Na budynku dawnego dworca Poznań Główny pojawił się napis: "Pogrom partii programem narodu". I nie można tego uznać za zwykły akt wandalizmu, bo zdanie to jest antykomunistycznym hasłem, które w grudniu 1981 roku pojawiło się na nieistniejącym już Kinie Bałtyk. Ogromnych rozmiarów napis miał więc charakter polityczny i raczej nie bez powodu tym razem pojawił się chwilę przed wyborami. W tej sprawie zatrzymano już 22-letniego autora.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Autor napisu "Pogrom partii programem narodu" został zatrzymany na gorącym uczynku. Wszystko wydarzyło się w piątek 13 października rano. Policjanci otrzymali informację od świadków o tym, że na budynku po byłym dworcu Poznań Główny powstaje dużych rozmiarów napis.
Policjanci około godziny 03:00 otrzymali informację, że ktoś chodzi po dachu budynku, który jest nieczynny, ale jest zabytkiem należącym do dworca. – Policjanci pojechali na miejsce i zobaczyli podejrzewanego mężczyznę. Zatrzymali 22-latka, jest on obecnie w policyjnym areszcie, są z nim prowadzone dalsze czynności – poinformowała rano po godzinie 10:00 mł. asp. Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.
Początkowo policja przekazała informację, zgodnie z którą całe zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako zniszczenie mienia zabytku, a za to przestępstwo grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Andrzej Borowiak rzecznik prasowy KWP w Poznaniu w rozmowie z TVN24 przekazał jednak, że "ochroną konserwatorską objęty jest teren, na którym stoi dworzec. Sama fasada budynku, na której powstał napis, nie jest zabytkiem. W związku z tym sprawa będzie miała charakter uszkodzenia mienia". 22-latkowi nie grozi zatem do 8 lat pozbawienia wolności, a od 3 miesięcy do 5 lat.
"PiS ma twarz służb bezpieczeństwa"
Co dokładnie oznaczał napis? Tak jak podkreślaliśmy, napis "Pogrom partii programem narodu" jest kopią kultowego hasła z grudnia 1981 roku, które pojawiło się na ścianie nieistniejącego już w stolicy Wielkopolski Kina Bałtyk.
Były opozycjonista Krzysztof Stasiewski w rozmowie z portalem podkreślał, że nie ma wątpliwości, że historia zatoczyła koło. – Ówczesna władza rękoma służby bezpieczeństwa zamalowywała antykomunistyczne napisy. Ten napis jest odtworzonym napisem antykomunistycznym z roku 1981. Tym razem zamalowuje to obecna władza, czyli PiS – komentował.
Były opozycjonista zwrócił także uwagę na zarzuty w stosunku do 22-latka. Podkreślił, że budynek, na którym pojawił się napis, jest przeznaczony do rozbiórki. Według niego elewacja jest teraz bardziej zdewastowana po zamalowaniu tego napisu. Co więcej, dodał, że natychmiastowe zamalowanie napisu wskazuje na "twarz służb bezpieczeństwa".
– Jaką w tym momencie PiS pokazuje twarz? Czego się boi? Boi się prawdy, że zamalowuje ten napis? To jest twarz służby bezpieczeństwa tak naprawdę, brutalnie mówiąc – stwierdził.