W piątek 27 października nad ranem w egipskiej turystycznej miejscowości Taba miała miejsce eksplozja. Prawdopodobnie spadła tam zbłąkana rakieta. Wszystko wydarzyło się przy granicy z Izraelem. Nie wiadomo, która strona konfliktu wystrzeliła pocisk, ale jasne jest, że są ranni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Rakieta trafiła w karetkę pogotowia i budynek mieszkalny administracji szpitala" – przekazała egipska gazeta Al Qahera News, powołując się na lokalne źródła. Rannych zostało sześć osób. Taba to miejscowość, która znajduje się nad Zatoką Akaba, czyli około 200 km od Strefy Gazy.
To popularna miejscowość turystyczna, do której do niedawna z Polski organizowała loty Itaka. Odbywały się one w każdą środę, ale jak mówi wiceprezes tego biura podróży, Piotr Henicz cytowany przez "Rzeczpospolitą", poataku Hamasu na Izrael touroperator zawiesił te połączenia.
– Ostatni nasi klienci wrócili z Taby w środę – mówił Henicz. – Nie ma teraz w Tabie żadnego naszego turysty – podkreślił. Jak przekazał, czartery Itaki pozostaną zawieszone przynajmniej do świąt Bożego Narodzenia.
Jak eksplozję skomentowały władze Egiptu? Portal informacyjny Ahram przekazał, że "władze Egiptu zastrzegają sobie prawo do udzielenia odpowiedzi we właściwym czasie".
Dziennikarz w jednym momencie, w trakcie prowadzenia relacji z działań wojennych, dowiedział się, że jego żona, syn, córka i wnuk zginęli w nalocie, który nastąpił w czasie nocnej fali izraelskich ataków.
Pracodawca dziennikarza wydał oświadczenie, w którym wskazał: "Ich dom został zaatakowany w obozie Nuseirat w centrum Gazy, gdzie szukali schronienia po tym, jak zostali wysiedleni przez początkowe bombardowanie w ich sąsiedztwie. Stało się to zgodnie z wezwaniem premiera Netanjahu do przeniesienia wszystkich cywilów na południe".
W rozmowie z Al Jazeerą, wychodząc ze szpitala, al-Dahdouh powiedział: – To, co się stało, jest jasne. Jest to seria ukierunkowanych ataków na dzieci, kobiety i ludność cywilną. Właśnie donosiłem z Jarmuku o takim ataku, a izraelskie naloty były wymierzone w wiele obszarów, w tym w Nuseirat.
– Mieliśmy wątpliwości, czy izraelska okupacja nie wypuści tych ludzi bez ukarania ich. I niestety tak właśnie się stało. To jest "bezpieczny" obszar, o którym mówiła armia okupacyjna – dodał.
Jak podaje Reuters, izraelskie wojsko nie skomentowało tego ataku. Jak zauważa "The Guardian", izraelskie ataki zabiły ponad 6500 osób w Strefie Gazy, odkąd Hamas zabił około 1400 osób w swoim nalocie na Izrael 7 października. Prawie 600 000 ludzi zostało wysiedlonych ze swoich domów przez izraelskie bombardowania.