Znane są wstępne wyniki sekcji zwłok Grzegorza Borysa, mężczyzny, który był poszukiwany w związku ze śmiercią 6-letniego syna Olka. – Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie – poinformowała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Zabezpieczane są ślady, wykonywane są oględziny. Na tę chwilę informuję, że wyłowiono ciało mężczyzny, które decyzją prokuratora zostanie zabezpieczone do badań sekcyjnych – przekazała wówczas kom. Karina Kamińska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Następnie śledczy potwierdzili, że chodzi o zwłoki Grzegorza Borysa. – Mogę państwu przekazać, że czynności pozwoliły na ustalenie, że zwłoki to jest poszukiwany Grzegorz Borys. Oczywiście co do przyczyny śmierci będą prowadzone dalsze czynności – przekazała prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wyniki sekcji zwłok Grzegorza Borysa
We wtorek poznaliśmy przyczynę jego śmierci. – Bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie – przekazała Onetowi ta sama prokurator.
Jak dodała, "na skroniach ujawnione zostały dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, niemające związku ze śmiercią".
Z informacji przekazanych przez prok. Grażynę Wawryniuk Onetowi wynika też, że "w trakcie sekcji na przedramionach, udach i szyi natrafiono na płytkie i powierzchowne rany cięte". W ocenie śledczych są to rany "charakterystyczne dla osób podejmujących próby samobójcze".
– Wiemy, że Borys wracał co jakiś czas na mokradła przy Źródle Marii, aby zgubić trop psów. Prawdopodobnie był już tak wyczerpany, że przy kolejnej ucieczce nie zdołał przedrzeć się przez bagna i przepłynąć stawu – zdradził.
Przypomnijmy też, że w poniedziałek do sieci wyciekły zdjęcia zwłok Borysa. Widać na nich drastyczne szczegóły. Publikacja tych treści wywołała duże poruszenie w mediach społecznościowych.
"Sprawą zajmuje się wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku" – wynika z wtorkowych ustaleń Wirtualnej Polski. Jak dowiedziała się nieoficjalnie WP, zdjęcia mógł zrobić i wysłać do mediów członek ekipy poszukiwawczej, która odnalazła zwłoki mężczyzny. To, w jaki sposób fotografie wyciekły do mediów, ustali postępowanie prokuratorskie.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.