Donald Tusk na spotkaniu z posłami Platformy Obywatelskiej przywołał do porządku partyjnych konserwatystów i zagroził, że jeśli będą mu się sprzeciwiać, mogą wylecieć z partii. – Jeżeli w sprawach światopoglądowych będzie dyscyplina, odejdę – zapowiada poseł John Godson.
Spotkanie premiera Donalda Tuska z klubem PO było bardzo emocjonalne. Jak relacjonuje "Rzeczpospolita", w płomiennej przemowie Tusk postawił konserwatystów prze wyborem: albo pozwolą na porozumienie w sprawie związków partnerskich, albo pożegnają się z partią. Oczywiście taka retoryka wymierzona była w konserwatystów, którzy niedawno zablokowali dyskusję nad projektami w sprawie związków partnerskich.
Problem w tym, że konserwatyści wcale nie zamierzają ustępować. Jak mówi "Rzeczpospolitej" jeden z nich, mało prawdopodobne, by wszyscy, którzy wcześniej zagłosowali przeciwko związkom partnerskim, teraz zmienili zdanie.
Takie stanowisko potwierdza John Godson, jeden z czołowych platformerskich konserwatystów. – Dla mnie osobiście to jest sprawa sumienia. Tak jak deklarowałem parę miesięcy temu, jeżeli w sprawach światopoglądowych będzie wprowadzona dyscyplina, to w tym samym dniu, zaraz po głosowaniu wychodzę i oświadczam odejście z PO – powiedział wczoraj na antenie TVN 24.
Poseł Godson jakiś czas temu w rozmowie z naTemat deklarował, że nie ma mowy o jego odejściu do PiS.
Konserwatystów ostro zaatakowali także pozostali posłowie PO. – Każdy miał tam jasno rozpisaną rolę. Donald chciał pokazać, że albo będzie obowiązywać jego wizja, którą popiera większość posłów, albo nie ma Platformy. A miernikiem lojalności mają być związki partnerskie – mówi „Rz” jeden z uczestników spotkania. – Przy takim stawianiu sprawy możemy nie dotrwać do końca kadencji.
CZYTAJ WIĘCEJ