Reklama.
Reklama.
Wczoraj w Poznaniu 71-letni Zbysław C. zaatakował nożem dziecko, które szło ulicą wraz z grupą innych dzieci z przedszkola. Napastnika zatrzymała tuż po zdarzeniu policjantka po służbie, która była w pobliżu. Pomogli jej przechodnie. Chłopca nie udało się jednak uratować, zmarł w szpitalu. O tym, co w tej chwili dzieje się ze sprawcą, w programie "Rozmowa dnia" Paweł Orlikowski rozmawiał z rzecznikiem prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu mł. insp. Andrzejem Borowiakiem. – Ten mężczyzna został przetransportowany po zatrzymaniu do szpitala, ponieważ jest to standardowa procedura związana z badaniem przed osadzeniem. Natomiast ze względu na wiek tego mężczyzny i obrażenia, których mógł doznać w trakcie zatrzymania, lekarze zdecydowali, że musi on tam pozostać. Jest on w tej chwili pilnowany przez policjantów – mówi rzecznik poznańskiej policji. Zapytaliśmy również inspektora Borowiaka o to, jak zachowywał się sprawca podczas zatrzymania. – Z relacji policjantów wynika, że ten mężczyzna w pewnych momentach wypowiadał się dosyć logicznie. Mówił np., żeby go puścić, że on nic złego nie zrobił. Ale były też momenty takie, w których wypowiadał się zupełnie bezsensownie. Na pewno lekarze oraz prokuratorzy, którzy oceniają tę całą sytuację, będą to musieli wziąć pod uwagę. Będzie się to prawdopodobnie wiązać w przyszłości z badaniami psychologicznymi, psychiatrycznymi – mówi Andrzej Borowiak. Na pytanie, czy rodzina i świadkowie zdarzenia dostali wsparcie, odpowiada: – Wszystkie osoby dostały pomoc psychologiczną. Od razu po tym wydarzeniu zjawili się psychologowie, którzy objęli opieką wszystkie osoby, której tej opieki wymagały. Również zareagowało miasto Poznań. Z Urzędu Miasta z Wydziału Zarządzania Kryzysowego przyjechali na miejsce pracownicy, którzy mają odpowiednie kompetencje do tego typu działań i zbierali informacje, którym osobom potrzebna jest pomoc i jakiego rodzaju.