nt_logo

Herkules, Superman... i Kukiz. Oto gwiazdy, które okazały się głosem polityków prawicy

Paweł Mączewski

13 listopada 2023, 16:31 · 6 minut czytania
Występowali w naszych ulubionych serialach z dzieciństwa lub nagrywali muzykę, którą ciągle puszczano w radiu i na MTV. Po latach okazali się wsparciem dla prawicowych polityków – nawet tych, którym postawiono zarzuty karne. Część z nich nienawidzi "woke", kocha Trumpa lub wracając do naszego rodzinnego podwórka wpiera PiS – nawet jeżeli się do tego głośno nie przyznaje.


Herkules, Superman... i Kukiz. Oto gwiazdy, które okazały się głosem polityków prawicy

Paweł Mączewski
13 listopada 2023, 16:31 • 1 minuta czytania
Występowali w naszych ulubionych serialach z dzieciństwa lub nagrywali muzykę, którą ciągle puszczano w radiu i na MTV. Po latach okazali się wsparciem dla prawicowych polityków – nawet tych, którym postawiono zarzuty karne. Część z nich nienawidzi "woke", kocha Trumpa lub wracając do naszego rodzinnego podwórka wpiera PiS – nawet jeżeli się do tego głośno nie przyznaje.
Na zdjęciu: Kevin Sorbo promujący serial "Herkules" oryginalnie emitowany w latach 1995-1999. Fot. Universal/Courtesy Everett Collection/Everett Collection/East News

W styczniu 2021 roku zwolennicy Trumpa przeprowadzili szturm na Kapitol. Była to ich reakcja na przegraną kandydata republikanów, który od samego początku twierdził, że wybory zostały sfałszowane. W trakcie tych wydarzeń życie straciło pięć osób.


Wszyscy chyba jeszcze pamiętamy "człowieka-bizona" zwanego także "szamana QAnona" i otaczających go mężczyzn w czerwonych czapeczkach na głowach z napisami popierającymi Trumpa.

Zdaniem amerykańskiego aktora Kevina Sorbo, którego polscy widzowie mogą pamiętać przede wszystkim z telewizyjnego serialu "Herkules", byli to... lewicowi agitatorzy.

"Czy oni wyglądają na zwolenników Trumpa? Czy bardziej na lewackich agitatorów przebranych za zwolenników Trumpa..." – napisał na swoim koncie na X (dawniej Twitterze) Sorbo w poście, który platforma oznaczyła jako "manipulated media".

Później dodał jeszcze komentarz, że ci ludzie "nie wyglądają mu na patriotów", do czego postanowiła się już odnieść nowozelandzka aktorka Lucy Lawless... ekranowa Xena, "wojownicza księżniczka".

"Nie, orzeszku. To nie są patrioci. To wasze cyrkowe małpy, domorośli terroryści, aktorzy QAnona. To dupki, które wyłażą, by wykonywać niegodziwe polecenia ludzi takich jak ty, lubiących owijać ich wokół palca i pozwalających im na najgorsze rzeczy" – napisała w płomiennym poście Lawless.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że Kevin Sorbo był znany ze swoich skrajnie prawicowych poglądów już znacznie wcześniej.

W 2018 roku serwis prawniczej organizacji non-profit Southern Poverty Law Center przypomniał, jak Sorbo twierdził również, że Hollywood jest rządzone przez Żydów.

Aktor miał bronić też pomysłu profilowania rasowego muzułmanów, stwierdzając, że "skoro nie mają niczego do ukrycia, to nie powinni się niczym przejmować".

Co ciekawe, w związku ze wspomnianym wcześniej szturmem na Kapitol były prezydent Stanów Zjednoczonych został później postawiony w stan oskarżenia (chociaż zarzutów było znacznie więcej, m.in. też fałszerstwo i ściąganie haraczy). "Śledczy działający w ramach dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Jacka Smitha zarzucają Trumpowi, że wiedział, iż przegrał wybory, lecz mimo to, używając nielegalnych środków, dążył do nieuznania ich prawdziwych wyników »godząc w fundamentalną funkcję rządu federalnego Stanów Zjednoczonych«" – pisał w sierpniu 2023 roku serwis Money.pl.

Pomyśleć, że gdy było się młodszym, z wypiekami na twarzy czekało się na kolejny odcinek potężnego Herkulesa, który raczej walczył z tyranami i despotycznymi władcami, niż ich wspierał...

Zastanawiać tylko może, czy tylko ja dostrzegam tu pewną paralelę pomiędzy Kevinem Sorbo a... Jarosławem Jakimowiczem?

