegasi ostatecznie wróciliśmy do Kalifornii ze względu na niezastąpiony krajobraz i umiarkowaną pogodę. Na chwilę obecną uważam, że znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi.