Nowa adaptacja "Znachora" w reżyserii Michała Gazdy, którą można obejrzeć w serwisie Netflix od 27 września, bardzo przypadła do gustu widzom. Serwis pokazał właśnie wyniki oglądalności. Film jest bardzo chętnie oglądany nie tylko w naszym kraju, ale też za granicą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Serwis Netflix przekazał naszej redakcji, że od 27 września – po pierwszym tygodniu od premiery "Znachor" zajął pierwsze miejsce w zestawieniu najpopularniejszych filmów w Polsce w rankingu tej platformy.
– To zasługa grupy zdolnych twórców, którzy włożyli w ten film nie tylko własne umiejętności, ale i całe swoje serce. To również dzięki znalezieniu godnego zaufania partnera biznesowego, jakim okazał się Netflix, mogliśmy odważnie realizować naszą wersję “Znachora” – skomentowała ten niemały sukces Magdalena Szwedkowicz, producentka filmu.
Jak podkreśliła, "dziś jest szczęśliwa, że nasz film przypadł do gustu polskim widzom i cieszy się wśród nich tak ogromną popularnością".
– Stworzyliśmy film szczery, w który my – twórcy włożyliśmy mnóstwo własnych emocji. To wspaniałe, że tak szybko możemy być dumni z bardzo dobrego odbioru filmu przez polską widownię – dodał do tego reżyser Michał Gazda.
I dalej tłumaczył: – Dzięki ogromnemu wsparciu producentki oraz współpracy z Netflix mogliśmy w pełni zrealizować naszą wizję artystyczną, a efekty tego można zobaczyć na ekranie.
"Znachor" zachwycił też zagranicznych widzów
Co ciekawe, nie tylko Polacy oglądają nową adaptację "Znachora". Z danych przekazanych naTemat.pl przez Netflix wynika, że film w globalnym zestawieniu najpopularniejszych filmów nieanglojęzycznych w tym serwisie jest na drugim miejscu z wynikiem 11,9 mln wyświetleń.
Taki sukces cieszy oczywiście dyrekcję platformy, na której można oglądać film. – Jesteśmy dumni, że “Znachor” Michała Gazdy tak szybko wzruszył i zachwycił polską publiczność. To właśnie z myślą o lokalnych widzach tworzymy nasze oryginalne produkcje i nie inaczej było, gdy zdecydowaliśmy się na adaptację kultowego w Polsce dzieła Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – uważa Łukasz Kłuskiewicz, dyrektor ds. filmów na Europę Środkowo-Wschodnią w Netflix.
Dodał on jednocześnie, że serwis jest szczęśliwy, iż "historia profesora Wilczura jest na tyle uniwersalna, że pokrzepiająca moc tego filmu znalazła też swoich odbiorców na świecie".
"Znachor" od Netfliksa w reżyserii Michała Gazdy to już trzecia ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1937 roku. Pierwszym filmowym "Znachorem" był Kazimierz Junosza-Stępowski w produkcji również z 1937 roku. Kolejnym był ikoniczny Jerzy Bińczycki w filmie Jerzego Hoffmana z 1982 roku.
"Film jest za to dostosowany do współczesnego widza, ale nie w ten sposób, jak myślicie, i kojarzy wam się z Netfliksem. "Znachor" Jerzego Hoffmana jest po prostu boomerski z perspektywy młodego widza. (...) Dlatego odświeżenie klasyka nie jest tylko zwykłą jazdą po nostalgii, ale też pewną tradycją – kolejne wersje powstają mniej więcej co 40 lat" – pisał o tej najnowszej adaptacji nasz dziennikarz Bartosz Godziński. Więcej jest pod tym linkiem.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.