Martyna Wojciechowska zareagowała na ostatni felieton Mikołaja Pawlaka. Rzecznik Praw Dziecka pisze tam m.in. o "pseudotęczowych kolorowych szmatach" zamiast krzyży w klasach. "Taki sposób komunikacji jest niedopuszczalny w przestrzeni publicznej" – oceniła dziennikarka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mikołaj Pawlak swoimi wypowiedziami już nie raz wywołał kontrowersje. Tym razem Rzecznik Praw Dziecka wywołał burzę swoim felietonem, który ukazał się w katolickim piśmie "Niedziela".
Przekonuje tam, że polskie dzieci znalazły się w sytuacji, gdy "wiatr historii zaczął właśnie wywiewać prawdziwych ratowników i pozwala ich miejsce zajmować pseudotęczowym przebierańcom" (można przypuszczać, że autor ma na myśli Polaków LGBT).
"Gdy nad szkolnymi tablicami zamiast krzyży powszechnie zadomowią się pseudotęczowe kolorowe szmaty, a w niektórych dzielnicach miast – półksiężyce – będziemy żyć w świecie, w którym będą rządzić pokolenia wychowane bez wartości i zasad, nieznające granic i nieumiejące walczyć ze złem; które nie będą umiały przekazywać takich wartości swoim dzieciom" – przewiduje autor.
Wojciechowska reaguje na felieton Rzecznika Praw Dziecka
Słowa Pawlaka nie uszły uwadze Martyny Wojciechowskiej, która w najnowszym poście uznała je za skandaliczne i zarzuciła rzecznikowi, że "znów wykazuje się brakiem wiedzy i szacunku dla ludzi".
"Taki sposób komunikacji jest niedopuszczalny w przestrzeni publicznej i to ze strony osoby, która sprawuje urząd państwowy i z zasady powinna reprezentować WSZYSTKIE DZIECI" – grzmiała dziennikarka.
Podróżniczka wspomniała, że kilka miesięcy temu Rzecznik Praw Dziecka złożył doniesienie na jej fundację, które miało dotyczyć rzekomych naruszeń podczas realizacji projektu "Młode głowy. Otwarcie o zdrowiu psychicznym".
Urzędnik zarzucił organizacji, że "dopuszcza do kontaktu z dziećmi osoby niezweryfikowane w bazie przestępców seksualnych".
"Brzmi sensacyjnie? Nie dość, że nie mieliśmy takiego obowiązku, to wszystkie informacje o tym, jak działamy, znajdują się na naszej stronie internetowej. Można więc było zajrzeć do internetu, zamiast angażować państwowe środki na dochodzenie" – napisała gwiazda TVN i wspomniała, że ona oraz dwójka jej współpracowników zostali już przesłuchani przez policję.
"W związku z tym jako Fundacja Unaweza skierowaliśmy sprawę do sądu o ochronę dóbr osobistych Fundacji wraz z wnioskiem o udzielenie zabezpieczenia roszczenia i publiczne przeprosiny. W skrócie chodzi o to, żeby Mikołaj Pawlak przestał szkodzić i rozpowszechniać nieprawdę" – podsumowała.
I dodała na zakończenie: "Z wielką nadzieją czekam na koniec kadencji obecnego rzecznika i mam nadzieję, że na tym stanowisku zasiądzie osoba, dla której priorytetem jest DOBRO DZIECI!".
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.