Obaj to aktorzy znani głównie z jednej roli. Obaj z wiekiem stali się bardzo wokalni na temat swoich prawicowych przekonań (jeden twierdził, że trafił przez to na "czarną listę Hollywood", drugi, że stracił rolę w serialu Canal+).

Obaj postanowili, że w miarę możliwości nigdy nie zmienią swoich fryzur sprzed lat.

Co ciekawe – (serialowy) Herkules nie jest jedynym potężnym herosem, która swego czasu wyraziła swoje poparcie dla Donalda Trumpa, pierwszym w historii byłym prezydentem USA, który usłyszał zarzuty karne.

Zrobił to też (serialowy) Superman.

"Nowe przygody Supermana" były amerykańskim serialem telewizyjnym, którego produkcja przypadła na lata 1993-1997. Tytułową rolę grał tam Dean Cain, który z czasem zaczął być kojarzony z polityką równie silnie, co z czerwoną peleryną i tym śmiesznym loczkiem włosów spadających na czoło "Ostatniego syna planety Krypton".

Co ciekawe Cain początkowo nie był przekonany do osoby Trumpa. W 2016 roku zdradził dziennikarzom "The Hollywood Reporter", że bardziej przekonuje go senator z Teksasu Ted Cruz (polityk, o którym teksański "Dallas Observer" pisał, że jest "najbardziej niepopularnym członkiem Senatu USA, którego społeczne poparcie spada poniżej oceny aprobaty dla hemoroidów i korków ulicznych").

Później jednak – w chwili, gdy nie miał już innej możliwości – przyznał w prawicowej telewizji śniadaniowej: "Nie zagłosuję na Berniego Sandersa i nie oddam głosu na Hilary Clinton, więc myślę, że to czyni mnie zwolennikiem Trumpa".

W 2021 roku Cain ponownie gościł w prawicowej telewizji Fox, tym razem narzekając na rzekomy "woke-izm" w komiksowej serii Marvela "United States Of Captain America".

Stwierdził wtedy, że "narzekanie na Amerykę jest teraz najwyraźniej cool", ale on stoi po przeciwnej stronie barykady.

"Kocham ten kraj, chociaż nie jest idealny. Jak wszyscy wiemy, nieustannie dążymy do bycia lepszymi. Ale wierzę, że jest to najbardziej sprawiedliwy kraj w historii, z większymi możliwościami niż ktokolwiek kiedykolwiek widział. I właśnie dlatego ludzie z całego świata chcą się tu dostać" – tłumaczył Cain, cytowany przez Fox News.

Były Superman na swoim profilu na X (dawniej Twitterze) w opisie wymienił cztery (najprawdopodobniej) najważniejsze elementy składowe jego życia: Father. Filmmaker. Freedom. Family. Dalej można przeczytać jeszcze o prawdzie, sprawiedliwości i "amerykańskiej drodze".

Jako ciekawostkę dodam, że w identyczny sposób swoje kluczowe totemy wyszczególnił też polski muzyk disco-polo z czasów naszej młodości, który z biegiem lat także związał się z prawicową polityką – Sławomir Świerzyński z Bayer Full.

Na jego profilu – oprócz anty-aborcyjnej propagandy – czytamy: "Bayer Full . Bóg Honor Ojczyzna" (pisownia oryginalna).

Warto w tym miejscu jednak dodać, że Świerzyński w listopadzie 2022 roku mówił w wywiadzie z Onet.pl, że jest "prawicowcem, a nie pisiorem".

Niecały rok później – we wrześniu 2023 roku – w trakcie jego koncertu w Ślesinie w województwie wielkopolskim na scenie obok niego pojawił się polityk PiS. Jak pisał wtedy "Super Express", Świerzyński chwalił wtedy flagowy program Prawa i Sprawiedliwości.

– Czy 500 plus, czy 800 plus, to pierwszy raz od tysiąca lat państwo polskie coś nam dało, bo przeważnie to zabierało – mówił lider Bayer Full.

Jak już natomiast jesteśmy przy prawicowych muzykach i wielkiej polityce – nie może zabraknąć też Kid Rocka. Ten pochodzący z Michigan rockman załapał się na falę popularności nu-metalu w drugiej połowie lat 90. swoim hitem z 98. "Bawitdaba" (chociaż sam kawałek nie mieścił się w dosłownej estetyce tego gatunku).

Dzięki temu jego formacji udało się też później wystąpić np. na festiwalu Woodstock (niestety cała impreza zakończyła się katastrofą, co zresztą można zobaczyć w dokumencie na Netflix "Totalna katastrofa: Woodstock '99").

