Ewa Błaszczyk zakupiła domek na Sycylii. "Zanim odejdę, zawiozę tam Olę"
Ewa Błaszczyk zakupiła domek na Sycylii. "Zanim odejdę, zawiozę tam Olę" Fot. MAREK KUDELSKI/AGENCJA SE/East News

Ewa Błaszczyk, niezłomna w staraniach o poprawę stanu zdrowia swojej córki Aleksandry, która od wielu lat pozostaje w śpiączce, wyznała w ostatnim wywiadzie, iż pieniądze uzyskane ze spadku po swoich rodzicach przeznaczyła na zakup nieruchomości we Włoszech. Aktorka ma nadzieję na to, że w przyszłości będzie mogła zabrać do domku ukochaną córkę.

REKLAMA

Ewa Błaszczyk zakupiła domek na Sycylii. "Zanim odejdę, zawiozę tam Olę"

W 1989 roku, Ewa Błaszczyk i Jacek Janczarski wzięli ślub, a z ich związku urodziły się bliźniaczki: Aleksandra i Marianna. Prawdziwy dramat dotknął rodzinę w 2000 roku, gdy w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia, zakrztuszenia się tabletką, Aleksandra wpadła w stan śpiączki. Zdarzenie to miało miejsce niedługo po tym, jak rodzina pochowała jej ojca.

Rok później, Ewa Błaszczyk podzieliła się swoją osobistą historią z publicznością, co stało się początkiem jej działalności społecznej na rzecz osób znajdujących się w stanie śpiączki. Założyła fundację "Akogo?" i była jedną z inicjatorek powstania kliniki "Budzik", która specjalizuje się w neurorehabilitacji zarówno dzieci, jak i dorosłych po poważnych urazach mózgu.

Niedawno, goszcząc w śniadaniówce Błaszczyk mówiła: "Ta nauka, dopiero teraz mam poczucie, że może uda się zrobić coś dla Oli. To, co robiliśmy dotychczas, to było konieczne, potrzebne, ale Ola nie mogła z tego skorzystać. Dopiero teraz otwierają się te drzwi. Trzeba coś robić, bo się żyć nie da".

"To będzie do końca życia to samo. Czasem rozmawiam z filmowcami, którzy chcieliby zrobić o tym film, ale ciągle wydaje mi się, że to nie jest jeszcze ten moment..." – stwierdziła.

Błaszczyk żywi nadzieję, że zaawansowane metody terapii mogą otworzyć nowe perspektywy leczenia. Mimo to jest świadoma, że z perspektywy medycznej, odzyskanie świadomości po tak długim czasie jest praktycznie niemożliwe.

"To skomplikowany proces, który wymaga pomocy sztabu ludzi. Co jakiś czas przechodzimy przez diagnozy porównawcze, dzięki czemu dowiadujemy się, czy mamy do czynienia z postępem, czy zanikiem. U Oli możemy mówić o drobnych postępach, lecz musimy pamiętać, że mijają właśnie dwadzieścia trzy lata od zdarzenia. Czas sprawia, że przebudzenie po takim czasie od strony medycznej, rozpatrywane są raczej w kategorii cudu" – mówiła jakiś czas temu w wywiadzie z "Na żywo".

Ewa Błaszczyk, w swoim intensywnym zaangażowaniu w pomoc innym, z czasem zaniedbała troskę o siebie. W poszukiwaniu odpoczynku, dzięki spadkowi pozostawionemu przez rodziców, zdecydowała się na zakup domku na Sycylii.

Opowiadając o swojej decyzji w "Wysokich Obcasach", przyznała, że jej sposób na naładowanie "wewnętrznych baterii" to korzystanie ze słońca, którego nie brakuje na włoskiej wyspie.

"Straciłam już właściwie wszystkich: rodziców, brata, męża, siostrę męża, ich rodziców, także właściwie zostałam sama i wiem, jak cenna jest każda sekunda tutaj spędzona" – oznajmiła.

"Niejako w prezencie od rodziców dostałam taką możliwość, że mogłam sobie coś tam kupić właśnie nad ciepłym piaskiem i morzem, na Sycylii. To jest ten wentyl, który szykuję. Ten domek to taki prezent od nich, samej nigdy nie byłoby mnie na niego stać" – przyznała.

"To jest dla mnie bardzo ważne, że z nimi tam jestem, choć w inny sposób, i że to miejsce już zawsze będzie związane z tatą, mamą, naszym życiem i naszym domem" – dodała.

Błaszczyk wyjaśniła, że jej nowy dom nie jest okazałą rezydencją - wybór miejsca był spontaniczny.

"Nie wiem, (dlaczego Sycylia - red.) tak wyszło. Nie przepadam za taką turystyką, gdzie są tłumy ludzi, wszystko jest zabudowane wielkimi hotelami, a na plaży trzeba się przeciskać. Bardzo lubię miejsca z niskimi domkami, wąskimi uliczkami i normalnym życiem. Wtedy super się czuję i regeneruję" – wyjaśniła.

Zaangażowana w działalność społeczną aktorka nie ukrywa, jak istotne jest dla niej znalezienie czasu na odpoczynek i odnowę psychiczną w swoim prywatnym azylu. Zastanawia się nad tym, by zabrać tam swoją córkę.

"Jest coś takiego w głowie, że może, zanim odejdę, zawiozę tam Olę. Ale to też jest trochę taka 'zabawka'. Nie przepadam za gotowaniem, ale architektura, ogród, dom... - lubię te rzeczy, daje mi to fikołka, bawię się tym" – podkreśliła.

Czytaj także: