logo
Aldona Orman wciąż jest w szpitalu. Aktorka zwróciła uwagę na siniaka Fot. Instagram.com / @aldona_orman
Reklama.

Aldona Orman wciąż jest w szpitalu. Aktorka zwróciła uwagę na siniaka

Jak pisaliśmy w naTemat w połowie października, Aldona Orman stanęła w obliczu przerażającej sytuacji. Po pęknięciu tętniaka aktorka została natychmiast przewieziona do szpitala, gdzie lekarze niezwłocznie przystąpili do walki o jej życie.

"16 października zostało mi uratowane życie! Najpierw moja kochana i wspaniała Klanowa Rodzina, szybko wezwała karetkę na plan, gdy częściowo pękł mi tętniak w głowie. W Szpitalu MSWiA po szybkich badaniach okazało się, że mam świeżą krew w głowie. Wybitny lekarz neurochirurg wewnątrznaczyniowy - Michał Zawadzki i Vadim Matsibora operowali pozostałą część tętniaka. Embolizowano go od 1.00 do 6.30 rano" – informowała na Instagramie.

Kilka dni później, Orman udostępniła nowy post. W swojej aktualizacji wskazała, że w jej mózgu zdiagnozowano dodatkowe tętniaki, stanowiące zagrożenie dla jej zdrowia. Aktorka znów została poddana skomplikowanemu zabiegowi chirurgicznemu.

"Kochani, jestem już po drugiej, bardzo trudnej, ale udanej, operacji zabezpieczenia kolejnych, zagrażających mojemu życiu, tętniaków. Okazało się, że w głowie miałam ich aż cztery, a nie jeden, jak pokazywały wcześniejsze tomografie komputerowe. Dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie" – oznajmiła.

Później Orman po raz pierwszy opowiedziała o swoich trudnych przeżyciach w mediach, nawiązując połączenie z programem "Pytania na Śniadanie" prosto ze szpitalnego łóżka. W rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim, zwierzyła się, że nie zdawała sobie sprawy z obecności tętniaka w swojej głowie.

Mimo iż doświadczała bólu, nie podejrzewała, że może on mieć tak poważne podłoże. Zaniedbała te sygnały, łagodząc dyskomfort za pomocą leków przeciwbólowych, aby zachować swoją zdolność do pracy.

"Miałam jakieś bóle głowy, ale myślałam, że jest to związane z moim poprzednim wypadkiem na planie zdjęciowym. Bolała mnie i głowa, i szyja. Brałam proszki przeciwbólowe. Teraz chciałabym przestrzec wszystkie osoby, które mają jakieś bóle i dolegliwości, i je trochę ignorują, jak ja. Nigdy bym nie pomyślała, że mogę mieć tętniaka w głowie, a nawet cztery... Nawet tego dnia, kiedy szłam na zdjęcia, wzięłam tabletki przeciwbólowe, by móc grać. I wydarzyło się to, co się wydarzyło" – powiedziała.

"Myślę, że dobrze, że w takich okolicznościach, bo gdybym była sama, to na pewno nie miałabym siły i możliwości wezwać karetki. Skończyłam właśnie swoją scenę i właściwie miałam już iść do samochodu i wrócić do domu. I tak mnie coś tknęło, że podejdę do monitora i zobaczę, co dziś zagrałam. Zdążyłam usiąść na krześle i nagle zrobił się olbrzymi wybuch, jakby dynamit wybuchł mi w głowie. Ciemne plamy przed oczami, zaczęłam bełkotać, zrobiłam się sztywna, chciało mi się wymiotować, nie byłam w stanie utrzymać butelki z wodą" – wspominała.

6 listopada na instagramowym profilu aktorki wylądował nowy post. Gwiazda "Klanu" postanowiła pokazać fanom sinika, który powstał na jej ręce po popieraniu krwi. Orman jest przekonana, że jego kształt nie jest dziełem przypadku. Dopatruje się w tym boskiej interwencji.

"Kochani, na mojej lewej ręce powstało coś, co widzicie na zdjęciach! Z przebitej żyły, przez jedną z pielęgniarek, która chciała mi w tym miejscu, kilka dni temu, założyć wenflon do podawania leków, powstał siniak. A w miarę wchłaniania się go, zaczął on przybierać kształt serduszka, tak jak widzicie na zdjęciach. Jest to dla mnie maleńki, kolejny znak wspaniałej ochrony boskiej energii, Waszej dobrej energii i waszej modlitwy. Miałam wiele różnych siniaków, ale nigdy żaden z nich, nie przybrał takiego kształtu przy wchłanianiu się. A co wy o tym sądzicie?" – zapytała obserwatorów.

Orman postanowiła także zaapelować do znajomych i fanów. "Moi kochani przyjaciele, dziękuję wam za tak wiele dobra, które od was czuję. Życzę wam udanego i owocnego tygodnia, pełnego miłych i dobrych niespodzianek. Dbajcie o swoje zdrowie" – podsumowała wpis.