Ryszard Czarnecki był na pokładzie samolotu pasażerskiego Lufthansy do Monachium. W czasie lotu doszło do poważnych problemów – maszyna straciła jeden z silników. "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" – napisał europoseł PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dobrze, że tak się skończyło: samolot LH z Warszawy do Monachium stracił zaraz po starcie jeden silnik, szybko zrzucił paliwo i pani pilot wylądowała z nami przed chwilą na Okęciu bezpiecznie. Uff!" – napisał Ryszard Czarnecki na Twitterze (X).
Europoseł PiS przyznał, że był to jego najkrótszy lot do Niemiec – nad Skierniewicami i z powrotem do Warszawy. Pokazał też mapkę, na której była zaznaczona trasa wspomnianego lotu. I rzeczywiście, samolot zdążył przelecieć nad Mszczonowem czy Sochaczewem. Potem wrócił do stolicy.
Jeszcze w połowie września Czarnecki brał udział w imprezie sportowej, która odbywała się w Bydgoszczy. I raczej nie będzie tego miło wspominał, mimo że był tam jako patron honorowy zawodów. Z nagrania zamieszczonego w mediach społecznościowych wynika, że po tym jak wyczytano jego nazwisko, pojawiły się gwizdy.
– Ja nie zwracam na to specjalnej uwagi. Jest okres kampanii wyborczej, to po pierwsze. Po drugie generalnie polityków się nie lubi, więc biorę na to poprawkę – powiedział Wirtualnej Polsce. Podobna sytuacja miała miejsce we wrześniu 2021 roku na trybunach krakowskiej Tauron Areny na meczu siatkarzy Polska – Serbia.
Czarnecki o listach PiS
Kiedy niedawno Polacy zastanawiali się jeszcze, dlaczego PiS tak długo zwlekało z pokazaniem list wyborczych, Czarnecki... cytował Biblię. – To wynika z Biblii, bo Biblia mówi "ostatni będą pierwszymi" – odpowiadał.
Dodał też, że ewentualny powrót do kraju i start w wyborach do Sejmu "uzależnia od decyzji prezesa Kaczyńskiego i władz PiS".