"Jeden z dziesięciu" to teleturniej, który od niemal trzech dekad cieszy się popularnością. Jego prowadzącym od samego początku jest Tadeusz Sznuk. Jak gospodarz zachowuje się, gdy gasną światła kamer? Jeden z uczestników zdradził kulisy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Uczestnik o udziale i zachowaniu na planie "Jeden z dziesięciu"
Uczestnik, który niedawno brał udział w nagraniach do teleturnieju "Jeden z dziesięciu" udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce. Podczas rozmowy opowiedział, jakie wrażenie zrobił na nim prowadzący Tadeusz Sznuk.
– Miałem przyjemność spotkać pana Tadeusza Sznuka dwukrotnie podczas nagrywania odcinków teleturnieju, w odstępie 10 lat. Pierwsze, co w obydwu przypadkach najbardziej mnie uderzyło, to taka niesamowita klasa, estyma, która bije od niego – ocenił.
– To są takie drobne gesty, jak np. lekki ukłon przy podawaniu ręki, a w połączeniu ze szczerą życzliwością, spokojnym głosem i zupełnym brakiem jakiegokolwiek poczucia wyższości, tworzą mieszankę, która zdejmuje z uczestnika ogromny stres. Z resztą pan Sznuk robi to przez cały czas trwania nagrania – podkreślił mężczyzna.
W dalszej części wyjawił, że choć emisja programu trwa 20 minut, to w studiu jest się o wiele dłużej.
– Całość nagrania, pomimo tego, że odcinek w telewizji ma nieco ponad 20 minut, trwa około 2 godzin. Najpierw trzeba załatwić wszystkie sprawy formalne związane m.in. ze zwrotem kosztów dojazdu na nagranie w Lublinie, następnie losuje się stanowisko, a potem czas na make-up, aby zbytnio nie świecić się w kamerze – opisał.
Uczestnik wspomniał też o emocjach. – Po wejściu do studia i zajęciu miejsca za stanowiskiem tak naprawdę uderza człowieka stres – przyznał.
"Jeden z dziesięciu" – formuła i prowadzący
Przypomnijmy, że "Jeden z dziesięciu" jest oparty na brytyjskim formacie "Fifteen to one", który był uznawany za jeden z najtrudniejszych quizów w telewizji. Pierwszy polski odcinek miał premierę 3 czerwca 1994 roku i obecnie jest najdłużej emitowanym teleturniejem w polskiej telewizji.
Formuła jest prosta: jeden prowadzący, dziesięciu uczestników. Pytanie – kilka sekund na odpowiedź. Pierwsza runda – dziesięć osób. Finał – tylko trzy. Liczy się rozległa wiedza z wielu dziedzin. I tylko to, nikt nie pyta uczestników o poruszające historie rodzinne.
Przepisem na sukces okazała się prosta forma, erudycja... oraz prowadzący. Tadeusz Sznuk przez prawie trzy dekady dba o wysoki poziom programu. Widzowie go pokochali, podziwiając jego szyk i elegancję.
W jednej z wypowiedzi Sznuk z charakterystycznym dla niego wdziękiem, wskazał na mankament programu: "Ten wspaniały teleturniej oprócz licznych zalet ma pewną wadę. Tylko jeden gracz wygrywa, a dziewięciu musi odpaść. Gdyby to ode mnie zależało, stworzyłbym teleturniej 'Dziesięciu z dziesięciu' i… uniknęlibyśmy tej przykrości".
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.