Chociaż od wspomnianego singla minęło już ćwierć wieku, jestem przekonany, że na świecie wciąż nie brakuje osób, które próbują bezbłędnie wyśpiewać fragment refrenu piosenki, który brzmi: "Bawitdaba, da bang, da dang diggy diggy / Diggy, said the boogie, said up jump the boogie".

Kid Rock (tak naprawdę Robert James Ritchie) nigdy nie krył się ze swoim poparciem dla Donalda Trumpa i kontynuuje je po dziś dzień – pomimo ciążących zarzutach na byłym prezydencie.

Jak zresztą pokazała trasa koncertowa muzyka z 2022 roku "Bad Reputation" – ta sympatia była obustronna, jako że występ Kid Rocka zaczął się od... wiadomości Trumpa dla uczestników wydarzenia.

"Witajcie wszyscy. Kocham was wszystkich. Wiem, że świetnie się bawicie na dzisiejszym koncercie Kid Rocka. Szczerze mówiąc, on jest niesamowity. Wszystkie obecne tu osoby są prawdziwym kręgosłupem naszego wspaniałego kraju; ciężko pracującymi, bogobojnymi rockandrollowymi patriotami. Bob (Kid Rock – przyp. aut.) jest naprawdę jednym z największych artystów naszych czasów. Na pewno nie jest najlepszym golfistą, jego gra w golfa mogłaby wymagać trochę pracy, ale jest świetnym, wspaniałym artystą i dlatego znalazł się w tym miejscu. Nie przestawajmy się wzajemnie kochać, walczmy o podarowane nam przez Boga wolności, a przede wszystkim, uczyńmy Amerykę znów czadową (make America rock again – przyp. aut.)" – brzmiał przekaz byłego prezydenta, zacytowany przez serwis "Billboard" we wrześniu 2022 roku.Donald TrumpByły prezydent Stanów Zjednoczonych

12 listopada 2023 roku (czyli dzień po tym, jak powstaje ten tekst) Kid Rock fotografował się z Trumpem u boku Dany White'a podczas gali UFC 295.

Warto wspomnieć, że kiedy Kid Rock nie wspiera publicznie Donalda Trumpa, robi się o nim głośno np. kiedy strzela z karabinku maszynowego MP5 w ustawione przed nim skrzynki piwa Bud Light – jak to miało miejsce w kwietniu 2023 roku.

Była to wtedy forma jego protestu wobec Anheuser-Bosch, koncernu stojącego za marką piwa Bud Light, który miał czelność zatrudnić do swojej kampanii reklamowej Dylan Mulvaney, transpłciową aktorkę.

Co ciekawe, nie trzeba było długo czekać, by ktoś w sieci przypomniał mu wtedy jego stare zdjęcie, na którym pił Bud Lighta w towarzystwie drag queen.

Oczywiście ten fikołek Kid Rocka ma się nijak do salto mortale, jakie nagminnie wykonuje inny ex-muzyk (a w latach 90. także okazjonalny aktor), obecnie polityk – Paweł Kukiz.

W 2015 roku był postrzegany jako niezłomny "antysystemowiec" i jak pokazywały ówczesne sondaże – przez chwilę naprawdę był trzecią siłą w Polsce.

Osiem lat później Kukiz najwyraźniej nadal wierzy w swoją antysystemowość, której nie przeszkadza nawet współpraca z Prawem i Sprawiedliwością.

Świadczy o tym m.in. jego wypowiedź z 13 listopada w Porannej rozmowie RMF FM z Robertem Mazurkiem.

"Nie jestem PiS-owcem i nigdy nie byłem PiS-owcem. Wchodząc do klubu PiS, w którym obowiązuje dyscyplina klubowa, jednocześnie skazuję się na dyscyplinę partyjną" – powiedział Kukiz w studiu.

Ktoś mógłby powiedzieć, że taki człowiek nie ma kręgosłupa moralnego. Kukiz ma jednak plan. Jaki? Sprytny!

Chociaż Kukiz dostał się do Sejmu dzięki startowi z listy PiS (i jak podkreśla Tokfm: udało mu się też umieścić na dobrych miejscach kilku swoich współpracowników) – polityk ten nie zamierza jednak wchodzić do klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Zamiast tego planuje założyć niezależne koło, gdzie będzie dalej toczył swoją niekończącą się walkę o "antysystemowe" postulaty sprzed ośmiu lat.

Czytaj także: https://natemat.pl/518032,nie-tylko-pawel-kukiz-ktorzy-muzycy-tez-zostali-politykami-i-co-im-to-dalo