Marsz Miliona Serc przeszedł przez Warszawę. Punktualnie w samo południe na scenę wyszedł Donald Tusk, lider opozycji i organizator demonstracji. Mówił, że za dwa tygodnie rządy Prawa i Sprawiedliwości dobiegną końca. – Nadchodzi przełomowy moment – przemawiał.
Reklama.
Reklama.
Marsz Miliona Serc, Tusk motywował demonstrantów
Donald Tusk otrzymał na scenie potężny aplauz zgromadzonych. Słowa, które wypowiedział rozpoczynając Marsz Miliona Serc wywołały równie entuzjastyczną reakcję.
– Cały świat patrzy na Warszawę, niemożliwe stało się możliwym – mówił przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Zdaniem Tuska marsz spełnił swoje zadanie, bowiem "zgromadzenie tak wielu ludzi pokazuje siłę, jedność i mobilizację w narodzie".
– Kiedy widzę setki tysięcy uśmiechniętych twarzy, czuję, że nadchodzi przełomowy moment w historii naszej ojczyzny. Przeżyłem już kilka takich chwil. Nikt nie wierzył wtedy, że takie zdarzenia, takie tłumy, takie emocje mogą się nam przydarzyć ponownie w naszej historii. Dzisiaj następuje wielka zmiana, sygnał wielkiego polskiego odrodzenia. Rozpoczynamy Marsz Miliona Serc. Tu, w Warszawie, która jest symbolem odrodzenia – przemawiał.
– Nieliczni uciekli ze stolicy, nie chcieli was widzieć, ale ta cała Polska, która się tu zebrała, pójdzie za nimi – mówił.
Kilka razy wspomniał o swoich wnukach.
– Każdemu z nas serce bije dziś mocniej. Widzę moje największe skarby, moje wnuczęta są tu dzisiaj ze mną. Wszyscy macie bliskich tu w Warszawie albo może jeszcze w autokarach, bo nie zdołaliście zatankować. Chociaż widzę, że pokonaliście i tę przeszkodę – mówił Tusk.
Gdy w tłumie zauważył tabliczkę: "Mamy moc", powiedział:
– Moje wnuczki śpiewają: "mam tę moc", to z jakiejś bajki. Kiedy patrzę na nie, to wiem, że mają moc, żeby przechować to, o czym tu mówimy, na długie dziesięciolecia.
– Pamiętacie, gdy nasz prezydent Rafał Trzaskowski zdobył 10 mln głosów. Olbrzym się obudził. Obudził w nas nadzieję. Tej siły już nic nie powstrzyma. Zmiana jest nieuchronna – oświadczył.