Brak zgody na działania proimigracyjne - takie stanowisko przedstawił Andrzej Duda podczas niezapowiedzianej konferencji z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. Prezydent poinformował także, że planuje serię zagranicznych spotkań oraz że będzie zachęcał do udziału w referendum. Jak zaznaczył, jedno z pytań dotyczy właśnie kwestii relokacji imigrantów.
Reklama.
Reklama.
Formalnie konferencja miała na celu zapowiedź wyjazdów, które w planach mają Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda. Szef rządu wybiera się do Grenady w Hiszpanii na spotkanie Rady Europejskiej, a prezydent do Porto w Portugalii na spotkanie liderów państw Grupy Arraiolos. Jak wskazał Duda, rozmowy na tych spotkaniach mają się skupiać wokół pakietu migracyjnego.
Duda ostro i imigrantach
Prezydent Andrzej Duda jasno przedstawił, jakie jest stanowisko rządu RP w sprawie migrantów i dodał, że nic się w tej kwestii nie zmieniło. Nasz kraj ma tym także wywiązywać się z obowiązku ochrony granic zewnętrznych UE. – Polska mówi zdecydowane "nie" przyjmowaniu nielegalnych imigrantów – powiedział.
Nie brakło uwag na temat tego, że za kwotowym przydziałem migrantów był poprzedni rząd Donalda Tuska. Postawa została ostro skrytykowana przez prezydenta, który dodał, że sprawa jest na tyle ważna, że zostanie poddana pod głosowanie w referendum. Przy tej okazji prezydent zachęcił do wzięcia udziału w plebiscycie, zorganizowanym przy okazji wyborów.
Referendum w Polsce. Tendencyjne pytania ogłoszone przez przedstawicieli rządu
Faktycznie, temat migrantów jest jednym z czterech, na które mają wypowiedzieć się Polacy w ogólnokrajowym referendum. Z tym jednak, jak pisaliśmy w naTemat jest spory problem.
Politykom zarzuca się formułowanie tendencyjnych pytań, czego przykładem ma być choćby to, które dotyczy wspomnianej kwestii migrantów. Brzmi ono: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".
Ponadto w spocie, który poprzedzał ogłoszenie treści pytań referendalnych, pojawił się szereg informacji i bezpardonowych ataków na poprzedni rząd. Dodatkowo na końcu zasugerowano odbiorcom, którą odpowiedź powinni zakreślić na karcie do głosowania, co również ma charakter sugerujący.
Dlaczego referendum nie ma sensu?
O zasadności referendum z pytaniami, które sformułowali politycy PiS, rozmawialiśmy w naTemat z Dominikiem Owczarkiem z Instytutu Spraw Publicznych. Jak wskazał, referendum w takim kształcie nie ma kompletnie sensu.
– Biorąc pod uwagę to, jak brzmią pytania, które w referendum zamierza zadać PiS, trudno uwierzyć, że tu chodzi o jakiekolwiek pytanie obywateli o zdanie. Bo co autor ma na myśli, pytając o to, czy sprzedać państwowe przedsiębiorstwa, czy jak później zmieniono - "majątki". Że już nic nigdy więcej nie zostanie sprzedane? Wszystko będzie upaństwowione, a może dotyczy to konkretnych sektorów? – pyta retorycznie.
– Nawet jeśli Polacy odpowiedzą na pytanie i referendum będzie wiążące, to ono kompletnie niczego nie wniesie – tłumaczy i dodaje, że nie wiadomo co konkretnie po ewentualnie wiążącym wyniku referendum władze miałyby zrobić, a także, z czego społeczeństwo miałoby je w związku z tym rozliczać.
W sieci trwa zachęta do udziału w wyborach i jednoczesnego bojkotu referendum. Żeby to zrobić, należy odmówić wydania karty do głosowania i poprosić o oznaczenie tego w protokole.
My absolutnie nie chcemy do tego dopuścić, prezentujemy tutaj z panem premierem, z rządem stanowisko absolutnie jednolite, będziemy tego bronili, będziemy bronili naszego bezpieczeństwa, stabilności naszych granic i to właśnie stanowisko będziemy prezentowali w czasie zbliżających się obrad.