Francuska policja prowadzi dochodzenie w sprawie byłej dziennikarki rosyjskiej telewizji państwowej Mariny Owsiannikowej. Kobieta nagle źle się poczuła. 45-latka podejrzewa, że została otruta, bo w zeszłym roku odważyła się wystąpić w telewizji z transparentem przeciw propagandzie i wojnie w Ukrainie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marina Owsiannikowa podejrzewa, że została otruta. "Policja przeprowadziła przeszukanie jej mieszkania" – poinformował prokurator. Jak przekazała Sky News, francuska policja prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Paryska prokuratura przekazała natomiast, że kobieta wezwała pogotowie i została zabrana do szpitala. Owsiannikowa "nagle źle się poczuła", wychodząc z mieszkania w stolicy Francji.
Organizacja nadzorująca media Reporterzy bez Granic, która pomogła Owsiannikowej opuścić Rosję, przekazała, że jej zespół "był u boku" kobiety, gdy ta szukała pomocy lekarskiej.
Przypomnijmy, że Owsiannikowa była dziennikarką, która w marcu 2022 roku w nadawanym na żywo programie rosyjskiej, państwowej stacji Kanał 1, stanęła w kadrze za prezenterką, trzymając w ręku plakat z hasłami przeciwko wojnie w Ukrainie oraz rosyjskiej propagandzie.
Owsiannikowa powiedziała, że to, co obecnie dzieje się w Ukrainie, jest przestępstwem. "A Rosja jest krajem agresorem. Odpowiedzialność za tę agresję spoczywa na sumieniu jednej osoby. I tą osobą jest Władimir Putin. Mój ojciec jest Ukraińcem, moja matka jest Rosjanką. I nigdy nie byli wrogami" – podkreśliła.
Na plakacie w języku angielskim i rosyjskim napisała: "Nie dla wojny. Rosjanie przeciwko wojnie. Nie wierzcie propagandzie. Okłamują was tutaj". Za ten manifest została ukarana grzywną 30 tys. rubli (około 2,3 tys. zł).
Po wszystkim podkreślała jednak, że nie żałuje swojego czynu. Zwolniła się z pracy i w kwietniu zeszłego roku zatrudniła się jako korespondentka niemieckiego dziennika "Welt". W lipcu powróciła do Rosji.
Państwo rosyjskie oskarżyło ją jednak o rozpowszechnianie "fałszywych doniesień na temat rosyjskiej armii". Umieszczono ją w areszcie domowym, z którego uciekła pod koniec września 2022 roku.
Owsiannikowa uciekła do Francji
Była pracownica rosyjskiej telewizji opublikowała wtedy za pośrednictwem Telegrama oświadczenie, w którym zwraca się do sądu oraz innych władz Federacji Rosyjskiej. Jak podkreśliła, jest zupełnie niewinna i nie zamierza respektować aresztu domowego, z którego "sama się zwalnia". Ostatecznie wraz z córką przeniosła się do Francji.
– Nie chciałam emigrować do ostatniej chwili – mówiła Owsiannikowa na konferencji prasowej w Paryżu, dodając, że Rosja nadal jest jej ojczyzną, "mimo że rządzą tam zbrodniarze wojenni".
– Nie miałam wyboru: albo więzienie, albo ucieczka. Jestem bardzo wdzięczna Francji, wolnemu krajowi, za to, że mnie przyjął – dziękowała. Była rosyjska prezenterka, ujawniła przejmujące kulisy swojej ucieczki z Rosji.
Wspomniała między innymi, że przesiadała się do siedmiu różnych pojazdów. Nie powiedziała, którą rosyjską granicę przekroczyła. Owsiannikowa przekazała jednak, że tuż przed jej przekroczeniem samochód, którym jechała, ugrzązł w błocie na polu.
Na początku października skazana została na osiem i pół roku pozbawienia wolności za rzekome rozpowszechnianie "fałszywych informacji o armii rosyjskiej". Prokuratura żądała wtedy, by skazać ją na 9,5 roku więzienia.