22 września 1986 roku, czyli 37 lat temu, statek Alfa, futrzastego kosmity z odległej planety Melmac, rozbił się na dachu garażu amerykańskiej rodziny Tannerów. To był początek serialu, który stał się popkulturowym fenomenem. Chociaż doczekał się zaledwie czterech sezonów, Alf jest wciąż wśród nas.
Reklama.
Reklama.
Zacznijmy od tego, że Alf nie jest prawdziwym imieniem głównego bohatera serialu pod tym tytułem. W rzeczywistości "Alf" to akronim od słów "Alien Life Form" (Obca forma życia). Tak więc prawdziwe imię futrzanego przybysza z kosmosu to... Gordon Shumway. Nie żartuję. Jednak na potrzebę tego tekstu będę go jednak nazywał w sposób, w jaki wszyscy go kojarzymy.
Alf miał dwóch twórców. Najpierw na pomysł śmiesznie wyglądającego kosmity wpadł Paul Fusco, lalkarz oraz aktor dubbingujący tytułową postać. Charakter tej postaci nadał jednak scenarzysta Tom Patchett.
Serial został wyprodukowany przez NBC i jego odcinki były pierwotnie emitowane w latach 1986-1990. Nakręcono łącznie cztery sezony liczące sobie łącznie 102 odcinki. Alf został zdjęty z anteny z powodu drastycznie spadającej oglądalności – w najgorszym momencie z możliwych, jeżeli chodzi o samą fabułę, bo bez możliwości domknięcia wątków.
Wszędzie dobrze, ale na Ziemi też dobrze
Patrząc na genezę tej postaci w serialu, na myśl przychodzi miks takich historii jak "E.T." Stevena Spielberga (film miał swoją kinową premierę cztery lata wcześniej) i... Supermana. Gdzie tu elementy wspólne, spytacie?
Przede wszystkim statek głównego bohatera rozbił się na przedmieściach, gdzie przeciętna amerykańska rodzina postanowiła zaopiekować się przybyszem z planety i chronić go przed innymi ludźmi (głównie wojskowymi, którzy chcieliby przeprowadzić na nim eksperymenty). Brzmi znajomo?
Warto też dodać, że rodzinna planeta przybysza – w tym wypadku mająca nazwę Melmac – uległa całkowitemu zniszczeniu. Miał to być efekt nuklearnej zagłady (chociaż w sieci można znaleźć też informację o tym, że był to niefortunny wypadek, gdy wszyscy mieszkańcy Melmaca włączyli w tym samym momencie suszarki do włosów).
Na tym jednak podobieństwa się kończą. Alf w żadnym razie nie przypominał kosmity z "E.T." (tak naprawdę to posiadane przez niego futro sprawia, że nie przypomina praktycznie żadnego innego ufoludka), nie ma też żadnych nadprzyrodzonych mocy. Co najwyżej niecodzienne upodobania – np. jedzenie kotów, które na jego rodzinnym Melmacu miały uchodzić na przysmak.
Sama produkcja serialu była niezwykle wymagająca dla całej ekipy filmowej. Plan zdjęciowy – dom rodziny Tannerów – został wybudowany na podwyższeniu, by dać możliwość pracy lalkarzom. Ruch, gestykulacje i mimikę Alfa wykonywało nieraz kilka osób jednocześnie. W scenach, w których pokazywano całą postać Alfa, przebierano w jego postać Mihaly'ego Meszarosa, niskorosłego aktora z Węgier.
Odcinki trwały po blisko 20 minut, ich nagrywanie miało zajmować nawet po kilkadziesiąt godzin. Max Wright, aktor wcielający się w rolę głowy rodziny Williego Tannera, po latach określił pracę przy tym serialu słowami jako "bardzo ponure" doświadczenie.
Śmiech publiczności był dogrywany w postprodukcji.
Świat pełen sierści
Żarty w serialu opierały się przede wszystkim na ciętym humorze oraz różnicach kulturowych i technologicznych, jakie dzieliły nas – Ziemian – od Melmaczaninów (?). Ciągłe uczenie się ludzkich zwyczajów i zachowań w zestawieniu z ukrywaniem Alfa przed wścibskimi oczami sąsiadów i postronnych osób generowało wystarczającą ilość widzów, by stacja NBC zdecydowała się na drugi sezon – jednak pod jednym warunkiem...
Twórcy musieli stonować żarty, by te były kierowane do znacznie młodszej widowni. Okazało się bowiem, że dzieciaki uwielbiają Alfa – co jednak za tym idzie, zakazano pokazywania głównego bohatera, który pije piwo (jak to miało miejsce w pierwszym sezonie).
