nt_logo

Wiadomo, jak rozpoznano Borysa. To jej okazano ciało wyłowione z Lepusza

Mateusz Przyborowski

06 listopada 2023, 15:41 · 3 minuty czytania
W poniedziałek rano zakończyły się poszukiwania Grzegorza Borysa. Służby nie mają wątpliwości, że ciało znalezione w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni należą do 44-latka podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna. Wcześniej zwłoki okazano matce mężczyzny, która mieszka w domu seniora.


Wiadomo, jak rozpoznano Borysa. To jej okazano ciało wyłowione z Lepusza

Mateusz Przyborowski
06 listopada 2023, 15:41 • 1 minuta czytania
W poniedziałek rano zakończyły się poszukiwania Grzegorza Borysa. Służby nie mają wątpliwości, że ciało znalezione w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni należą do 44-latka podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna. Wcześniej zwłoki okazano matce mężczyzny, która mieszka w domu seniora.
Grzegorz Borys nie żyje. To jej okazano ciało 44-letniego żołnierza Fot. Karol Makurat / REPORTER

Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w poniedziałek po południu oficjalnie potwierdziła, że zwłoki wydobyte ze zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni należą do poszukiwanego od ponad dwóch tygodni Grzegorza Borysa.


Ciało Grzegorza Borysa pokazano jego matce. Nie miała żadnych wątpliwości

Oficjalny komunikat w sprawie wydała też pomorska policja.

– Przełom nastąpił dziś (w poniedziałek – red.) ok. godz. 10:30. Determinacja, zaangażowanie funkcjonariuszy oraz ich profesjonalne działanie doprowadziły do znalezienia 44-latka. Jego zwłoki ujawnili saperzy z 43. Batalionu Saperów w Rozewiu. Mężczyzna został ujawniony pod jedną z pływających wysp, które funkcjonariusze rozcinali, aby dokładnie przeszukać te miejsca – przekazała kom. Karina Kamińska, rzeczniczka KWP w Gdańsku.

"Fakt" dotarł do szczegółowych okoliczności identyfikacji zwłok Grzegorza Borysa. Jak czytamy, ciało mężczyzny okazano jego matce, która mieszka obecnie w gdańskim domu seniora.

Policjanci przywieźli ją radiowozem z domu seniora. Kobieta nie miała wątpliwości, że to zwłoki jej syna – przekazał anonimowy rozmówca gazety.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w trakcie poszukiwań żołnierza Komendy Portu Wojennego w Gdyni policjanci obstawili budynek domu seniora, w którym od kilku tygodni mieszka kobieta. Służby obawiały się bowiem, że Borys może przyjść do swojej matki.

Informator "Faktu" mówił wówczas, że już w dniu zabójstwa 6-letniego Olka u kobiety pojawili się policjanci i pytali, czy mężczyzna był tam widziany. Matce Borysa towarzyszyła również ochrona, kiedy ta wychodziła na spacer lub na zakupy.

Grzegorz Borys nie żyje. Prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok

Prokuratura zbada teraz, co było przyczyną śmierci Grzegorza Borysa. W tym celu zostanie wykonana sekcja zwłok mężczyzny.

– Poczekajmy na ustalenia zarówno co do przyczyny śmierci, jak i co do kwestii tego, jak długo ta osoba mogła przebywać w wodzie, czy kiedy nastąpił zgon – mówiła na konferencji prasowej prok. Grażyna Wawryniuk, odpowiadając m.in. na pytania o to, czy można już ocenić, kiedy Borys znalazł się w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni.

W poniedziałek na miejscu odnalezienia zwłok 44-latka pracowali prokurator, Żandarmeria Wojskowa i policjanci. Ciało znaleziono kilkaset metrów od miejsca zbrodni. Mieszkanie, w którym zginął 6-latek, znajduje się na wojskowym osiedlu położonym przy ul. Górniczej w Gdyni.

– Chciałam zaznaczyć, że poszukiwania w tym terenie trwały od piątku. Policjanci na podstawie konkretnych informacji wrócili na ten teren. Wszystkie informacje, które na tę chwilę zebraliśmy, wskazywały właśnie na to miejsce – tak kom. Kamińska tłumaczyła nagłą decyzję ws. zawężenia obszaru poszukiwań.

Przypomnijmy, że poszukiwania w Lepuszu miały tragiczny początek. 1 listopada, podczas działań operacyjnych, poważny wypadek miał strażak-nurek ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego, która działa przy Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Gdańsku. 27-latka udało się wyciągnąć ze zbiornika, ale niestety zmarł on w szpitalu.