– Telewizja informacyjna jest potrzebna, tylko musi wyglądać zupełnie inaczej. Musi być rzetelna i robiona przez profesjonalistów, a nie propagandowych funkcjonariuszy – wyjaśnia w rozmowie z naTemat.pl medioznawca, dr hab. Adam Szynol Medioznawca z Uniwersytet Wrocławskiego. Jaka przyszłość czeka pracowników "Wiadomości" i TVP Info?
Reklama.
Reklama.
Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, jednak to partie opozycyjne zdobyły wspólnie parlamentarną większość. Na chwilę obecną nie wiadomo więc, komu Andrzej Duda powierzy zadanie tworzenia rządu.
"Wybory w Polsce były konkurencyjne, ale odnotowaliśmy erozję mechanizmów kontroli i równowagi w celu uzyskania przez partię rządzącą dalszej kontroli nad instytucjami państwowymi, w tym sądami i mediami publicznymi" – zauważyłPere Joan Pons, szef delegacji obserwacyjnej OBWE.
Odpowiedzi na to, jak może wyglądać przyszłość mediów publicznych, udzielił mi medioznawca, dr hab. Adam Szynol z Uniwersytetu Wrocławskiego.
naTemat: Czy TVP Info trzeba zamknąć, tak jak wcześniej sugerowali niektórzy politycy opozycji?
Dr hab. Adam Szynol: Oczywiście to jedna z możliwych opcji do wyboru, ale nie wydaje mi się, żeby tak łatwe rozwiązania były skuteczne. Tym bardziej, że na razie i tak nie da się tego zrobić, przynajmniej w krótkim czasie. Telewizja informacyjna jest potrzebna, tylko musi wyglądać zupełnie inaczej. Musi być rzetelna i robiona przez profesjonalistów, a nie propagandowych funkcjonariuszy. Dlatego trzeba ją gruntownie zmienić.
Mnie się marzy coś takiego, jak w listopadzie 1989 roku, kiedy Wojciech Reszczyński, zmieniając nazwę "Dziennika Telewizyjnego" na "Wiadomości", powiedział, że "od dzisiaj będziemy tu mówić prawdę i tylko prawdę". Chciałbym takiej zmiany w Telewizji Publicznej. Natomiast zamknięcie TVP Info będzie jak "wylewanie dziecka z kąpielą".
Jak pan ocenia ostatnie tygodnie działalności Wiadomości i TVP Info przed wyborami?
Skandalicznie. Nie pełniono tam już żadnej roli poza tą propagandową. Niestety było tam dużo hejtu i szczucia na drugą stronę. Wyolbrzymiano wszelkie skutki potencjalnego dojścia opozycji do władzy. Dało się zobaczyć wysługiwanie się polityków ekipy rządzącej telewizją i jej dziennikarzami. To był smutny obraz i po części też żałosny, że udało się politykom zniszczyć coś, co powinno być narodowym dobrem, co powinno wytyczać pewne standardy. Są kraje, w których to dobrze działa, więc wierzę, że u nas to też może się udać.
W mediach pojawiła się informacja, że pracownicy "Wiadomości" podpisali deklarację apolityczności. Jak pan to skomentuje?
Co z tego, że podpisywali? Przecież wszyscy dobrze wiemy, jak to wyglądało w praktyce. Jakiś czas temu pani Holecka została przewodniczącą Komisji Etyki TVP. To pokazuje, jak bardzo upadła ta instytucja i jak ludzie, którzy w niej pracowali, zniszczyli Telewizję Publiczną, wpływając przy tym – co jest chyba najgorsze – także na postrzeganie dziennikarzy. Dzisiaj przez to, że część dziennikarzy wykonuje swój zawód tak, jak w mediach publicznych, prestiż tego zawodu jest bardzo niski. Boleję nad tym i to trzeba jak najszybciej zmienić. Takie osoby jak właśnie Holecka, Adamczyk czy Rachoń powinny przestać funkcjonować w mediach, a najlepiej w ogóle w przestrzeni publicznej.
Czego teraz możemy spodziewać się po TVP, jakie będą zmiany?
Na razie będą to pewnie tylko zmiany kosmetyczne. Mogliśmy to zauważyć już podczas wieczoru wyborczego – takie lekkie puszczanie oka w stronę opozycji, która "może jednak ma jakieś prawo głosu" i "może niech Tusk coś jednak powie" itp. Myślę, że oni są teraz w takim zawieszeniu. Nie do końca wiadomo, co dalej z nimi będzie.
Oczywiście wynik wyborczy pokazuje, że do głosu powinna dojść opozycja, ale obawiam się, że w najbliższych tygodniach będziemy świadkami takiego "przepychania się", prób przeciągania polityków opozycji na swoją stronę. Wciąż nie wiemy, co zrobi prezydent, który przed wyborami mówił, że da możliwość stworzenia rządu partii, która wygra wybory.
Wygrało Prawo i Sprawiedliwość, więc możemy się niestety spodziewać tego, że Andrzej Duda nie będzie patrzył na to, że PiS nie ma zdolności koalicyjnych i da mu szansę stworzenia rządu. Myślę, że wtedy Telewizja Publiczna pozostanie takim orężem służącym do przekonywania rodaków, że Zjednoczona Prawica powinna dalej rządzić.
Czy pracownicy Telewizji Polskiej mogą obawiać się zwolnień?
Dziś i jutro nie, chyba że powstanie rząd opozycyjny – wtedy oczywiście. Tak też być powinno, bo ludzie, którzy dziś tam pracują w sferze informacyjnej, skalali swój zawód i powinni zostać z niego jak najszybciej wyrugowani. Tak będzie lepiej i dla mediów i dla publiczności.
W jaki sposób mogą teraz próbować ratować swoje posady?
Moim zdaniem nie ma ratunku. Zwłaszcza dla tych frontowych twarzy "Wiadomości" i TVP Info, które już się skompromitowały. Wiemy dobrze, że internet nie zapomina i nic w nim nie ginie, dlatego zawsze będzie można przypomnieć, jak kiedyś wykonywali swój zawód. Nie powinno być dla nich miejsca w mediach.
Czy byli tam pracownicy, którzy się jakoś stawiali wobec linii partii?
Ci, którzy mieli odejść, zrobili to już dawno temu. Natomiast ci, którzy pozostali na pokładzie tych programów informacyjnych i opiniotwórczych, wiedzieli, co robią i się na to godzili. To nie trwa od miesiąca, tylko kilka lat. W okresie wyborczym agresja, propaganda i szczucie jedynie się nasiliły.
Jak się zachowa lub powinna zachować się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji?
Dobre pytanie. Jak się powinna zachowywać, to wiemy od dawna – od kiedy została ustanowiona i kiedy została wpisana do Konstytucji. To jest organ konstytucyjny, który miał stać na straży wolności słowa, pluralizmu w mediach, a wiemy, że pod wodzą pana Macieja Świrskiego ona tego nie robi.
Nie spodziewam się więc jakiejś dramatycznej zmiany. Wydaję mi się, że w tym gronie znajdują się niewłaściwi ludzie, z wyjątkiem profesora Tadeusza Kowalskiego. Oprócz niego reszta ma bardzo nikłą wartość merytoryczną – jak np. pani Hanna Karp – albo są to osoby dość mocno skrzywione ideologicznie – jak pan przewodniczący Świrski. Niczego dobrego po tych osobach (poza prof. Kowalskim) się nie spodziewam.