Był okładany pięściami i pałką oraz duszony przez policjantów i pracownika izby wytrzeźwień we Wrocławiu. Śmierć 25-letniego Dmytra Nikiforenki poruszyła całą Polskę. Udostępniono wstrząsające nagranie, na którym widać, jak katowano Ukraińca.
Reklama.
Reklama.
Po ponad dwóch latach od dramatycznych wydarzeń Onet opublikował nagrania z monitoringu izby wytrzeźwień we Wrocławiu. To tam w 2021 roku skatowany został Ukrainiec. Nagranie wprost wskazuje, że fakty nie pokrywają się z pierwotną wersją policji, a wobec Dmytro Nikiforenki stosowano przemoc.
Nagranie, które można obejrzeć w siecitutaj, obejmuje moment wejścia Ukraińca do autobusu, z którego został później zabrany na izbę, a także jego obecność w placówce. Dokładnie widać moment przyprowadzenia do budynku, a później sposób traktowania go przez policjantów i obsługę ośrodka. Drastyczne nagranie obejmuje także moment reanimacji mężczyzny.
Śmierć Ukraińca w izbie wytrzeźwień
Oświadczenie policji, które wydano po zdarzeniu, obejmowało lakoniczne wyjaśnienie sprawy śmierci mężczyzny.
"30 lipca 2021 roku po godzinie 22:30, wrocławscy policjanci otrzymali zgłoszenie z prośbą o pomoc, od pracowników pogotowia ratunkowego, którzy udzielali pomocy medycznej mężczyźnie znajdującemu się przy jednym z przystanków MPK na terenie osiedla Huby" – poinformowała dzień po śmierci Dmytra Nikiforenki policja we Wrocławiu.
Ze zgłoszenia miało wynikać, że mężczyzna był pijany i agresywny. Z uwagi na stan, w którym się znajdował i brak przeciwwskazań medycznych, podjęto decyzję o umieszczeniu go we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym.
"Niestety mężczyzna ten zmarł i w związku z tym kolejne czynności na miejscu, wykonywane były z udziałem powiadomionego przez policjantów, pełniącego dyżur prokuratora" – przekazali mundurowi.
Dopiero trzy miesiące po tragicznych wydarzeniach Jacek Harłukowicz na łamach "Gazety Wyborczej" opisał, co konkretnie wydarzyło się 30 lipca 2021 roku. Z artykułu "GW" dowiedzieliśmy się, że 25-letni Ukrainiec uczestniczył wraz z przyjacielem Denysem Kurseitowem i jego ojcem Wołodymyrem w pracowniczej imprezie, podczas której wypił za dużo alkoholu.
Denys i Wołodymyr Kurseitowie postanowili zakończyć zabawę, zabrali też ze sobą swojego 25-letniego znajomego, po czym wsiedli do jednego z wrocławskich autobusów. Już po śmierci Dmytra mężczyźni zeznali, że ich przyjaciel był mocno pijany i podczas powrotu do domu zasnął. W tym stanie zostawili go w autobusie.
Według zeznań Denysa i Wołodymyra Kurseitowa, pasażerów oraz kierowcy autobusu 25-latek nie przejawiał żadnych agresywnych zachowań.
25-latek został ocucony przez kierowcę dopiero wtedy, gdy autobus zakończył swoją trasę. W związku z tym, że nie można było nawiązać z nim kontaktu, pracownik komunikacji miejskiej wezwał karetkę pogotowia. Medycy stwierdzili, że stan obywatela Ukrainy jest poprawny i jest on jedynie pijany, w związku z czym do zajezdni przybyli policjanci, którzy następnie przetransportowali Dmytra do izby wytrzeźwień.
Policja wydała oświadczenie ws. śmierci Nikiforenki
Po publikacji artykuły i nagrania wrocławska policja wydała oświadczenie, z którego wynika, że biorący udział w służbie policjanci zostali zwolnieni ze służby.
"W przypadku interwencji funkcjonariuszy, mającej miejsce w dniu 30 lipca 2021 roku, na polecenie Komendanta Miejskiego Policji we Wrocławiu niezwłocznie zostały wszczęte czynności wyjaśniające. Wbrew twierdzeniom Autora zostały one wszczęte, zanim pojawił się wówczas artykuł oraz doniesienia w lokalnych mediach – czytamy.
"Zebrany w trakcie prowadzonych czynności materiał dał podstawy do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec funkcjonariuszy biorących udział w interwencji. W związku z powyższym zostali oni natychmiast zawieszeni w czynnościach służbowych. Jednocześnie wobec każdego z nich zostały wszczęte postępowania administracyjne, które zakończyły się ich zwolnieniem ze służby w trybie określonym w art 41 ust. 2 pkt 5 Ustawy o Policji, tj. gdy wymaga tego ważny interes służby" – poinformowano.