Na terenie Rzeszowa w 2007 roku funkcjonował gang, który sprowadzał do Polski kobiety z dziećmi, pod pretekstem dobrze płatnej pracy. Miałaby ona polegać np. na prowadzeniu straganu z warzywami lub opiece nad starszymi, zamożnymi osobami. Po przyjeździe do Polski kobiety – po odebraniu paszportów – zmuszane były do pracy na ulicy. Co gorsza, przemytnicy zabierali Ukrainkom także dzieci i przekazywali je innym uprowadzonym kobietom – tak, aby lęk o dzieci stał się gwarantem posłuszeństwa i uległości. W tym przypadku policji udało się rozbić gang, dzięki czujności właścicielki hotelu, w którym handlarze umieścili jedną z kobiet. Zauważyła ona bowiem nietypowe zachowanie Ukrainki i dziecka, z którym przebywała, dlatego zaalarmowała opiekę społeczną. Nie ma jednak wątpliwości, że nie był to odosobniony przypadek, a polskie służby nie potrafią skutecznie rozpoznawać ofiar handlu ludźmi i odpowiednio reagować. Szacuje się, że liczba ofiar handlu ludźmi na świecie sięga aż 50 milionów, a w samej Polsce jest to ok. 200 tysięcy. To oznacza, że codziennie spotykamy osoby, które padły ofiarami tego procederu. Z badań opublikowanych przez Komisję Europejską wynika, że 3/4 mężczyzn sprzedanych na czarnym rynku jest zmuszanych do niewolniczej pracy, a 4/5 kobiet pada ofiarami przemocy seksualnej. Ogromna liczba ofiar to również dzieci, często zmuszane do świadczenia usług seksualnych. W podcaście "Przestępstwo (nie)doskonałe" prof. Zbigniew Lasocik, prawnik i kryminolog, kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Karoliną Opolską tłumaczy, na czym polega współczesny problem handlu ludźmi – także w Polsce, w jaki sposób handlarze ludźmi rekrutują swoje ofiary, a następnie nimi manipulują i zmuszają do niewolniczej pracy. Prof. Lasocik zwraca też uwagę na powiązanie obecnej afery wizowej z problemem przymusowej, niewolniczej pracy.