Paul Fusco nie był zadowolony z takiej decyzji, podkreślając, że postać Alfa w serialu może i wygląda młodo, ale był on już ponad 200-latkiem, jako że urodził się już 1756 roku.
Ponadto trzeba było też ograniczyć wspomniane wcześniej żarty ze zjadania kotów. Plotka głosi, że jakieś dziecko w Stanach po obejrzeniu Alfa chciało włożyć własne zwierzę do mikrofalówki.
Jak się jednak okazało – dostosowanie serialu do młodszego odbiorcę otworzyło mu furtkę na znacznie szerszy merchandising produktu. Popularność Alfa drastycznie rosła. Jego zabawki można było dostać m.in. w sieciówce Burger King.
W 1987 roku swoją telewizyjną premierę miała kreskówka, która fabularnie była prequelem serialu, a jej akcja działa się na Melmacu.
Oczywiście jej twórcy chyba zapomnieli, że skoro planeta Alfa ostatecznie uległa zniszczeniu (co wcześniej ustanowiono w głównej linii fabularnej), to wszyscy bohaterowie i postacie występujące w tej bajce – oprócz głównego bohatera – ostatecznie zginą w cierpieniach.
No, chyba że nie zapomnieli i wpadli na najmroczniejszy z pomysłów na kreskówkę. Nic jednak o tym nie wiem. Po prostu głośno myślę (w 1988 roku wyprodukowano jeszcze jedną animację "Opowieści Alfa", jednak anulowano ją po kilku odcinkach).
Jeszcze w tym samym roku, w grudniu, Alf był na tyle popularny, że nawet pierwsza dama – Nancy Reagan – postanowiła ogrzać się w jego świetle podczas świątecznej imprezy wyprawionej dla dzieci w Białym Domu.
Powstała seria komiksów publikowanych przez wydawnictwo Marvel, a serial wciąż nieraz starał się poruszać nieco poważniejsze tematy – jak np. kwestia religii – tyle że w mniej poważny sposób.
Celnie zauważono to np. na blogu Lekcjareligii.pl. Okazuje się, że na Melmacu też jest religia, a bogiem Alfa jest bóstwo o imieniu... Barry (wymawiając jego imię, trzeba podwójnie ucałować dwa palce). Każdy Melmaczanin musi zostać kapłanem Barry'ego po osiągnięciu 233 lat. Wcześniej trzeba jednak odpowiedzieć poprawnie na trzy z czterech zadanych pytań...
Gdzie teraz jest Alf?
Spadek zainteresowania na punkcie Alfa przyszedł dość szybko – mówimy o przedziale czasowym zaledwie czterech lat. Wyniki oglądalności spadały, jednak nikt się chyba nie spodziewał, że jego twórcy nie dostaną nawet szansy na nakręcenie ostatniego odcinka, który w jakimś stopniu przynajmniej domykałby historię przyjaznego (nie dla kotów!) kosmity z planety Melmac.
Co ciekawe, wątek z ostatniego odcinka Alfa został podjęty dopiero sześć lat później – w 1996 roku – w telewizyjnej produkcji "Projekt: ALF". Jednak już bez słynnej rodziny Tannerów, ale zamiast tego z Martinem Sheenem w roli jednego z pułkowników armii USA.
W 2004 roku powstał program rozrywkowy "ALF's Hit Talk Show", ale okazał się takim niewypałem, że skasowano go już po siedmiu odcinkach. W późniejszych latach w mediach raz po raz pojawiały się informacje o tym, że istnieje szansa na resuscytację franczyzy. Bez większych skutków.
Czy to znaczy, że świat wyrósł już przygód tego słynnego Melmaczanina? Niekoniecznie.
Z biegiem lat Alf stał się immanentną częścią popkulturowej tkanki. Zdobył nieśmiertelność, nawet jeżeli lepiej kojarzą go bardziej milenialsi, niż zetki. Świadczy o tym m.in. skecz z "Funny or Die", w którym robiono sobie żarty z Donalda Trumpa (granego przez Johnny'ego Deppa) lub odcinek serialu "Mr. Robot" z jego gościnnym udziałem.
To jednak nie koniec – pod koniec lipca 2023 roku amerykański aktor Ryan Reynolds postanowił wskrzesić słynnego kosmitę dla Maximum Effort, swojej agencji marketingu cyfrowego zajmującej się m.in. produkcją filmów.
Alf występuje tu w krótkich spotach reklamowych, promując konkretne produkty w charakterystyczny dla siebie sposób. Nagrania pokazują, że pomimo upływu lat kosmita wcale nie stracił werwy i co równie ważne – wciąż jest na Ziemi. A to przecież otwiera drzwi do nowych przygód.