Mariusz Szczygieł pokazał rozmowę z hejterem, który zaczepił go w związku z filmem "Zielona granica" Agnieszki Holland. Dyskusja miała dość nieoczekiwany przebieg. "Jeden raz w miesiącu bawię się w taką dyskusję i oni niemal zawsze przepraszają i CIESZĄ się, że mogli porozmawiać" – skomentował pisarz.
Reklama.
Reklama.
Szczygieł pokazał rozmowę z hejterem
Co jakiś czas Mariusz Szczygieł pokazuje na swoim facebookowym profilu screeny wiadomości, które otrzymuje od internetowych hejterów. W środę wieczorem zaprezentował on jednak ciekawą rzecz: dyskusję, którą podjął z jednym z piszących do niego ludzi.
"Jeden raz w miesiącu bawię się w taką dyskusję i oni niemal zawsze przepraszają i CIESZĄ się, że mogli porozmawiać. Jestem przekonany, że gdybyśmy normalnie ze sobą rozmawiali, podziały społeczne nie byłyby tak koszmarne" – ocenił.
Co ciekawe, rozmowa zaczęła się w bardzo agresywnym tonie. "Ty pisarz, kim ty w ogóle jesteś? Coś znikąd i zabiera głos, blondasie nałóż sobie jeszcze tęczową chustę i pokaż męża, patologia totalna" – takiej treści wiadomość dotarła do pisarza.
Ten odpisał: "Kłaniam się. Nie mam męża niestety". "A co pana tak zdenerwowało?" – dopytał. W tym momencie okazało się, że chodzi o komentarz Szczygła po seansie filmu "Zielona granica" w reżyserii Agnieszki Holland. "Obejrzałem. To mocny, piękny i głęboko ludzki film. Rozumiem teraz elity i fanatyków PiS. Bo kto 'Zieloną granicę' obejrzy, już nigdy na PiS nie odda głosu. Jestem o tym przekonany" – napisał o nim.
"Wypowiedź o tym czymś, co ma być filmem, dlaczego buntuje pan ludzi zamiast łagodzić sytuację?" – stwierdził hejter, na co Szczygieł zauważył, że strona PiS-u "od początku o tym filmie nie dyskutuje, tylko krzyczy bez obejrzenia".
W reakcji na to drugi mężczyzna unosi się, stwierdzając, że Holland stworzyła film "mówiący nieprawdę, w dodatku plujący na nasz kraj". "Wy od początku tej władzy byliście przeciwko pisowi i nieważne, czy coś dobrego zrobił czy nie, zawsze był sprzeciw, ja ich nie bronię, bo uważam, że każdy przy korycie ulega pokusom, taka chyba natura człowieka".
W pewnym momencie hejter posuwa się do stwierdzenia, że opinia Szczygła to "nawoływanie do nienawiści" i zaczyna nazywać "akcje kobiet, lgbt, wolność mediów" mianem "żałosnego teatru".
Pisarz w odpowiedzi stwierdza, że jeśli jego rozmówca przeczyta to, co sam napisał, to zrozumie "dlaczego jestem przeciw PiS-owi". "Właśnie mniej więcej tak jak Pan, mówią PiS-owscy. Że jestem 'coś', że 'patologia totalna'" – dodaje Szczygieł.
"To przepraszam, ale widzi Pan sam, nie interesuje mnie, z kim Pan się zadaje, ale jeśli spotykam osobiście pedała z tęczową flagą wybierającego się na Jasną Górę z obrazem w tęczy, to mu po prostu wypalę w ryja" – odpowiada mu mężczyzna, po czym stwierdza, że cieszy się, że można z nim "normalnie porozmawiać".
Szczygieł o metodzie na hejterów
Swoim sposobem na internautów, którzy nadsyłają mu niemiłe i wulgarne wiadomości, Mariusz Szczygieł dzielił się już wiele razy. "Spójrzcie, po raz kolejny moja metoda na hejterów sprawdza się. Już kiedyś dawałem Wam przykład faceta, który mnie obraził, spytałem go więc tylko: 'A to my jesteśmy po imieniu?'. Na co napisał: 'Przepraszam pana'" – pisał w zeszłym roku dziennikarz.
Sam przyznał, że jest "ciekawy, co to za psychologiczna reakcja zachodzi" w głowach osób, które impulsywnie piszą takie rzeczy, a później same przepraszają.
"Ty zapluty sku*****u. Tak szczuć na własny kraj i tak kłamać i opluwać Polaków... Kim ty jesteś postkomunistyczny pomiocie?" – brzmiała jedna z wiadomości. Szczygieł odpowiedział: "Pan mnie chyba z kimś pomylił. Gdzie opluwam własny kraj? Kraj??? I do tego jestem antykomunistą".
"Przepraszam Pana bardzo, trochę mnie wczoraj poniosło, zachowałem się jak gówniarz" – odpisał wówczas hejter.