Kto powiedział, że nowoczesne hotele muszą kojarzyć się z przepychem i luksusem? Niepowtarzalny klimat i ciekawa historia miejsca coraz częściej przyciągają gości bardziej niż ekskluzywne wnętrza. Hotele stają się pretekstem do projektów artystycznych. To często odważne przedsięwzięcia.
Reklama.
Gladstone Hotel
Od rozpadającej się ruiny do modnego centrum artystycznego - tak w skrócie można przedstawić historię Gladstone Hotel w Toronto.
Ten najdłużej działający hotel w mieście został uratowany przed rozbiórką przez grupę młodych deweloperów. Kiedy w 2000 roku zapukali oni do jego drzwi myśleli, że nikt im nie odpowie. Zastali jednak miłą recepcjonistkę Mary. A oprócz niej... pogrążony w nędzy i rozpaczy, nieogrzewany budynek z przeciekającym sufitem i kruszącymi się ścianami. Nikt nie wróżył im sukcesu. Mieszkająca tam od 30 lat obsługa wraz z mieszkańcami obawiała się, że remont hotelu pozbawi ich dachu nad głową.
Pełni zapału przedsiębiorcy zapewniali, że postarają pogodzić swoje górnolotne marzenia artystyczne z dobrem lokatorów. Ceny pokoi zaczęły jednak szybko wędrować w górę, a mieszkańcy zostali zmuszeni do znalezienia sobie nowego miejsca. Tymczasem hotel zmieniał się nie do poznania.
Powstało w nim 37 unikalnych pokoi. Każdy z nich jest dziełem innego projektanta. Goście mogą wybierać pomiędzy trzema kategoriami: "classic rooms", "gimme more rooms" oraz "sweet suites". Czar hotelu opiera się na jego artystycznej atmosferze. Galerie, koncerty, wystawy przyciągają hipsterów z całego świata.
Cały proces przemiany hotelu został przedstawiony w dokumencie Last Call For Gladstone Hotel.
The Jane
6-piętrowy budynek z czerwonej cegły w modnym Meapackaking District w Nowym Jorku. W środku maleńkie wręcz klaustrofobiczne pokoje. To tzw. Captain's cabins, które wpisują się w historię hotelu. Ponad sto lat temu był on domem dla marynarzy. Za wynajęcie pokoju płacili oni 25 centów. W 1912 roku hotelowe mury dały schronienie pasażerom po katastrofie Titanica. W latach 80. Jane Hotel znakomicie wkomponował się atmosferę bohemy artystycznej Nowego Jorku. Pięć lat temu hotel przeszedł gruntowny remont. Zachował jednak swój charakter i stosunkowo niskie (jak na Nowy Jork) ceny.
Nie zmienił się rozmiar pokoi, a łazienki na korytarzu pozostały wspólne. Zapraszająco wygląda bar i sala balowa na parterze. W przeszłości odbywały się tu szalone rockowe imprezy. Dziś też bywa głośno. Hałas i ciasne pokoje to powody do narzekań niektórych gości. Większość jednak docenia niepowtarzalną atmosferę tego miejsca.
Chelsea Hotel
To klasyk na hotelowej mapie świata. Historię tego miejsca tworzą wyłącznie jego goście. Nie wiadomo, czemu gwiazdy od lat upodobały sobie właśnie ten hotel. Na przestrzeni lat ani się specjalnie nie zmieniał, ani nie zabiegał o gości. A oni i tak nie przestawali przychodzić.
Zabytkowa kamienica z neonem, przy 23. ulicy, pomiędzy 7 a 8 aleją, to już symbol Nowego Jorku. To skupisko patologii, oaza wolności, budynek - muza. Mark Twain, Charles Bukowski, Janis Joplin, Iggy Pop, Jimi Hendrix, Bob Dylan i wielu innych spędziło tu wiele niezapomnianych nocy. Goście przyjmowani byli na nieokreślony czas. Zachęcało to do bujnego życia artystycznego i towarzyskiego.
Gwiazdy zostawiały po sobie pamiątki - podpisy na ścianach czy lampach stały się z czasem dziełami sztuki. Arthur C. Clarke napisał tu swoją najsłynniejszą powieść "2001: Odyseja kosmiczna", a Andy Warhol nakręcił film "Chelsea Girls". To tu powstała część "Leona Zawodowca". Hotel wspominany jest w piosenkach Boba Dylana czy Leonarda Cohena.
Jednak sława tego miejsca to nie tylko huczne imprezy i niepowtarzalni goście. Rozgłos Chelsea Hotel przyniosły też tragiczne wydarzenia. 12 października 1978 roku znaleziono ciało Nancy Spungen dziewczyny Sida Viciousa.
Hotel Chelsea został zbudowany pod koniec XIX wieku. Przez kilka lat był najwyższym budynkiem w Nowym Jorku. Dwa lata temu został sprzedany za 80 milionów dolarów. Obecnie przechodzi renowację.