
Reklama.
Leszek Miller przyznał, że po wizycie w Charkowie politycy zabiegali, by nie emitowano nagrań pokazujących prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który był pod wpływem alkoholu. Na spotkaniu autorskim, które zorganizowały: klubokawiarnia państwomiasto, wydawnictwo Czerwone i Czarne oraz serwis naTemat, były premier przyznał, że podczas przelotu z Katynia do Charkowa Kwaśniewski wypił nieco za dużo.
Zobacz też: Historia pewnej szorstkiej przyjaźni. Czy polityka znów połączy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera?
Jak dalej relacjonował Miller, podzielili się z Markiem Siwcem i pojechali przekonywać Zygmunta Solorza i Mariusza Waltera, by wstrzymali emisję materiałów, które dziennikarze nagrali w Charkowie. Ci zgodzili się pod warunkiem, że podobnie postąpi konkurencja. Z porozumienia wyłamała się redakcja "Faktów" TVN. Zabiegi nie poszły jednak na marne, bo jak stwierdził Miller wyemitowano najmniej drastyczne sceny z uroczystości przy pomniku pomordowanych przez komunistów żołnierzy.
Przez lata otoczenie prezydenta przekonywało, że chwiejny krok prezydenta był wynikiem przeciążenia goleni, a nie spożycia alkoholu. Aleksander Kwaśniewski dopiero po zakończeniu prezydentury przyznał , że podczas pamiętnej wizyty w Charkowie w 1999 roku był pod wpływem alkoholu. Zdaniem polityków lewicy przypomnienie tej sprawy ma związek z projektem Europa Plus, w który zaangażowali się Kwaśniewski, Marek Siwiec i Janusz Palikot.
Czytaj też: Leszek Miller i jego wersja politycznej historii III RP. Spotkanie autorskie w państwomiasto
W Sejmie Ryszard Kalisz przekonywał, że to nieeleganckie, a sam Miller ma na swoim koncie znacznie większą kompromitację, czyli start z list Samoobrony w 2007 roku. Dodał też, że w ocenie prezydentury powinniśmy brać pod uwagę całe 10 lat, za które Kwaśniewski jest dobrze powiązany. Po tej samej stronie stanął Józef Oleksy, który stwierdził, że wyciąganie tak starych spraw nic nie daje, a jedynie pogłębia przepaść między Kwśniewskim a Millerem.