Prezes PiS pojawił się w środę na spotkaniu w Pruszkowie w woj. mazowieckim. Przez całe przemówienie Jarosław Kaczyński atakował Donalda Tuska i straszył Niemcami. Jak zwykle na salę mogli wejść tylko wybrani. Dokładnie przekonał się o tym jeden z portali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak sprawdziła Wirtualna Polska, na salę spotkania z prezesem PiS w Pruszkowie mogli wejść na przykład sympatycy PiS uprzednio zgłoszeni przez biuro poselskie, kandydaci na posłów i senatorów, ich rodziny oraz współpracownicy.
Kulisy spotkania z Kaczyńskim w Pruszkowie
A chętnych było znaczniej więcej. I na pewno by się zmieścili, gdyż sala spotkania z Jarosławem Kaczyńskim nie była pełna.
– A idź pan z tymi... – irytował się rozmówca WP spotkanym przez miejscem konwencji. I dodał: – Chciałem obejrzeć Kaczyńskiego na żywo. Sprawdzić, czy jeszcze mu się chce walczyć w polityce. No, ale nie wpuścili. Mnie, rodowitego pruszkowianina.
Dziennikarz portalu zauważył m.in., że na spotkanie bez problemu wszedł wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, były minister energii Krzysztof Tchórzewski. Problem z wejściem ma za to już Michał Kuczmierowski, czyli prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. On musiał tłumaczyć, że jest kandydatem w wyborach.
Dziennikarz próbował się też dowiedzieć, czemu ochrona nie chciała wpuścić dwóch kobiet: Danuty i Kazimiery, z którymi reporter też rozmawiał. – Jedna od razu się kłóciła. Awanturujących się nie wpuszczam – usłyszał w odpowiedzi.
Co jeszcze działo się na spotkaniu w Pruszkowie? Kaczyński przedstawił tam kandydatów PiS ze wszystkich okręgów na Mazowszu. Poza tym w jego przemówieniu było bardzo dużo o Donaldzie Tusku.
Przemówienie prezesa PiS pełne ataków wobec Tuska
– Powierzenie mu władzy to jest w gruncie rzeczy loteria. Ale taka, która już została zweryfikowana, to jest fałszywa loteria. Ci, którzy mu wierzą, zawsze przegrywają. Chyba że zapowiada, że coś zabierze, ograniczy. Wtedy rzeczywiście wiarygodność ma pełną – mówił prezes PiS.
Jak przekonywał, że Tusk "przecież kiedyś głosił teorię polaryzacyjno-dyfuzyjną". – To jego konik, właściwie na każdym wiecu krytykuje model rozwoju polegający na inwestowaniu w "silniki rozwoju": metropolie. My oczywiście takie koncepcje całkowicie odrzucamy – zapewnił.
Pojawił się też ulubiony wątek prezesa PiS, czyli Niemcy. – Tusk na telefon do Berlina załatwiał emerytury w Polsce, by bez żadnych podstaw prawnych aresztowano ludzi, którzy coś tam powiedzieli o Rosjanach – obwieścił zbieranym.
I kontynuował: Jeżeli on (Tusk-red.) zwycięży, to wszystko wróci. On się nie zmienił. Bądźcie pewni. Będzie kłamał, będzie grać w orkiestrze, która chce nas wtłoczyć w te ramy, w których nie jesteśmy państwem niepodległym. Są plany, by to pogłębić.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.