Władimir Putin pojechał do Pekinu, gdzie wziął udział w forum gospodarczym organizowanym przez chińskiego przywódcę Xi Jinpinga. Przy rosyjskim dyktatorze zauważono Czeget, czyli tzw. "walizkę nuklearną".
Reklama.
Reklama.
Władimir Putin z Xi Jinpingiem spotkał się w środę 18 października. Tuż po rozmowie obydwu przywódców kamery uchwyciły, jak rosyjski dyktator przechodzi wraz ze swoimi ochroniarzami przez korytarz do innej sali, gdzie wziął udział w kolejnym posiedzeniu.
Na filmie widać, że za Putinem podąża dwóch oficerów trzymających po jednej walizce. Operator kamery zrobił zbliżenie na jedną z teczek, bowiem jej przeznaczenie jest szczególne.
Jak informuje Reuters, walizka nazywana jest "nuklearną", jednak jej oficjalna nazwa to Czeget (tak nazywa się jeden ze szczytów Kaukazu). Agencja podała, że teczka ta towarzyszy Putinowi na każdej zagranicznej wyprawie.
Czeget to nic innego, jak specjalnie szyfrowane urządzenie, które służy do komunikowania się z najwyższym dowódcą wojskowym i siłami rakietowymi Rosji. W razie ataku, podczas nieobecności w kraju, Putin za pośrednictwem Czegetu może skontaktować się z podwładnymi z armii i rozkazać użycie broni jądrowej.
Cztery lata temu rosyjska reżimowa telewizja pokazała, jak wygląda panel "walizki
nuklearnej". Znajdują się na nim dwa przyciski: biały z napisem "uruchom" oraz czerwony, który podpisano "anuluj". "Zvezda" podała również, że urządzenie włącza się za pomocą karty magnetycznej.
Poza Władimirem Putinem wśród innych najwyższych rosyjskich urzędników Czeget posiada również minister obrony Siergiej Szojgu. Reuters poinformował, że "walizkę nuklearną" prawdopodobnie posiada również szef sztabu generalnego, obecnie Walerij Gierasimow.
Specjalną teczkę-nadajnik do komunikowania się z dowódcami wojsk posiada także prezydent USA Joe Biden. W Stanach Zjednoczonych walizka nazywana jest "nuklearną futbolówką".
Orbán spotkał się w Chinach z Putinem
Jak zauważył Reuters, a także wiele innych telewizji i serwisów, udział Putina w forum gospodarczym w Pekinie jest pierwszą zagraniczną wizytą, jaką odbył rosyjski dyktator po nakazie aresztowania go wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze.
W szczycie Pas i Szlak w Pekinie udział wziął również Viktor Orbán, bowiem został zaproszony przez prezydenta Federacji Rosyjskiej. Węgierski premier podczas spotkania z Putinem powiedział, że "jego kraj nigdy nie dążył do konfrontacji z Rosją". – Węgry zawsze dążyły do budowania i rozszerzania najlepszej komunikacji – powiedział rosyjskiemu dyktatorowi.
Z kolei przywódca z Kremla stwierdził, że ceni sobie dwustronną współpracę oraz wymianę poglądów o sytuacji w Europie i na świecie z jednym z krajów UE.
– Wiemy, że nasze stanowiska nie zawsze pokrywają się, ale moim zdaniem możliwość wymiany poglądów jest zawsze niezwykle ważna – mówił Putin, którego wypowiedź przytoczyła rosyjska reżimowa agencja informacyjna TASS. Ponadto dyktator przyznał, że jest bardzo zadowolony ze spotkania.
Do spotkania Orbána z Putinem odniósł się ambasador USA na Węgrzech. David Pressman nie przebierał w słowach, opisując, co myśli o takim ruchu.
Przywódca Węgier postanawia stanąć po stronie człowieka, którego siły są odpowiedzialne za zbrodnie przeciwko ludzkości na Ukrainie, i jest jedynym wśród naszych sojuszników. Podczas gdy Rosja uderza w ukraińską ludność cywilną, Węgry błagają o układy biznesowe" – napisał na X/Twitterze Pressman.
Tego faktu nie przemilczał również portal "Politico". Dziennikarze serwisu zauważyli, że "Putin po raz pierwszy od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę publicznie ściska dłoń przywódcy kraju Unii Europejskiej ".