
Barcelona w weekend znowu nie wygrała. Strata do Realu wynosi już 7 punktów. A już dziś wieczorem stawi czoło Valencii w półfinale Pucharu Króla. Kryzys czy chwilowa zadyszka? Rozmawiamy z Bartłomiejem Rabijem, komentatorem Sportklubu. Fanem piłki hiszpańskiej i - przede wszystkim - latynoamerykańskiej.
Część portali zasugerowała nawet, że Barcelonie potrzebni są nowi wykonawcy, że nie widać już tam głodu zwycięstw…
fragmentu tekstu o Barcelonie na stronie weszlo.com
Piłkarzom Barcelony już się nigdzie nie spieszy. Oni przed meczem witają się z przeciwnikami, jakby zasiadali do niedzielnego obiadu. Żarty, żarciki, brakuje tylko zdjęć dzieci wyjmowanych z kieszeni. Tam – w tunelu – dziś nie było atmosfery piłkarskiego meczu. Była za to atmosfera pt. „hej, chłopie, dobrze cię znowu widzieć!”. Patrzę na Real Madryt i tam są piłkarze tak zirytowani serią niepowodzeń, że pogryźliby wszystko i wszystkich, byle tylko coś wreszcie osiągnąć. Barcelona już jakby była po drugiej stronie rzeki – ona chce ten sukces konsumować, zamiast walczyć o następny. Barcelona jest syta.
- Tutaj paradoksalnie powiem - chyba żadnych. Zyski będzie czerpał tylko klub hiszpański. Spekulowanie teraz czy za 15-20 lat polska reprezentacja będzie miała z tego jakiś pożytek wydaje się być bez sensu. No i na koniec bez odpowiedzi pozostawię pytanie: kto za to zapłacił? Skąd cztery boiska skoro w Warszawie przeciętni ludzie nie mają gdzie uprawiać sportu . Bez odpowiedzi, bo takiej nie otrzymałem na konferencji podczas otwarcia szkółki. Szkoda, że inni dziennikarze nie pociągnęli tematu.