
O kocie Gacku wie prawdopodobnie każdy mieszkaniec Szczecina, ale także większość osób, które odwiedzają miasto. Swego czasu zasłynął bowiem, jako najlepiej oceniania atrakcja turystyczna w Szczecinie. Teraz w końcu zakończył uliczne życie i żyje w domu, a całą sprawą zachwycają się nawet zagraniczne media.
Kot Gacek od lat był atrakcją dla turystów i mieszkańców w Szczecinie. Pierwszy raz zrobiło się o nim głośno około 3 lata temu, kiedy jego historia została pokazana w filmie. Puszysty czarny czworonóg, z białym noskiem, krawatem i łapkami dosyć szybko stał się hitem w sieci.
Nie inaczej było też w aplikacji Google Maps, gdzie powstał jego profil, który był najwyżej ocenianą atrakcją turystyczną w Szczecinie. To właśnie to przyniosło mu największą sławę.
Z oceną 4,9 gwiazdek na możliwe 5,0, przebił nawet Wały Chrobrego z oceną 4,8, Bulwary Szczecińskie z oceną 4,7, a także Zamek Książąt z oceną 4,5.
Jak mówiła Marta Nowicka, pracowniczka sklepu, pod którym Gacek postanowił zamieszkać. Kot przyszedł do nich siedem lat temu (w tej chwili już 10). Był kociakiem bardzo szczuplutkim, na wysokich nóżkach, przylatywał, zjadał i uciekał/ Pewnego dnia zniknął na dwa tygodnie, a kiedy wrócił, okazało się, że ktoś go wykastrował.
Niestety, chociaż Gacek był lokalną atrakcją, jego żywot wcale nie był wesoły. Mimo licznych apeli turyści masowo podrzucali mu jedzenie, co prowadziło nie tylko do bałaganu dookoła jego "mieszkania", ale także do sporego przybrania na wadze kota.
Na szczęście jego losem na poważnie zainteresowali się pracownicy szczecińskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt. Jak wynika z ich wpisu, w kwietniu tego roku organizacja interweniowała w sprawie Gacka, który nabawił się problemów z zębami i stawami.
Został poddany odpowiedniemu leczeniu, ale nadal miał nadwagę i musiał schudnąć około 4-5 kilogramów. W związku z tym słynny kot został adoptowany i przeniesiony do nowego domu, w którym można było kontrolować jego dietę. Jego zniknięcie z ulic miasta spowodowało kolejną falę sławy, tym razem tak ogromną, że pisały o tym zagraniczne media, takie jak euronews.com.
Niektórzy zarzucali organizacji, że próbuje zarobić na statusie kota i żądali przywrócenia Gacka na ulicę Kaszubską. We wrześniu TOZ na Facebooku informował, że dostawali wtedy mnóstwo pełnych nienawiści wiadomości. Zupełnie z resztą niesłusznych, bo miejscem kota z pewnością nie jest środek ruchliwego miasta.
Profil Gacka zniknął z Google Maps, ale nadal można obserwować jego losy, na przykład na jego Instagramie kotgacekeveryday.
