Oto moje Imperium Rzymskie. Wiem, że też o tym myślicie, dziewczyny
Podobno faceci myślą często o Imperium Rzymskim, a o czym specyficznym myślą kobiety? Cóż, lista jest całkiem długa i wyjątkowo... prawdziwa. Zresztą same zobaczcie.
Reklama.
Podobno faceci myślą często o Imperium Rzymskim, a o czym specyficznym myślą kobiety? Cóż, lista jest całkiem długa i wyjątkowo... prawdziwa. Zresztą same zobaczcie.
Niedawny trend na TikToku udowodnił, że mimo że Imperium Rzymskie rozpadło się w IV wieku naszej ery, to wciąż rozpala... mężczyzn. Sieć zalały setki, tysiące filmików na w których kobieta zadaje swojemu partnerowi pytanie: "Jak często myślisz o Imperium Rzymskim?", a zaskakująco wielu z nich odpowiada: kilka razy dziennie, codziennie, kilka razy w tygodniu.
Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę ewentualność, że niektórzy mogli trollować (zwłaszcza w momencie, gdy trend tak rozgrzał TikToka, że nawet niektóre firmy zastosowały sprytny real-time marketing), a niektóre odpowiedzi wcale nie są zgodne z prawdą. Jednak aż tak dużo spontanicznych wyznań o pamięci o Imperium Rzymskim (poprawna polityczna nazwa to: Cesarstwo Rzymskie) dało do myślenia.
Imperium Rzymskie, które istniało kilka wieków, było oczywiście imponujące. Terytorialnie to jedno z największych imperiów w historii ludzkości: w szczytowym momencie swojego istnienia (II wieku n.e.) zajmowało obszar o powierzchni ponad 4,5 mln kilometrów kwadratowych. A to nie wszystko, bo jego osiągnięcia – o których pisałam tutaj – absolutnie nie mają sobie równych.
Ale dlaczego tylu facetów tak często o tym wszystkim myśli? Według "Washington Post", może mieć to związek z faktem, że zachodnie społeczeństwa nadmiernie podkreślają aspekty historii rzymskiej, które w masowej wyobraźni są łączone z męskością, jak walki gladiatorów, armia czy podboje. Słowem: władza i siła.
Osobiście rzadko myślę o Cesarstwie Rzymskim i – jak wynika z licznych filmików w social mediach – inne kobiety mają podobnie. Ale co jest naszym Imperium Rzymskim (to sformułowanie weszło już do potocznego języka i oznacza coś, o czym regularnie myślimy)? Co wyjątkowo często pojawia się w naszych myślach?
Jasne, nie ma jednej odpowiedzi, bo kobiety są różne (tak jak mężczyźni) i to spore uogólnianie: każdy ma swoje zainteresowania, przemyślenia, upodobania. Jednak są zaskakujące punkty wspólne.
W odpowiedzi na tiktokowy trend dziewczyny zaczęły publikować listy kobiecych Imperiów Rzymskim. Tak, całe listy, które do tego powtarzały się w innych filmach, a internautki entuzjastycznie pisały w komentarzach: "Tak, też o tym myślę!".
Słowem: wiele kobiet też myśli o tych samych rzeczach. Tak, ja też, co samą mnie zadziwiło. Nagle wpadają do mojej głowy kwestie, które ani nie są związane z moją codziennością, ani tym, co aktualnie robię. Wiem, że macie podobnie. A jeżeli nie, to się nie przejmujcie: to nie jest żadna naczelna zasada, a bardziej społeczna (tiktokowa?) obserwacja.
Księżna Diana. Co nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że pamięć o Lady Di wciąż jest żywa, a zmarła księżna uważana jest za wzór stylu, klasy i dobra.
Titanic. Nie ma to jak rozmyślanie o wielkich katastrofach. Choć w tym przypadku skupiamy się raczej na ludzkich historiach i tragediach, do czego mocno przyczynił się film z DiCaprio i Winslet.
Mord na Romanowach. W tym przypadku to nie katastrofy, a morderstwo całej rodziny, w tym młodziutkich sióstr Romanow i ich brata. Podziękujmy za to historii i... "Anastazji".
Procesy i palenie czarownic. Osobiście moje największe Imperium Rzymskie. W końcu wszystkie jesteśmy potomkiniami czarownic, których mężczyźni nie zdołali spalić.
Tudorowie. A szczególnie sześć żon Henryka VIII, których władca nie miał oporu posyłać na śmierć.
Starożytny Egipt. Czyżby z powodu Kleopatry? Nie wiem, to już kwestia dla historyków, ale faktycznie jest dla mnie znacznie bardziej intrygujący niż napakowane testosteronem Imperium Rzymskie.
Mitologia grecka. Oj tak. Zresztą dziś przeżywa ona rozkwit dzięki powstającym jak grzyby po deszczu współczesnym retellingom, jak powieści Madeline Miller.
Anna Frank. Czyli żydowska nastolatka, która przez dwa lata ukrywała się podczas wojny w Amsterdamie i zginęła w obozie koncentracyjnym. Pamięć o niej wciąż jest żywa, jak widać głównie u kobiet.
Joanna D'Arc. W historii nie ma zbyt wielu podań o bohaterskich kobietach, z prostego powodu: mężczyźni mieli je gdzieś i pisali o własnej historii, nie o herstorii. Joanna jest naszym imperium.
Maria Antonina. Którą historia potraktowała pobieżnie i niesprawiedliwie.
Renesans. A szczególnie renesansowa sztuka, która, powiedzmy to wprost, jest przepiękna.
Katastrofa w Czarnobylu. Z pewnością myślą też o tym mężczyźni, ale faktycznie: myśl o Czarnobylu często pojawia się w mojej głowie.
Zostanie porwaną i zamordowaną. Niestety, taka jest rzeczywistość kobiet: boimy się o siebie, siostry i przyjaciółki. Wystarczy, że wracasz nocą, a idzie za tobą mężczyzna albo na opuszczonej drodze wolno jedzie obok ciebie van. Natychmiastowa panika.
Była przyjaciółka. Nawet te kobiety, które nie zgadzały się z innymi punktami, temu przyznawały rację: przyjaciółka, której z różnych powodów nie ma już w naszym życiu, to nasze Imperium Rzymskie.
Nasza "dziewczyńska" popkultura. Taylor Swift, Barbie, One Direction, "Fleabag", "Małe kobietki", "Zmierzch", "La La Land", "Duma i uprzedzenie" z 2005 roku, Tom Hollamd tańczący do "Umbrelli" Rihanny... Popkultura dziewczyn długo uważana była za gorszą, tandetną i nieistotną, ale na szczęście ostatnie lato to zmieniło.
Oto najczęściej powtarzające się odpowiedzi, z którymi sama też się zgadzam. To moje Imperium Rzymskie, ale dlaczego tyle z nas może powiedzieć to samo? Wszystkie te kwestie mają trzy wspólne mianowniki: kobiety, empatia i herstoria (historia kobiet).
Wygląda na to, że lubimy myśleć niekoniecznie o tym, co największe i najsilniejsze, ale o tym co nas dotyczy i dotyka, czy to mordowanie niewinnych kobiet, czy historyczne bohaterki, czy katastrofy i tragedie, czy po prostu coś pięknego i emocjonalnego. Nie wiem jak wy, ale mi zupełnie to nie przeszkadza.