W kilku miejscach niemieckiego wybrzeża Bałtyku wykryto obecność Vibrio vulnificus, mięsożernej bakterii, której zakażenie w skrajnych przypadkach może zakończyć się nawet śmiercią.

Sanepid Meklemburgii-Pomorza Przedniego o zagrożeniu alarmował już w lipcu, jeszcze zanim bakteria zdążyła pojawić się w wodzie. W sierpniu sanepid donosił już o zakażeniu się Vibrio vulnificus przez 86-letnią kobietę. Weszła ona do Bałtyku, mając otwarte rany na ciele, które powstały na skutek chronicznej choroby, na którą cierpi. Po kąpieli w morzu miała źle się poczuć i trafiła do szpitala. Tam wykryto zakażenie bakterią.

We wtorek poinformowano o kolejnym zakażeniu, tym razem ze skutkiem śmiertelnym. 74-letni turysta, podobnie jak wyżej wspomniana kobieta kąpał się w morzu z otwartymi ranami. Był to 4 przypadek zakażenia Vibrio vulnificus w Niemczech w tym roku, jednak pierwszy ze skutkiem śmiertelnym. W 2022 roku odnotowano 10 zakażeń, jednak żadne nie zakończyło się śmiercią.

Bakteria Vibrio lubi słone środowisko i występuje w wodach, w których stężenie soli nie jest zbyt wysokie – np. w Morzu Bałtyckim. Najszybciej rozmnaża się w temperaturze wody powyżej 20 stopni Celsjusza i zasoleniu około 5 promili. Średnie zasolenie w Bałtyku wynosi 7 promili. Oprócz kontaktu z raną, zakazić można się również, spożywając żywność, która jest skażona bakterią. Jest to jednak możliwe jedynie wtedy, kiedy została ugotowana w niewłaściwy sposób.

Ministerstwo Zdrowia Szlezwiku-Holsztynu wyjaśnia, że zakażenie może jednak nastąpić głównie poprzez powierzchowne i małe rany i staje się odczuwalne po upływie 12-72 godzin. Pierwszym występującym niepokojącym objawem, jest ból w okolicy rany, który wydaje się nieproporcjonalnie silny do jej wielkości.

Niemiecki sanepid apeluje do osób starszych i mających problemy ze zdrowiem lub choroby skórne o unikanie kontaktu z wodą z Bałtyku.